Savoir vivre na oddziale położniczym
GadkaMatka
16 maja 2016, 15:59·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 16 maja 2016, 15:59Zachowajmy spokój, przecież to nie akcja ewakuacji.
Oddział położniczy to szczególne miejsce. To nie targ, nie arena, nie stadion. To nie wygrany los na loterii, czy trafiona szóstka w totolotka (chociaż dla bliskich, to spełnienie marzeń, największe szczęście, jakie może spotkać człowieka w życiu), ale zachowajmy spokój, widząc pierwszy raz noworodka na własne oczy.
Zachowajmy spokój, przecież to nie akcja ewakuacji.
Oddział położniczy to szczególne miejsce. To nie targ, nie arena, nie stadion. To nie wygrany los na loterii, czy trafiona szóstka w totolotka (chociaż dla bliskich, to spełnienie marzeń, największe szczęście, jakie może spotkać człowieka w życiu), ale zachowajmy spokój, widząc pierwszy raz noworodka na własne oczy.
Jeżeli już musimy odwiedzić w szpitalu świeżo upieczoną mamusię, przestrzegajmy kilka zasad.
„Odwiedziny pacjentek odbywają się we wszystkie dni tygodnia w godzinach od 12 do 13 i od 17 do 19”. W regulaminie niby istnieją, ale w praktyce nie do końca są przestrzegane. Tak więc, od 12 sale przepełnione są wycieczką gapiów. Kiedy mama w godzinach wieczornych chciałaby, odpocząć, zdrzemnąć się cały czas przez sale przewijają się obcy ludzie. Może być to na dłuższą metę uporczywe i męczące.
Jeżeli już musicie odwiedzić, to zachęcam mocno do maksymalnego ograniczenia czasu wizyty. Ciągłe przebywanie w sali jest krępujące, niekomfortowe i zwyczajnie męczące. Przypomnijcie sobie proszę, Was po porodzie, jedyne o czym marzyłyście w tamtej chwili to był spokój i dziecko przy sobie. A tu puk puk ciocia, puk puk babcia, puk puk koleżanka z pracy, puk puk, bratowa, puk puk szwagierka itp. A za chwilę replay, tylko bohaterem odwiedzin została koleżanka i jej dziecko z łóżka obok. Puk Puk! Nie wszyscy naraz!
Łóżko tylko dla matki z dzieckiem
Rzecz jasna, że nie powinno siadać się na łóżku świeżo upieczonej mamy. Przychodzimy z dworu, mamy nieświeże ubrania, skurzone. Nie chodzi mi o to, żebyście pomyśleli zaraz, że wszyscy odwiedzający to syfiarze i brudasy, ale należy zachować pewne granice i przestrzegać obowiązujących zasad higieny. Są one niezwykle ważne, na łóżku często mama leży ze swoim dzieckiem, przebiera je czy karmi, w ten sposób jest jej po prostu wygodniej. Dlatego, łóżko pozostawmy mamie. Nogi po chwili stania nie odpadną nam, w kościele wytrzymujecie godzinę, to i tym razem choć krócej też dacie radę.
Dzień, dobry czy tu leży…
Kiedy już zapraszacie bliskich w odwiedziny, przekażcie im kilka cennych informacji np. na którym piętrzy i w której sali się leżycie, możecie również wspomnieć łóżko przy oknie, albo pod ścianą z lewej strony. Nie ma nic bardziej irytującego, niż ciągle otwierające się drzwi do pokoju, kukający przez „szparę” odwiedzający, zalany purpurą na twarzy, nieśmiele pytający „czy tutaj leży może Kasia Kowalska, czy w sali obok? To żadna zbrodnia, zapytać, ale nic nas nie kosztuje przekazanie, krótkiej informacji „piętro pierwsze, sala 12”.
Ciągłe odwiedziny są bardzo uciążliwe. Już pominę fakt zmęczenia, ale ważna jest tutaj granica naszego komfortu i intymności, która często jest przekraczana. Pierwsze karmienie piersią nie zawsze wychodzi zgodnie z instrukcją zawartą w podręcznikach o KP, a karmienie w obecności obcych nam ludzi dodatkowo jest stresujące dla debiutującej matki, zwłaszcza gdy maluch głodny wydziera się wniebogłosy, a odwiedzający gapią się nam na piersi. Krępujące również jest wyjście do toalety z „podpaskami gigant”, czy podczas wizyty, gdy lekarz sprawdzą piersi, czy np. nie są twarde. To sa takie sytuacje, które powinniśmy zrozumieć, i unikać w miarę możliwości.
Jeżeli już musicie mieć zdjęcie z każdej minuty pociechy, warto wyłączyć dźwięk w telefonie lub aparacie. Ciągłe flesze mogą być irytujący, zwłaszcza gdy potrzebujemy chwili spokoju i odpoczynku.
Pamiętajmy, na sali często nie jesteście same, więc warto nie wchodzić sobie w drogę, innymi słowy starajcie się jak najmniej przeszkadzać nawzajem. Nie każdą przyszłą mamę stać na to, aby wykupić sale jednoosobowa zwaną w niektórych szpitalach salą VIP, bo koszt takiej sali to ponad tysiąc złotych.