- Tak! Chyba tak. - podrapała się po głowie - Nie wiem... A co to te bunga bunga?
- To taki...to taki włoski taniec. O to chciałaś mnie zapytać? - wzięłam pędzel do makijażu i zaczęłam pokrywać całą twarz czarnym cieniem.
- Nie. Chodzi mi o tę wiedźmę latającą na miotle.
- Aaaa, masz na myślę Babę Jagę, tak?
- O! Właśnie! To chciałam ci powiedzieć, że teraz wyglądasz jak Baba Jaga.
Chciałam Was poinformować, że to nie koniec premier. W ramach podziękowań za to, że jesteście, za to, że przybywacie, za to, że trwacie przy mnie i czytacie te brednie, które wypisuję, podobnie jak w zeszłym roku i w tym roku postanowiłam stworzyć dla Was wyjątkowy (mam nadzieję) prezent.
Choinka plus dzieci równa się niepewność o jej dotrwanie do nowego roku, nagromadzenie bombek po jej jednej stronie, głównie na wysokości dziecięcych rączek, a łańcuchów po grugiej - też na wysokości dziecięcych rączek. To bombki walające się po podłodze równie często co klocki lego, choć sprawiające mniej bólu przy nadepnięciu (jak ktoś lubi chodzić po szkle ofkors).
Natomiast choinka plus dzieci, plus kot, równa się dzień świstaka. Pozbierawszy wieczorem ze wszystkich kątów bombki i łańcuchy i zawiesiwszy je z powrotem na drzewku, po obudzeniu się dnia następnego odkrywasz, że choinka ponownie jest całkiem goła i trzeba ją ubrać na nowo. I poodkurzać rozsypane igły, które spadły, gdy kot w nocy próbował dotrzeć na sam czubek. Ale magia świąt i takie tam, więc cóż począć...
Dlatego w tym roku postanowiłam (z niewielką pomocą M) przygotować dla Was filmik z tymże właśnie drzewkiem w roli głównej. Oczywiście z nutką humoru (mam nadzieję).
Aby zachować pozory otrzymania prezentu, proponuję położyć najpierw komputer/tablet/smartfon pod choinką i udając zdziwienie oraz ogromną radość, rozpakować (odtworzyć) filmik.
Tyle gwoli długiego wstępu. Ja Wam dziękuję za ten rok, jesteście cudowni, kochani i niepowtarzalni i wszystkim blogerom życzę takich czytelników!
Wszelkie opinie, komentarze, ochy, achy czy może "Co to za shit?!" - piszcie śmiało!