Końcowe odliczanie rozpoczęte. Ostatni weekend przed egzaminem gimnazjalnym i atmosfera zagęszcza się coraz bardziej. Istna sinusoida emocji. Można opisać je stwierdzeniami: nie podchodź, dam radę, nie denerwuj mnie, jest dobrze, potrzebuję ciszy, nie dam rady, mam mało czasu, nic nie umiem, nie boję się, jestem przerażony, nie zdam, nie dostanę się do liceum… Nie wiadomo jak się zachować i co powiedzieć, żeby nastolatka nie zestresować, a zmotywować. Skąd my to znamy? Niby znamy z własnych doświadczeń maturalnych, ale dzisiaj jest jednak inaczej. Żeby to dostrzec, trzeba być może spojrzeć oczyma naszych gimnazjalistów na tę ciszę przed egzaminacyjną burzą, która będzie trwać trzy dni pod rząd.
Kiedy słucham koleżanek i kolegów mojej Córki, słyszę o wielu źródłach ich nastoletnich problemów. Najistotniejsza to presja własnych możliwości, to znaczy czy trzyletnia nauka na coś się przydała? Czy coś w głowach zostało? Czy jednak obowiązywała studencka zasada „zapamiętać, zdać i zapomnieć”?
Inny rodzaj presji to rywalizacja wśród rówieśników, która prócz naturalnej dzisiaj chęci bycia lepszym od kogoś innego, przede wszystkim dotyczy tego, by nie dać przysłowiowej plamy przed koleżanką, kolegą albo klasą. Zupełnie inny ciężar nacisku dotyczy samej szkoły i nauczycieli. Szkoły w tym znaczeniu, iż wyniki egzaminu gimnazjalnego wszystkich uczniów, jak mówi dyrekcja, przekładają się na ostateczny ranking szkół gimnazjalnych w danym rejonie czy województwie. To z kolei ma wpływ na prestiż placówki i opinię na jej temat np. wśród nowych uczniów tego gimnazjum. Zawieść szkoły po prostu nie wypada. Ranking jest aż nadto ważny. Nauczyciele, również oczekują bardzo dobrych wyników od swoich uczniów. Co prawda, tego stać na tyle, a tamtego na tyle, lecz gimnazjaliści niejednokrotnie słyszą, że „Poniżej tego progu procentowego nie wyobrażam sobie, byś nie napisał egzaminu”. Przewidzieć się wszystkiego jednak nie da. Egzamin to wypadkowa wielu czynników i ogromny stres.
Kolejnym rodzajem presji jest… matematyka, ale nie ta z testu gimnazjalisty. Związana jest z obowiązującym obecnie systemem edukacji. Liczba uzyskanych punktów na egzaminie, przekłada się na progi procentowe. Z kolei te, już uśrednione przelicza się na punkty, które są podstawą do obliczenia całkowitej liczby punktów uzyskanych po edukacji w gimnazjum, a potrzebnych w procesie rekrutacji do wymarzonego liceum. Nie wiem, czy te liczby nie są najważniejszą kwestią egzaminu gimnazjalnego z punktu widzenia uczniów. System opierający się na skali procentowej i punktowej, z pewnością przesłania istotę nauki, jako nauki samej w sobie, a staje się czystą kalkulacją ekonomiczną niezbędną do liceum czy technikum. Czy taki system ma głębszy sens? Nie wiem. Tym bardziej, kiedy słyszę od uczniów, że ogromnym stresem jest również sama procedura egzaminu!
A jak ta procedura egzaminu wygląda?
Przed wejściem do sali, gimnazjalista losuje numer z miejscem, w którym będzie siedział. Uczeń, swój osobisty PESEL i kod ucznia musi umieścić na karcie odpowiedzi i na arkuszu egzaminacyjnym. Czynność ta, powielana jest czasami od 2 do 4 razy na jednej tylko części egzaminu, których łącznie jest aż 6. Następnie trzeba przykleić naklejkę z kodem ucznia, jest ich nawet do 14-stu, na arkuszu egzaminacyjnym i na karcie odpowiedzi. W niektórych częściach egzaminu należy wyrwać strony z zadaniami otwartymi, nie odrywając bezwzględnie przy tym perforacji. Do tego, po rozwiązaniu danego testu, dochodzi czynność przeniesienie odpowiedzi z arkuszu egzaminacyjnego na kartę odpowiedzi. Pomylić się nie wypada, a zmęczenie po egzaminie daje o sobie znać. Trzeba również pamiętać, by na egzaminie nie rozmawiać, nie ściągać, nie wychylać się na boki. Przed oddaniem arkusza i karty należy podnieść rękę oraz przesunąć test na prawą bądź lewą stronę biurka. Nie wolno zadawać pytań, a ewentualny brak jakiegoś zadania w arkuszu testu, trzeba zgłosić przed egzaminem, ponieważ w jego trakcie jest to już niemożliwe.
