Przez ostatnie kilka dni przez wszystkie media przelała się cała fala różnego "za" i "przeciw" w sprawie tak zwanej tabletki "po". Pozwólcie, że zabiorę więc głos w tej debacie i ja.
REKLAMA
W idealnym świecie istnieją idealne rozwiązania. Takie, które akceptują wszyscy, które są dobroczynne dla wszystkich stron i które uszczęśliwiają każdą ze stron. Wszystkie dzieci rodzą się chciane, w miłości i poczuciu odpowiedzialności. Potem te dzieci dorastają w kochających się rodzinach, a rodzice traktują swoje dzieci po partnersku, rozmawiając z nimi szczerze i na każdy temat, przekonując - ale nie na siłę, subtelnie - do swoich racji światopoglądowych.
Później te dzieci dojrzewają, zakochują się, a nauczone przez rodziców szacunku wobec drugiej osoby - świadomie i odpowiedzialnie rozpoczynają swoją piękną, pełną miłości i odpowiedzialności przygodę seksualną. Świadomie poczynają nowe życie, a jeśli nawet nie do końca planowali potomka w tym właśnie momencie, z radością i pełnią sił przyjmują owo nowe życie z otwartymi ramionami. I cykl się powtarza...
Niestety, nie żyjemy w świecie idealnym. Żyjemy w świecie zdominowanym przez egoizm, niewiedzę i propagandę tak z lewej, jak i z prawej strony. Przede wszystkim jednak żyjemy w świecie, w którym najprostszą i najbardziej powszechną formą rozmowy z dzieckiem o cielesności jest nabieranie wody w usta.
Niestety, nie żyjemy w świecie idealnym. Żyjemy w świecie zdominowanym przez egoizm, niewiedzę i propagandę tak z lewej, jak i z prawej strony. Przede wszystkim jednak żyjemy w świecie, w którym najprostszą i najbardziej powszechną formą rozmowy z dzieckiem o cielesności jest nabieranie wody w usta.
Paradoksalnie - im większy mamy dostęp do informacji, tym trudniej nam jest podjąć nie tylko właściwą, ale i jakąkolwiek decyzję. I nie chodzi tu o to, że dzieci, nawet te najmłodsze, praktycznie bez przeszkód mogą zderzy ć się z niewłaściwymi dla nich obrazami. Nie chodzi o to, czy antykoncepcja awaryjna jest rozwiązaniem dobrym czy złym. I czy powinna być dostępna od ręki czy na receptę po uprzednim błaganiu i drodze przez mękę. Mówią o tym wszyscy - i przeciwnicy, i zwolennicy.
Że tabletka postkoitalna nie jest panaceum na całe zło. I że nie jest też metodą do regularnego sterowania swoją płodnością. Ale jest rozwiązaniem - jak sama nazwa wskazuje - awaryjnym. Stosowanym w sytuacji podbramkowej. W wyjątkowych sytuacjach. Jest wyborem mniejszego zła. I tej możliwości ostatecznego wyboru nie powinna być pozbawiona żadna istota ludzka!
W sumie to nawet nie chodzi o to, że nasza młodzież jest pozbawiona jakiejkolwiek merytorycznej edukacji seksualnej i że jedynym ich źródłem, wiedzy z zakresu seksuologii jest - już nie jak w naszych czasach podwórko - tylko internet. Nieograniczony i niekontrolowany. Najważniejszym problemem jesteśmy MY. Dorośli. Rodzice.
Przede wszystkim to my musimy nauczyć się, przejść szkolenia, warsztaty, rozmowy z samym sobą - w jaki sposób rozmawiać z dziećmi o "tych sprawach". Dopóki my nie będziemy wiedzieli skąd się biorą dzieci i dopóki my dorośli będziemy w cielesności naszej i naszych pociech widzieli samo zło, i dopóki nie nauczymy naszych dzieci, że miłość i seks mogą być źródłem radości i satysfakcji dla obu stron - dopóty będziemy mieli taką (bez)wiedzę wśród naszej młodzieży. I przede wszystkim, dopóki będziemy zbywać tak ważne pytania naszych dzieci prostackim "jesteś na to za młody " - dopóty nie zdobędziemy ich zaufania. A ja, jako matka, najbardziej pragnę, by moje dzieci miały do mnie zaufanie i we mnie zawsze i w każdym temacie widziały partnera i wsparcie.
W sumie to nawet nie chodzi o to, że nasza młodzież jest pozbawiona jakiejkolwiek merytorycznej edukacji seksualnej i że jedynym ich źródłem, wiedzy z zakresu seksuologii jest - już nie jak w naszych czasach podwórko - tylko internet. Nieograniczony i niekontrolowany. Najważniejszym problemem jesteśmy MY. Dorośli. Rodzice.
Przede wszystkim to my musimy nauczyć się, przejść szkolenia, warsztaty, rozmowy z samym sobą - w jaki sposób rozmawiać z dziećmi o "tych sprawach". Dopóki my nie będziemy wiedzieli skąd się biorą dzieci i dopóki my dorośli będziemy w cielesności naszej i naszych pociech widzieli samo zło, i dopóki nie nauczymy naszych dzieci, że miłość i seks mogą być źródłem radości i satysfakcji dla obu stron - dopóty będziemy mieli taką (bez)wiedzę wśród naszej młodzieży. I przede wszystkim, dopóki będziemy zbywać tak ważne pytania naszych dzieci prostackim "jesteś na to za młody " - dopóty nie zdobędziemy ich zaufania. A ja, jako matka, najbardziej pragnę, by moje dzieci miały do mnie zaufanie i we mnie zawsze i w każdym temacie widziały partnera i wsparcie.
