"Ja Robot"- matka ze stali
Eli Milamalim
29 kwietnia 2015, 21:26·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 29 kwietnia 2015, 21:26Ten wpis jest mocno inspirowany moimi ostatnimi dyskusjami z gatunkiem bezdzietnych. Moje przemyślenia są dosyć drastyczne, jednak dedykuję je właśnie ww. istotom. "Nie masz pojęcia, co znaczy zmęczenie!"
O wszystkim, co kocha kobieta po 30-tce.
Nie chce Wam się krzyczeć, kiedy słyszycie od bezdzietnych: "Boże, jaka ja jestem zmęczona!" Gdy porównują się do "Matki Polki" takiej jak ja, która ostatni raz przespała ciągiem, min 3h, rok temu, to wbijam pazury w twarz. Nigdy nie zaznałaś takiego zmęczenia kobieto! Nie grzesz! Możesz mi wylać miliony argumentów, że każdy ma swoje brzemię i każdy ma swoje życie pełne obowiązków, ale dopóki nie masz dzieci, nie masz pojęcia o swojej wytrzymałości.
Zdaje ci się, że jesteś twarda i zdaje ci się, że jesteś zmęczona. Odpowiedzialność psychiczna za małego człowieka, to jeden z argumentów, który ryje psychikę totalnie. Martwić się o dziecko, a martwić się o siebie, to mega różnica. Oczywiście nie umniejszam niczyjej pracy i każdy ma prawo być zmęczony, ale kiedy matka mówi: Jestem zmęczona! To jestem zorana do granic możliwości i jak Ci mówię, że ty też "Dasz Radę" tzn. że dasz radę, skoro Ja daję!
Popatrz:
Rano pobudka, rach ciach budzimy się do życia, młodzież do szkoły, młodsze przedszkole, najmniejsze pobudka i do przodu. Kawusia, śniadanko, ząbki i ubranko, buty do wyjścia i w drogę. Uff, ale się zmachałam. To dopiero pierwsze godziny od rana, ale jeszcze energii pełna bateria. Zabawy z najmłodszym, drugie śniadanko, obiadek, sprzątanko i prasowanko. Choroby, spacery i inne bajery. Prace szkolne, zabawy we troje, przelewy, zakupy, lekcje dodatkowe, ćwiczenia, podwieczorek, sprzeczki i bajeczki, kolacja, kąpiele, czytanko no i spanko. Seksik, internecik, ploty i głupoty, nocka w pełnej gwarze i o niczym już nie marzę!
Nie ważnie ile jest do zrobienia, nie ważne ile jest na głowie, kiedy bateria jest na wyczerpaniu, czas się zatrzymuje. "Ja Robot" na tym etapie i tak działam na pełnych obrotach, a bateria mimo iż na wykończeniu, nie może paść totalnie. Owszem mogę sobie odpuścić rzeczy mniej istotne, ale jest ich tak mało, że nie opłaca się odkładać na później. Nie śpię, nie jem, nie piję i żyję. No niech mi ktoś kurde powie, czy ja nie jestem cyborgiem!
Nie mam pojęcia skąd ja mam tyle siły, żeby udźwignąć taki dzień?! Z dwójką potworniaków ledwo stąpałam, ale jakoś szło. Teraz prawie padam na twarz, ale stoję. Kiedy wrócę do pracy nie wiem co mnie czeka, ale wiem na pewno, że upaść nie mogę... .