Takiego zdjęcia w ogóle nie powinno być...
Dylematy Taty
03 września 2015, 19:19·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 03 września 2015, 19:19 Możesz to wyśmiewać lub mówić, że to przecież nie jest nasz problem. Oglądasz relacje telewizyjne i widzisz tych ludzi gdzieś na pontonach, stłamszonych w obozach lub na dworcach. Są matki z dziećmi większymi i malutkimi, są kobiety w burkach i typy z wąsami. Współczujesz im trochę, myślisz, że świat jest niesprawiedliwy i tak nie powinno się dziać. A potem żyjesz dalej swoimi problemami i obowiązkami. No bo co możesz zrobić!? Nic.
I pewnego dnia przeglądając FB natykasz się na to zdjęcie i wymiękasz. Mimo, że raczej stronisz od tworzenia takich treści, to tym razem nie możesz sobie darować. Pisali co prawda o tysiącach osób, które utonęły. Były też już publikacje zwłok na plaży, ale to nie to samo.
Jedno zdjęcie. Bez emocji i płaczu. Jedno dziecko. Same, bez nikogo. Martwe. Jest tylko cisza. Zaraz zostanie podniesione przez strażnika i umieszczone razem z innymi ciałami. A w statystykach odznaczone jako kolejny zgon. Nie wiadomo czy jego rodzina przeżyła, czy zostanie wyrzucona zaraz na brzeg przez fale w podobnym stanie. Prawdopodobnie zostanie pochowany w jakimś anonimowym grobie razem z innymi, którym się nie udało. Już go nie ma.
Przyszło nam żyć w czasach, w których jako ludzkość robimy kroki milowe. Eksplorujemy nowe planety, wymyślamy somojeżdżące samochody, potrafimy przeszczepiać niemal każdy organ ludzkiego ciała i przemieszczać się z punktu A do B z niesamowitą szybkością. A nie potrafimy zauważyć w drugiej osobie człowieka, który – może i ma inny kolor skóry, wyznanie i obyczaje, ale czuje, myśli i chce żyć. Tak jak Ty i ja. Opakowaliśmy się w technologię, która nas całkowicie odczłowiecza. Staliśmy się tylko kukłami, cyborgami, którzy są już tak oswojeni ze śmiercią, że bardziej wzruszają ich oczy kota ze Shreka niż ludzka tragedia. Śmierć – jeśli nie dotyka nas bezpośrednio – to jest to tylko video lub zdjęcie, które można zobaczyć w internecie. Nic więcej. Wiele osób prawdopodobnie nawet nie zdaje sobie sprawy, że to co ogląda to się dzieje naprawdę.
Ktoś kiedyś napisał (chyba Miłosz), że cywilizacja umiejętnie zagłusza okrucieństwo tego świata. Może właśnie zaśmierdziało tu patetycznością, wzniosłością i umoralniającym nadęciem, ale cały czas nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zaczynamy być podobni do tych społeczeństw, które w czasie II wojny światowej wiedziały co dzieje się w hitlerowskich obozach zagłady, ale udawały, że to nie jest ich problem, bo to jest gdzieś daleko, za oceanem. No bo czym się od nich dzisiaj różnimy? Niestety z dnia na dzień dociera do mnie, że chyba niczym.