Nie wytrzymałam. Do Dr R poszłam w piątek, a wcześniej samodzielnie zaordynowałam sobie kolejną betę. 6259. Przyrost niezły. Wielka ulga.
A potem zobaczyłam coś, co wielu ludzi nazywa "fasolką", ale dla mnie jest jednak zbyt podłużne. Dr R powiedział: "Dajmy ciąży spokojnie się rozwijać" i zaprosił za kolejne 10 dni.
Mam nadzieję, że do tego czasu przejdzie mi hiperstymulacja - ten brzuch wzdęty, złe samopoczucie, lekkie kłopoty z oddychaniem. Dr R stwierdził, że jajniki są rzeczywiście powiększone, ale obejdzie się bez szpitala. Uff. Do szpitala trafia się z ciężką hiperstymulacją (OHSS).
OHSS to naturalna reakcja przestymulowanych jajników. Wypełniają się płynem i uciskają na inne organy. Brzuch jest twardy, jakby wzdęty, bolesny. Czynniki ryzyka OHSS to niska waga, policystyczne jajniki i wiek powyżej 30 lat. Kandydatka idealna.
W sumie tego wzdęcia u mnie nie widać. Ponieważ zwykle mam brzuch wklęsły, znika pod luźnym swetrem. Daje się za to we znaki - ani siedzieć, ani leżeć, no i - trudno oddychać, choć bez przesady.
Mądre źródła donoszą zgodnie, że przejdzie 10-20 dni od koncepcji. Może od wszczepienia? Jeśli od wszczepienia, to powinno za kilka dni, przy założeniu, że trwać ma maksimum.
Porady praktyczne dotyczące przetrwania OHSS-u znalazłam dopiero na blogach anglojęzycznych. Pani tłumaczy, że pomogło picie, niekoniecznie jedzenie, i to gatorade'a. Spróbuję.
Póki co, ciężko mi oddychać, siedzieć, żołądek boli (teraz wiem, że niepotrzebnie zjadłam). Spróbuję spać.