Ciąża i poród bez cenzury - czyli, jak dałam ci życie...
Eli Milamalim
26 lipca 2015, 12:24·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 26 lipca 2015, 12:24Magiczna chwila, kiedy twój potomek po raz pierwszy dotknie twojego ciała. Tak, magia jest, ale trwa jakieś 60 sekund, a cała reszta przed i po, nawet rzeźnikom śniłaby się po nocach.
O wszystkim, co kocha kobieta po 30-tce.
Czasami zastanawiam się, jak to się stało, że urodziłam naturalnie trójkę dzieci. No cóż, jak już zaszłam w
ciążę, to nie było wyjścia, ot taka to oto logika.
Nigdy nikt mi nie powiedział prawdy, może dlatego, że byłam pierwszą wśród moich znajomych, które poczęły potomka. Nawet moja własna matka, choć teraz już wiem dlaczego, unikała drastycznych szczegółów. Ja wiem, że lepiej być nieświadomym dzieckiem i przejść przez pewne etapy bez stresu, ale nie owijając w bawełnę, ja na taki stres chciałabym być gotowa.
Zaczyna się jak w bajce. Sex rodem z serialu, uniesienia rodem z pronosa, a na końcu dwie cudowne kreski. Tak, zostałam matką! Teraz już wszystko będzie idealnie... - akurat!
Ciąża to wspaniały okres na planowanie swojego macierzyństwa. I owszem, pod warunkiem, że lubisz być w ciąży. Ja nienawidzę! Wyobraźcie sobie piłkę lekarską, która została wam przywiązana do brzucha i nawet jakbyście chcieli, to nie pozbędziecie się jej przez 9 miesięcy. Piłka ta, umie mówić, no i mówi: Nie idziesz na imprezę, nie pijesz kawy, nie uprawiasz seksu bez ograniczeń, nie dźwigasz, nie jesz golonki, nie założysz wyuzdanej kiecki, nie napijesz się wina, generalnie nie żyjesz. Jeśli masz szczęście, to nie puchną ci nogi, śpisz jak zabita, ciekasz po sklepach do oporu, uprawiasz wszystkie ulubione sporty i nie rzygasz co 5 min. A jeśli masz mega szczęście, nie dojdziesz do wagi wieloryba, skóra nie zamieni się w kaloryfer i generalne nie masz się co martwić, bo patrząc w lustro będziesz miała regularnie przebłyski swojego starego JA. No, tak sobie myślę, że to tylko początek magicznej drogi do macierzyństwa.
Jak już dotrwasz do samej końcówki i nadal nie masz ochoty skoczyć z mostu, to wielki szacun dla ciebie kobieto - ja próbowałam regularnie. Spokojnie, na szczęście nawet jeśli na nim staniesz, to nie ma opcji, nie możesz skoczyć, aż taką egoistką nie jesteś skoro postanowiłaś urodzić to cudo. Urodzić czy nie? - zgrywam się. Na szczęście cudowna natura, na siłę wypuści powietrze z tej piłki, ale zanim to zrobi, jeszcze kilka mostów przedreptać musisz.
Uwaga poród- sceny drastyczne...
Każdy
poród jest inny, ale...
Strach, obłęd, a potem histeria. Zaczęło się... Kiedy tylko przychodzi pierwszy, mocno odczuwalny ból, człowiek zastanawia się czy to już maksymalny jego poziom, czy będzie gorzej. Bez ściemniania, mogę powiedzieć, że po tym etapie będzie już tylko gorzej. Narastający ból i świadomość, że nie ma odwrotu, masakruje psychikę kobiety. To nie jakiś tam najsilniejszy ból zęba, czy też atak bólu nerki, a wiem, że potrafi być masakryczny. Tego bólu nie sposób opisać, to jakby świat się kończył, a ty umierasz z myślą, że może to trwać kilkanaście godzin. Cierpisz, ale to jeszcze nic. Przez pryzmat bólu, nie panujesz nad swoim ciałem i wszystko co się z tobą dzieje jest wręcz nieludzkie. Pot, łzy i krew everywere. Korzystanie z toalety w maksymalnym skurczu, to coś czego nie uwzględniasz w swoich fizjologicznych potrzebach. Po prostu dzieje się.
Wstyd? Jaki wstyd, w tym momencie masz mózg jak gąbkę, nie myślisz, nie czujesz emocji wyższych. Kiedy zaczyna się okres parcia, masz wrażenie, że coś rozrywa cię żywcem, a ty nie możesz przestać. Teraz musisz myśleć tylko o dziecku. To od ciebie zależy, co dalej się stanie. Jeśli się poddasz, może cię to kosztować jedno ludzkie istnienie. W tym wszystkim zaczynasz ufać bezgranicznie każdemu, kto jest z tobą i nieważne są twoje uprzedzenia i nieważne są twoje doświadczenia, jesteś na nich skazana i zaczynasz bezgranicznie wierzyć, że chcą ci pomóc. Nawet jeśli traktują cię jak psa, krzyczą żebyś nie przesadzała, to zaciskasz zęby i robisz to, co ci każą. Kiedy już dasz radę i przez 60s z noworodkiem na piersi, twoje ciało ogarnia obłęd szczęścia tak silnego, że mogłabyś nim zneutralizować nawet bombę atomową, nadchodzi kolejny etap.
Okres poporodowy
Dziecko badane, a ty bezwstydnie obnażona czekasz na ogarnięcie tego, co z siebie wyrzuciłaś, a uwierzcie, nie było to tylko dziecko. W tym samym czasie wpadasz w panikę, notorycznie zadając pytania: Co tak długo? Dlaczego nie płacze, czy wszystko w porządku? Czy żyje, czy jest zdrowy czy.... . Z powodzeniem w tym momencie, mogliby wywieźć cię do psychiatryka, bo ewidentnie zachowanie ku temu sugeruje. Nie będę opisywać sytuacji, kiedy nie jest wszystko w porządku i co dzieje się w okresie połogowym, bo to byłoby za dużo. Jednak, kiedy już ogarnięte lądujemy w sali szpitalnej, zaczyna się kolejny etap walki ze swoimi słabościami, strachem, niewiedzą, niepewnością, a wszystko to przeplatane jest szczęściem, że już mamy najgorsze za sobą. Niestety każdy wie, że to dopiero początek bardzo trudnej drogi macierzyństwa. Wyrzeczenia, poświęcenie i ciężka praca dzień i noc, ale jest to już droga dwojga rodziców, przynajmniej powinna być.
Każdy traktuje nas: Nie ty jedna urodziłaś dziecko! Czy to umniejsza nasz wysiłek i poświęcenie, które wkładamy w zaludnienie świata. Nie ważne czy jestem puszczalską pindą, leniwym nierobem, czy pracowitą mrówką. Każda z nas, od momentu zapłodnienia staje się równa, bo każda z nas od tego momentu zaczyna swoją drogę usłaną poświęceniem, czasami nawet ponad swoje siły. Traktowanie nas, głównie na porodówkach, jak kolejna taśmowo obsłużona zabawka, z rutyną i obojętnością, wzbudza we mnie odruchy zbrodniarza. To dzięki naszemu wysiłku, każdy z nas jest na tym świecie. A to zasługuje na specjalne traktowanie, chociażby w tym danym okresie. Pomijam fakt okresu ciąży i relacji między kobietą a mężczyzną. Ale okres samego porodu powinien być wręcz wzniesiony do rangi cudu, a my traktowane jak najcenniejszy skarb. Bo ten skarb, dał wam wszystkim życie.