Pokojowa komunikacja
Emilia Kulpa-Nowak
18 maja 2015, 14:23·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 18 maja 2015, 14:23Otrzymać Pokojową Nagrodę Nobla albo chociaż samą nominację – to byłoby coś! Gdyby można było wymyślić coś lub zrobić coś tak dobrego, by na świecie było trochę więcej pokoju, a może... wystarczy coś innego? Wystarczy.
Marshall B. Rosenberg zaczął od siebie i swoich bliskich. Być może miał w głowie wielkie ideały, słowa, których nawet nikt nie rozumie – bo co to znaczy: pokój na świecie? Zaczął jednak od siebie. Wsłuchał się w siebie, poobserwował znajomych, pacjentów (jest doktorem psychologii) i zauważył, że każde nasze działanie wynika z potrzeb – zaspokojonych lub nie.
Jeśli potrzeby są zaspokojone, czujemy się dobrze, jesteśmy radośni, spokojni, zrelaksowani. Jeśli nie są – czujemy złość, frustrację, smutek. Potrzeby mogą dotyczyć naszej warstwy fizycznej (głód, zimno), które są dla nas oczywiste i zawsze je zaspokajamy, albo wyższych warstw, np. potrzeba szacunku, wspólnoty, zrozumienia, sensu i inne. Rosenberg uchwycił sedno naszego działania i przełożył je na podejście do życia i sposób komunikacji, który uwzględnia właśnie to sedno.
Swoje podejście nazwał Nonviolent communication (NVC), czyli Porozumienie bez Przemocy i praktykował w terapii, w kontaktach z innymi ludźmi, a także w mediacji między państwami, plemionami, gangami i policją. Mediowanie między skłóconymi narodami przyniosło mu nominację do Nagrody Nobla, ale niczym nie różni się ono od mediacji w rodzinie, np. między dziećmi.
Jeśli – zgodnie z Porozumieniem bez Przemocy – zauważymy potrzeby swoje i innych okaże się, że świat nie musi polegać na dominacji i walce, której uczymy się niemal od kołyski, nikt nie musi wygrywać kosztem drugiej osoby, nie musimy nikogo zmuszać do wykonywania naszych żądań, nie musimy podporządkowywać się innym, stosować kar i nagród, a w relacjach stosować handlu wymiennego. Wystarczy, że skupimy się na uczuciach i emocjach, które mówią nam o potrzebach i poszukamy sposobu, by je zaspokoić. Ludzie lubią współdziałać, wnosić w życie innych ludzi dobro, nie lubią zaś złości, krzyku i przymusu. Zaspokojone potrzeby owocują właśnie współdziałaniem, wdzięcznością, a w efekcie bliskością.
Bo tak naprawdę chodzi o bliskość, o poczucie więzi, wspólnoty, o dobre relacje. Bo jeśli żyjemy otoczeni ludźmi, z którymi dobrze się czujemy – jesteśmy szczęśliwi. Niestety nikt tego za nas nie zrobi. My sami jesteśmy zmianą, której oczekujemy od świata. Jeśli chcesz dostać Nobla – zacznij od nauki empatycznej komunikacji i życia bez Przemocy!