REKLAMA
Dawno nic nie było, więc przypomniała mi się ‪takasytuacja‬…
Wychodzimy na spotkanie ze znajomymi. Tradycyjnie jesteśmy już spóźnieni, więc sytuacja napięta jak struna od dobrze nastrojonej gitary. Kończę się ubierać. Jasiek lata po chałupie, odbija się od ścian i rzuca swoją ulubiona kulką po podłodze, a Dżoana próbuję go złapać.
- Dobra Jasiek, chodź do taty! Mama musi się jeszcze ubrać – mówię opuszczając łazienkę
I w tym momencie powietrze gęstnieje i niemal można usłyszeć jak zwalnia czas. Nawet Jasiek wyczuwa te napięcie, bo na chwilę zamiera bez ruchu.
- Ja już jestem ubrana! A co, nie widać? Źle wyglądam!? – mówi moja Kochana Dżoana i patrzy się na mnie takim wzrokiem, jak kobieta patrzy na koleżankę, która przyszła na imprezę w takiej samej kreacji.
- Aa! Nie, no ładnie. Nie spojrzałem po prostu…. – i szybko próbuję wybrnąć – To chodź Jasiek do Taty, mama musi się jeszcze pomalować.
Powszechnie używane stwierdzenie dolać oliwy do ognia nabrało w tym momencie zupełnie nowego znaczenia. Poczułem się jak saper, który w ułamku upływającej sekundy zdążył dowiedzieć się, że właśnie popełnił błąd i będzie on go bardzo dużo kosztował.
- Eeeeej! No przecież mam już makijaż! A co, nie widać!? Jest coś nie tak!?
Są takie sytuacje w życiu, że chciałbym mieć kontakt z jakąkolwiek bazą, żeby móc powiedzieć. „Przerywamy misję, natychmiastowa teleportacja do centrum dowodzenia” To była właśnie jedna z takich sytuacji.
Kurtyna...