Prawo autorskie: gpointstudio / 123RF Zdjęcie Seryjne
Prawo autorskie: gpointstudio / 123RF Zdjęcie Seryjne
REKLAMA
Poranny chaosing
Pewien nikomu nieznany pisarz fantasy, Terry Pratchett powiedział, że chaos zawsze wygrywa z porządkiem, ponieważ jest od niego lepiej zorganizowany. Facet ma rację, w moim domu o poranku chaos wygrywa z ładem. Triumfuje, kiedy biegam jak kot z pęcherzem pomiędzy sypialnią, a łazienką w poszukiwaniu bluzki i wtedy, gdy w pośpiechu wysypuję kleik ryżowy na podłogę w kuchni podczas przygotowywania śniadania dla dziecka.
W pierwszych godzinach po przebudzeniu, chaos jest Sprite, a ład pragnienie. Chaos jest jak tiramisu, które za każdym razem udaje mi się z przysłowiowym palcem w …nosie, a porządek jak to ciasto z owocami,  z którego zawsze wychodzi mi zakalec (oczywiście i tak zjadam om nom nom).  A wszystko mogłoby wyglądać zupełnie inaczej gdybym w kilku, prostych w gruncie rzeczy kwestiach, przygotowała się wieczorem zamiast czekać do ostatniej chwili.
Ubrania i eklektyzm pret a porter
Każda kobieta chciałaby wychodzić z domu w poczuciu, że wygląda jak milion dolarów. Niestety, u mnie nazbyt często kończy się na aparycji wartej dwanaście groszy. Dwanaście groszy tylko nie płacz proszę, kiedy zobaczysz mnie jak wkraczam do biura ubrana tak, hmm, eklektycznie. Eklektycznie to najbardziej oględne, a zarazem niegodzące w moje poczucie kobiecości określenie opisujące sposób,  w jaki w pośpiechu łączę element garderoby. Bez ładu i składu.
Okazuje się, bowiem, że ta konkretna, jedyna pasująca do koncepcji bluzka zaginęła. Przepadła w czeluściach szuflad lub, co gorsza, w otchłani kosza z brudami. Druga wersja jest o tyle tragiczna, że nieodwracalna. Pierwsza o tyle niebezpieczna, że działa pobudzająco na ambicję i nakazuje mi szukać zguby do skutku. W tym czasie ucieka mi autobus.
My mommy is my stylist
To jednak nie wszystko. Małego bąbla również należałoby przecież przyodziać. Powiecie, że słodkiemu bobasowi będzie ładnie we wszystkim. Otóż nie. Jeśli nie zorientuję się na czas, czyli wieczorem właśnie, że większość zawartości dziecięcej komody znajduje się w praniu, rano będę zmuszona kombinować. Zazwyczaj nic dobrego z tego kombinowania nie wychodzi . To te momenty, kiedy uświadamiam sobie, że nawet najpiękniejsze dziecko można skrzywdzić ubiorem. Czas nagli,  trzeba wychodzić z domu, a ja staję przed dylematem: wypuścić go tak do żłobka czy jednak zawalczyć o godny wizerunek. Co robię w takich sytuacjach? To zależy.
Czasami ryzykuję spóźnieniem i szukam innego rozwiązania. Czasami zamykam oczy i wiozę dziecko w wózku do żłobka starając się przy tym zbyt często na nie nie zerkać, aby nie wzbudzać w sobie poczucia winy. W końcu najważniejsze, że to ono czuje się dobrze, prawda? Prawda! I już byłabym gotowa się tym pocieszyć, ale wracam domu,  odpalam internetowy profil żłobka i widzę zdjęcia. Że też akurat dzisiaj Panie opiekunki postanowiły uwiecznić dzieciaki przy kolorowaniu! Piękna pamiątka, a na niej mój bąbel ubrany jak dziecko z nagonki z „Misia” Barei. Dla mnie najcudowniejszy i co najistotniejsze roześmiany, ale chyba jednak będzie lepiej, jeśli następnym razem przygotuję mu strój wieczorem. Tak,  to jest dobra koncepcja.
Eksperymenty
Poranek to nie jest dobry czas na eksperymenty. Z nimi zawsze związane jest ryzyko, a ryzyko to pięćdziesiąt procent szans na porażkę. Nie na ludzkie nerwy o szóstej czy siódmej, ale ja lubię dreszcz adrenaliny.  Dokładniej, lubiłam, do czasu. Pewnego razu chciałam dotrzeć do biura z pięknie wyprostowanymi włosami,  więc skusiłam się na użycie nowej odżywki z jedwabiem w sprayu. Ulotki nie czytałam, przecież wiadomo, że jak spray to się psika!
Otóż nie. Moje zdziwienie zaczęło kiełkować i następnie stopniowo rosnąć, kiedy włosy po umyciu i popiskaniu zaczęłam suszyć. Suszyłam, suszyłam, miotałam głową w lewo, prawo, lewo, prawo, a one jak były mokre tak mokre pozostawały. W końcu zrozumiałam. One nie były mokre, one były naolejone! Jedwab, bowiem, nawet ten w sprayu, należy rozetrzeć w dłoniach, dopiero potem na końcówkach włosów. Końcówkach! Dwie krople, nie pół butelki.
My mommy is my hair stylist
Eksperymentowałam też z porannym podcinaniem grzywki mojemu maluchowi. Ruchliwy z niego łobuziak, ale grzywka tak mocno już wchodziła mu do oczu, że matczyna troska i kreatywność nie pozwoliły mi dłużej czekać. Korzystając z rzadko spotykanej u mojego dziecka fazy bezruchu,  złapałam kosmyki prawie w locie i, ciach, ucięłam. Jak się domyślacie, nie wyszło najlepiej. Jakoś tak, powiedzmy, asymetrycznie. Teraz wołamy na niego Jurij. Dla równowagi dodam, że swojej grzywie również zdarzyło mi się wyrządzić podobną krzywdę. Uczenie się na błędach? To dla mięczaków.
Co masz zrobić rano, zrób dziś wieczorem
Jak po nocy przychodzi dzień, tak po burzy spokój. Chcesz mieć spokój rano? Musisz zaburzyć leniwy wieczorny rytm i uporządkować najpotrzebniejsze sprawy. Wtedy może rano uda ci się nawet napić kawy?