Wyczerpująca... procedura.
Ostatnim „źródłem” presji jesteśmy my, rodzice. O tym, że każdy z nas ma wobec własnych dzieci, takie a nie inne oczekiwania, nie trzeba mówić. Nieświadomie powielamy błędy własnych rodziców, chociaż z pewnością kiedyś, zdając egzaminy w szkole powtarzaliśmy sobie, że nasze dzieci pójdą własną drogą, a nie drogą wybraną przez innych. Egzamin gimnazjalny jest olbrzymim stresem nie tylko dla uczniów, ale i dla rodziców. Chcielibyśmy, aby wszystko się powiodło. Chcielibyśmy pomóc naszym dzieciom w tych ważnych dla nich dniach. Chcielibyśmy, aby podołali stawianym im wymaganiom i żeby wszystko, po ludzku się udało.
W jaki sposób rodzic może wspierać dziecko przed egzaminem gimnazjalnym?
Zastanawiałam się nad tym z innymi Mamami, ponieważ za chwilę stanę przed tym ważnym momentem w życiu mojej Córki. I kiedy tak rozmawiałam z rodzicami, udało nam się stworzyć taką oto subiektywną listę:
1. Przede wszystkim, chyba należy zapanować nad własnym, rodzicielskim stresem i wykazać się ogromną dojrzałością oraz cierpliwością. Te dni, na pewno nie są dobrymi dniami do rozwiązywania żadnych problemów rodzinnych czy wychowawczych.
2. Nadmiernie w tych dniach eksponowane emocje dzieci o niczym złym nie świadczą. To tylko emocje. Nic więcej. Nie czepiajmy się drobnostek!
3. Unikajmy porównań z innymi uczniami, a już na pewno nie mówmy „Musisz być najlepszy, bo inaczej nie dostaniesz się do dobrego liceum”. Lepiej powiedzieć „Zrób wszystko, co w Twojej mocy, a jeśli nawet coś pójdzie nie tak, zaradzimy temu wszyscy”.
4. Motywujmy pozytywnie i mądrze do nauki czy do przedegzaminacyjnych powtórek. Warto również zadbać o wspólny posiłek czy spacer w parku, podczas którego możemy rozwiać wszelkie nastoletnie niepokoje, które są wielkości Himalajów. Uśmiech, humor, żart, luz to dobre remedium na stres. I nie udawajmy, że wszystko wiemy, bo nie wiemy. Podziwiajmy wiedzę naszych dzieci! Mają ją ogromną!
5. Utwierdzajmy naszych gimnazjalistów, że dadzą sobie radę i świetnie sobie radzą!
6. Wykażmy zainteresowanie po egzaminie bez tonu pretensji. Najlepiej kupmy gazetę z testem gimnazjalnym i przeczytajmy go w odosobnieniu. Może nawet spróbujmy sami go rozwiązać? Wtedy okaże się, o czym mówimy i że ten trzydniowy egzamin z sześcioma testami to wysiłek na miarę maratonu.
7. Zadajmy kilka pytań. Jeśli nastolatek będzie chciał rozwinąć temat, kontynuujmy. Lecz, jeśli nie będzie chciał rozmawiać, uszanujmy to. Ochłonięcie po egzaminie czasami przybiera formę milczenia, która o niczym złym nie świadczy. Przyjdzie pora, opowiedzą o wszystkim.
8. Bądźmy gotowi na wsparcie, motywację i inspirację. Słowa „Jesteś mądry”, „Jestem z Ciebie dumny”, „Dobrze Ci idzie”, „Poradzisz sobie, to przecież Twój ulubiony przedmiot”, „Jesteśmy myślami z Tobą”, „Zrób, co możesz! Resztą się nie martw”… na pewno dodadzą im wiary w siebie.
9. Stres bywa zaraźliwy. Postarajmy się nie przenosić na nasze dzieci, własnego niepokoju o wynik egzaminu gimnazjalnego bądź w konsekwencji dot. wyboru „dobrego” liceum. Odczuje tą rodzicielską presję i na pewno będzie mu trudniej się skupić.
10. Nie rozmawiajmy już o egzaminie pod względem merytorycznym tzn. nie zadawajmy pytań typu "Co umiesz, a czego nie umiesz?". Na to, już za późno. Skupmy się na pozytywnych myślach i możliwościach osobistych naszych dzieci. Spytajmy, czy mają zapewniony posiłek i napoje? Gdzie jest legitymacja? Jak wyglądają przygotowania w szkole? Czy nie zapomnieliśmy np. kupić im czarnych długopisów albo wyprasować białych koszul? Bądźmy z nimi w tych dniach. Rozmawiajmy o czymś przyjemnym. W końcu niedługo wakacje!