
REKLAMA
Pamiętam jak dziś ten dzień, kiedy zza szpitalnych rolet o godzinie 4:50 wzierały się promienie czerwcowego słońca i kiedy usłyszałam Jej przeraźliwy płacz. Głos, który od tamtej chwili ewaluował miliony razy - rozdzierając mi serce, kojąc, rozczulając, denerwując, - dawał znać o sobie i swoim istnieniu. I o tym, że już zawsze będę miała o kogo się troszczyć, o kogo dbać, kogo tulić, uczyć i komu pokazywać świat. Potem narodził się On - równie głośno dając mi i całemu światu znać o swoim przybyciu. Tyle że słońce tym razem nie wpadało zza rolet, bo o 5:15 w lutym była jeszcze noc ciemna i zimna.
Całe to moje macierzyństwo to dziwny czas. I cudowny, i cholernie ciężki jednocześnie. Ta podróż w macierzyństwo - jak pięknie napisała Agnieszka Szpila w swojej książce "Łebki od Szpilki" - "jest piękna i groźna zarazem. Trzeba patrząc w słońce, cały czas mocno trzymać ster, by nie skończyć jak Kursk - na dnie oceanu", Podróże - te małe i te duże - bywają fascynujące. Jedne bardziej przyjemnie, inne niemiłosiernie uciążliwe. Takie, w których z łatwością pokonujesz kolejne etapy, inne zmuszające cię do ciągłego przełamywania barier, teoretycznie nie do przejścia.Ta podróż jest najtrudniejszą, z jaką przyszło mi się zmierzyć. Ale za to każdy jej dzień sprawia, że ocieram się niemalże o absolut, będąc wyrocznią i Haghia Sophia w jednym. Każdy kolejny dzień wyzwala we mnie nieodkryte pokłady miłości, niczym Tadż Mahal i energię życiodajną, którą czerpię niczym z islandzkich gejzerów.
A zatem odkąd jestem mamą:
1. Nie pamiętam, kiedy ostatnio przespałam 5 godzin bez przerwy. Złośliwość losu i siła przyzwyczajenia nakazuje mi pobudkę co 3-4 godziny, nawet jeśli jestem z dala od domu.
2. Mam więcej obaw. W zasadzie o wszystko. O bose stopy. O marznące na mrozie uszy. O zdrapane kolano. O to, by nie było wojny.O to, by nie doświadczyły żadnej traumy, O to, by znalazły w życiu mądrych i dobrych partnerów. O przyszłość bliską i daleką.
3. Ufam w siłę intuicji i instynktu. Czasem może za bardzo...
4. Mam ciągły nieład w domu. Ale za to dom pachnie szarlotką z cynamonem czy waniliowymi ciastkami. Resztki mąki i cynamonu, pomieszane z kminem rzymskim i kolendrą walają się na podłodze. Góra wypranych ciuchów sama się nie umie złożyć, zatem potrafi zalegać na fotelu nawet i tydzień. Zabawki - wbrew temu, co pokazuja na kreskówkach - nie potrafią same trafić do właściwych sobie pudełek czy szuflad...
5. Częściej się śmieję. Częściej się irytuję. Częściej robię głupoty.
6. Rozumiem, co czuła moja mama, gdy się spóźniałam do domu, gdy z impetem wpadałam pod pędzący rower w wieku lat 6 czy rozdzierałam nową sukienkę na płocie, przy okazji na tymże zostawiając resztki skóry z uda.
7. Widzę moc genetyki (tę dobrą i tę jej złą stronę).
8. Mam ciągły niedosyt obecności moich Nielatów. Nie mogę się doczekać ich uścisku po powrocie z pracy. Tęsknię już w momencie, gdy zamykają za sobą drzwi. Choć chciałabym móc używać do nich pilota z opcją OFF,albo chociażby MUTE - tęsknię już w momencie, gdy mówią mi: "do widzenia!"
9. Z radością wracam do książek z dzieciństwa i na nowo przeżywam przygody Emila z Loenebergi, Mary Lennox czy Kajtusia Czarodzieja
10. Niezwykle łatwo się wzruszam. Płaczę przy piosence "Mam tę moc" z Krainy Lodu, mam dreszcze na reklamach zabawek, nie jestem w stanie czytać "Dziewczynki z zapałkami" i głos mi drży, gdy śpiewamy przy wigilijnym stole "Jezus malusieńki..."
11. Wiem, co znaczy jeździć na co dzień śmieciarką. Co tydzień zgarniam góry papierków po gumach do życia, opakowań po kinder-niespodziankach, zużytych chusteczek do nosa, pustych butelekj po wodzie mineralnej i patyków po lizakach.
12. Doceniam dzień dzisiejszy, bo nie mam pewności, czy jutro się obudzę.
13. Częściej tańczę. Mój syn uwielbia walce wszelkiego rodzaju.
14. Po czasem upiornych weekendach, kocham dźwięk budzika w poniedziałek o 6:30.
15. Odkąd jestem Mamą - "czucie i wiara silniej mówią do mnie niż mędrca szkiełka i oko.."