REKLAMA
Co to za dźwięk? Zaraz kogoś uduszę gołymi rękoma! Jakaś melodia? Nie, to jest chyba jakaś piosenka. Jezu, ale wsiowa nuta. Czuje się jak prezydent w szatni reprezentacji. Niby śmiesznie i fajnie, bo chłopaki wygrali, ale wiocha na cały kraj, bo to w końcu festyniarskie disco. Czekaj, już wiem! Znam to! To mój budzik! Macam ręką na oślep i szukam żeby jak najszybciej go wyłączyć. Oczywiście położyłem go w taki sposób, że jak leżę to go nie chwycę. No nie wierzę, po prostu nie wierzę. Gdzie jesteś Ty podły zdrajco!? Specjalnie się gdzieś schował, żeby grać ten swój koncert jak najdłużej i oczywiście coraz głośniej. W końcu go mam i wymierzam mu soczysty policzek za pomocą bocznego przycisku.
Letuchno otwieram jedno oko, aby zapoznać się z sytuacją. Wszystko wskazuje na to, że jest już ranek. Chociaż to brzmi w tej sytuacji tak samo groteskowo jak słowo "demokracja" w ustach Putnia. Jest ciemno, za oknem hula wiatr i wali deszcz. Ja pierdziele, to nie może być prawda. Poranek to są promienie słońca wpadające przez drewniane okiennice, które lekko niedomknięte wpuszczają do sypialni szum morza i delikatny - podkreślam delikatny - skrzekot mew. Zamykam oko i otwieram je jeszcze raz. Promieni słońca jak nie było, tak nie ma. Za to ciemność i chłód są nadal. Mam wrażenie, że o tej godzinie oprócz mnie wstają jeszcze tylko rozwoziciele bułek i ajenci sklepów z uśmiechniętą żabką w logo, pod którymi od otwarcia koczują osiedlowe żule, żeby zrobić poranne zakupy: - Poproszę, masełko, mleczko i paróweczki - poczym dodają za chwilę, tak że niby dopiero sobie przypomnieli - Aha, no jeszcze piwko.... albo nie 6 piwek i ćwiarteczkę da Pan od razu, to nie będę chodził dwa razy. I po co jest takie udawanie? Jeżeli ktoś stoi za takim żulem w kolejce o godzinie tak wczesnej, że nawet kogut z kurami się z niego śmieją, to ma w dupie co koleś przed nim kupuje. Jedyne o czym taka osoba myśli to chęć pobicia kogoś dotkliwie tylko po to, aby poczuć, że jest na świecie ktoś, kto ma w tej chwili gorzej niż on.
Nakrywam się szczelniej pierzynką. Jest tak ciepło, miło i błogo. Kur...a! A w zasadzie to kto mi każe wstawać!? Od dzisiaj mam to wszystko w dupie. Wstanę jak będzie mi się chciało, a jak nie będzie mi się chciało, to w ogóle nie wstanę. Przecież ja nawet nie muszę tu mieszkać. Jeszcze dzisiaj spakujemy się i wyjedziemy do Barcelony albo innego ciepłego miejsca nad morzem. Wynajmiemy mało domek przy plaży z dużym tarasem, z którego będzie można obserwować morze. Codziennie rano, przed śniadaniem będę wychodził popływać na desce, a na obiad będziemy jedli owoce morza. Ja będę rybakiem, a w wolnej chwili będę oddawał się tworzeniu wierszy, które będą publikowane w czołowych rubrykach najpoczytniejszych gazet świata. A Dżoana będzie projektować ubrania i sprzedawać je pod brandem: Joanna Krupa Style. Na spacery będziemy jeździć kultowym jeepem z odkrytym dachem, a lekka morska bryza będzie rozwiewała nam przyjemnie włosy. Będziemy się głośno śmiać i mówić wszystkim, że jesteśmy bardzo szczęśliwi. W każdą niedzielę będziemy robić piknik na plaży i przy butelce schłodzonego prosecco powspominamy jak to kiedyś w zimnej Polsce musieliśmy wstawać wcześnie rano, gdy jeszcze było ciemno.
Właśnie, wstawać!? Cholera, która to jest godzina? O fuck, już tak późno!? Dobra, koniec tego pieprzenia, wstaję, bo spóźnię się do pracy...