Podobno to nowa moda. W czasach szybkich, namiętnych, ale krótkich związków (od pół roku do dwóch lat tyle, ile mniej więcej trwa zauroczenie) lubimy uprawiać seks z byłymi partnerami. Bo ich znamy, jest nam z nimi dobrze (ale tylko w łóżku!) i bezpiecznie (zdrowie!).
Kiedyś prof. Izdebski powiedział, że to zupełnie nowe zjawisko. Znak nowych czasów. Cena? Jednak spora. Bo wiele osób ląduje w gabinecie seksuologa i oznajmia, że najlepszy seks to oni mieli z eks, albo wciąż go mają i nie potrafią się z tego wyzwolić. Nawet, gdy ktoś im się podoba, nawet gdy lądują z nim w łóżku to jednak coś nie gra. A bo ona dotyka nie tak, a bo on też jest nie taki.
„Nigdy nie będę miała takiego seksu jak z Nim" mówi moja przyjaciółka o swoim byłym. Hmm.
Czy totalna, obezwładniająca namiętność (chemia), to ewenement czy raczej sobie to wyobrażamy
a.) tracąc kogoś
b.) tęskniąc za bliskością z kimś, kto nas dobrze znał.
Przypadek 1. Ona: ładna, bardzo ładna. Ale kłótliwa, uparta.
On: fajny, ale zmęczony. W końcu odszedł. Powiedział: „pragnę Cię, ale już nie mam do Ciebie siły"
Usłyszałam od niej: kocham mojego byłego. Seks jest aktualnie jedyną formą bliskości jaką mamy. On czuje się zaspokojony, ja przez chwilę szczęśliwa.
– Jesteś dziewczyną na telefon????! pytam przerażona.
– Nazywaj to jak chcesz – odpowiedziała.
A jak mam niby nazwać fakt, że facet mówi: „nigdy nie będziemy już razem, nic do Ciebie nie czuję". Potem przyjaciółki ją zbierają. Zresztą co tam on do niej nic nie czuje. Większej bzdury nie słyszałam. Dzwoni, wypytuje o nią, jest zazdrosny, gdy się z kimś spotyka. Śledzi ją na fejsie. Niby ją rzucił, a jednak nie rzucił. Czy „sekseks" nie jest dla nich przypadkiem więzieniem? Haj, raj, a potem piekiełko.
Przypadek 2. Ona: żona– była – w biegu. Kolorowa, ambitna i zaliczająca. Zawodowe sukcesy i nowych facetów. Kobieta nowoczesna.
On: porzucony. Niby samiec alfa, ale jednak wciąż w bardzo byłej zakochany.
Ona: – Lubię seks z nim, lubię wrócić do dawnego domu, lubię poczuć swoje dawne łóżko i dawnego jego. Gierki erotyczne – wszystkie bardzo proszę. Przecież tyle się znają.
Tylko czy to równa gra? Dla niej przystanek, dla niego sedno i czekanie.
Przypadek 3. Ona: zakochana, porzucona
On: przeżył zauroczenie inną, teraz wciąż przeżywa zauroczenia (nowymi), ale lubi bzyknąć eks. Bo ona tak miękka, oddana i zawsze.
Sytuacja jak wyżej, tylko zamienieni rolami.
Czy to równa gra?
W jednym z poradników czytam: uprawiaj seks z eks jeśli
– nic do niej/niego nie czujesz
– on/ona czuje co ty (czyli nic)
– nie macie obecnie partnerów
– było wam w łóżku dobrze, bardziej niż dobrze, super
Sytuacja idealna. Ale ja w nią – prawie – nie wierzę.
Zawsze ktoś w końcu będzie cierpieć. Zawsze obieca sobie coś więcej.
No dobrze. Prawie zawsze.
Dobry seks możemy mieć z każdym….szczególnie jeśli dochodzą uczucia. Po co patrzeć w przeszłość?