Jeśli coś może się nie udać, nie uda się na pewno. Jeśli jest cień szansy, że opluje mi nową bluzkę, zrobi to. Jeśli nawychwalam się go przez znajomymi, przy najbliższej okazji udowodni, że zrobiłam to przedwcześnie.
Inne prawo Murphy’ego: Jeżeli udoskonalasz coś dostatecznie długo – na pewno to zepsujesz. Ta zasada bardzo pasuje mi do nas, kobiet. Bo po co ma być dobrze, skoro może być jeszcze lepiej?
1. Paznokcie Malujesz, malujesz i chlap, pojechałaś po skórce. Bierzesz wacik namoczony w zmywaczu i czyścisz. Domalowujesz pędzlem brakującą część lakieru, nierówno to wygląda. Bez sensu, zmywasz wszystko, malujesz od nowa, malujesz, malujesz i chlap, pojechałaś po skórce. Trochę jak z robieniem kreski eyelinerem – ulepszasz, ulepszasz, aż masz krechę na pół powieki. Cholera! Cała łazienka zasmrodzona. Zostawiasz jak jest, i tak tylko ty to widzisz, prawda?
2. Włosy Postanawiasz podciąć sobie grzywkę. Sama, w końcu to nie może być nic trudnego! Ciach! Nierówno. No nic, podrównamy z drugiej strony. Ciach! Coś tu jednak odstaje, dosłownie jeden kosmyk i…kończymy jak Jim Carrey z Głupiego i Głupszego. Obiecujemy sobie, że następnym razem będziemy mądrzejsze. I nie jesteśmy.
3. Strojenie się Ważna okazja, zależy nam na odpowiednim stroju. Wybieramy ałtfit numer 1, przeglądamy się, jest ładnie, ale przecież zawsze mogłoby być lepiej. Poza tym to niemożliwe, żeby pierwsza propozycja była najlepsza. Tak pięć minut i już? Coś tu śmierdzi. Zagłębiamy się w otchłanie szafy, zaczynamy szukać inspiracji w sieci, stwierdzamy, że jednak najlepiej byłoby iść na zakupy po coś nowego, przemierzamy wszystkie galerie handlowe, ręce bolą nas od przetrzepywania wieszaków. No nie ma, nic nie ma, jak zawsze kiedy nam zależy! Tak jak wszystko na wystawach jest super tuż przed pensją. Ostatecznie, na imprezę idziemy w ałtfcie numer 1.
4. Faceci Masz fajnego faceta, ale przecież Gośka ma fajniejszego. Na portalu psychologicznym wyczytałaś, że wasze charaktery mogą być trudne do pogodzenia. Na Gwiazdkę dostałaś od siostry książkę Dlaczego mężczyźni poślubiają zołzy (ja naprawdę dostałam!) i olśniło cię, ty po prostu jesteś dla niego za dobra. Odtąd jesteś najgorszą wersją samej siebie, wszystko z miłości oczywiście. Szukasz dziury w całym, rozstajecie się, wiążesz się z nowym mężczyzną. Niestety, on wcale nie jest lepszy, ba, tęsknisz za byłym, ale już pozamiatane.
5. Impreza u Murphy’ego Czekasz na tę jedną chwilę, serce jak szalone bije, zaprosiłaś gości, zamówiłaś jedzenie, pomyślałaś nawet o dekoracjach. Ma być idealnie! W końcu nadchodzi wyczekany dzień imprezy, niech będzie, że są to okrągłe urodziny twojego męża. Stajesz na rzęsach, żeby wszystko poszło według planu i żeby goście dobrze się bawili. Zamiast się wyluzować, większość czasu spędzasz na ogarnianiu posiłków, których przygotowałaś sto pięćdziesiąt tak, żeby każdy znalazł coś dla siebie. Wiedz, że i tak komuś nie będzie podobało się, że koreczki były podawane z czarnymi oliwkami. Nie ma co świrować, nie bez powodu mówi się, że najlepsze imprezy to te na luzie, wobec których nie ma wielkich oczekiwań. Pewnie właśnie dlatego wszyscy czują się na nich swobodnie.
Jeżeli udoskonalasz coś dostatecznie długo – na pewno to zepsujesz. To trochę jak z jedzeniem, kiedy smakuje już w sam raz, w ostatniej chwili dorzucasz jakąś przyprawę i psujesz całość. Czasem lepiej nie dopieprzyć, żeby nie spieprzyć.