![Fot. Pixabay / [url=https://pixabay.com/en/wordpress-blogging-writing-typing-923188/]StockSnap[/url] / [url=https://pixabay.com/service/terms/#usage]CC0 Public Domain[/url]](https://m.mamadu.pl/15f3a12518c59937ad15e03812864636,1500,0,0,0.jpg)
Pracodawcy już od dawna nie ograniczają się w poszukiwaniach odpowiednich pracowników do opublikowania ogłoszenia w gazecie i czekania na spływające CV. Klienci, dla których pracuję, jako rekruter, oczekują ode mnie, że wykorzystam szeroki zasób narzędzi, żeby zidentyfikować najbardziej interesujących kandydatów i zachęcę ich do wzięcia udziału w procesie rekrutacyjnym nawet, jeśli w danej chwili nie poszukują aktywnie nowego zatrudnienia.
I tu zaczyna się zabawa. Co zrobić, jeśli natrafiamy na profil potencjalnie odpowiedniej na dane stanowisko osoby, która jednak oprócz kilku zwykłych selfie i filmów opublikowała wypowiedź powszechnie uznawaną za obelżywą?
Podobna sytuacja miała miejsce w Stanach Zjednoczonych. Została nagłośniona przez media w tym tygodniu. Podobna, ponieważ mężczyzna, który opublikował rasistowskie treści w internecie był już pracownikiem firmy, kiedy ta odkryła jego wypowiedź. Pracownik firmy Polaris Marketing Group, Gerod Roth, zrobił sobie zdjęcie w biurze z trzyletnim dzieckiem swojej koleżanki z pracy i wstawił je na swój profil na Facebook’u. Niestety, komentarze jego znajomych były dalekie od poprawnych. „Nie wiedziałam, że jesteś właścicielem niewolników’, „Pomóż nakarmić to biedne dziecko”, takie żarty pojawiły się pod wpisem. Na swoje nieszczęście, Roth odniósł się do jednego z nich określając trzylatka dzikusem („He was feral!).
Wobec zaistniałych okoliczności, firma Polaris Marketing Group zdecydowała się zwolnić autora selfie, co zakomunikowała również na portal społecznościowym. Napisała, że sposób, w jaki chce prowadzić interesy odbiega dalece od sposobu, w jaki zachował się jej były już pracownik. Na pełne wsparcia komentarze nie trzeba było długo czekać.
Po aferze, jaką wywołały komentarze jego i jego przyjaciół, Roth zarzeka się, że nie jest rasistą, a nazywając malucha dzikusem chciał jedynie w sposób humorystyczny odnieść się do żywego usposobienia dziecka. Nie mnie osądzać, jakie były rzeczywiste intencje mężczyzny. Tak naprawdę nie to jest w opisanej historii najważniejsze. Istotne jest natomiast, że zwraca ona uwagę na ważne problemy.