List do redakcji MamaDu
Na porodówce dowiedziałam się, że dziecko MUSI płakać, że to że jest nerwowe, to normalne. Ok, pomyślałam sobie: znamy się krótko, mogę się mylić. Jestem matką zaledwie kilka dni, mogę się mylić. Po powrocie do domu okazało się, że moje wątpliwości nie mijają – jest gorzej. (…). Po tygodniach prób wołania o pomoc w końcu zdecydowałam, że zabiorę dziecko do znajomej Pani doktor (…). Diagnoza: wzmożone napięcie mięśniowe, asymetria ułożeniowa, uczulenie na gluten. Moje dziecko cierpiało przez prawie trzy miesiące, bo NIKT nie traktował mnie poważnie (…)Po dwóch latach dostrzegłam nowe problemy u dziecka. Że nadal nie śpi w nocy, że układa klocki/znaczki/zabawki wyłącznie w rzędy, że zna alfabet, liczy do stu, zna wszystkie znaki drogowe. I co? To samo. PRZESADZASZ. Za dużo czytasz. Za bardzo się przejmujesz. Jaka jest diagnoza? Zaburzenia integracji sensorycznej, podejrzenie autyzmu wysokofunkcjonującego. Czytaj więcej
Feministki dostrzegają tu kolejne pola męskiego ucisku, bo to lekarze-mężczyźni wywrócili do góry nogami tysiące lat kobiecego doświadczenia, każąc im rodzić na wznak i zrównując akuszerki z niedomytymi guślarkami. Twierdząc, że wiedzą lepiej, co dobre dla nich i ich dzieci.
Ja sądzę, że rację mają jedni i drugie. Na szczęście powoli, mozolnie wracamy do korzeni.
I nigdy, ale to nigdy nie należy jej lekceważyć.