REKLAMA
Wybranie opiekunki dla swojego bobasa to nie lada wyczyn. Szukamy wszędzie, po znajomych, w internecie. Przekopujemy się przez stosy ogłoszeń, a i tak w sercu czujemy niepokój. Bo jak zostawić malucha z całkiem obcą babą?
Ograniczamy więc poszukiwania do grona znajomych. Przyjaciół. I jest! Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał od czasu do czasu pomóc. Jak to z przyjaciółmi czasem bywa - o kasie mowy nie ma. Świadcząc swe niewykwalifikowane usługi pro bono, my jesteśmy zadowoleni. Po kieszeni nie leci, dziecię zadowolone, my szczęśliwi i spokojni.
Po pewnym czasie jednak okazuje się, że "przyjaciele" zawodzą. Odchodzą, nie dając żadnego konkretnego powodu, spośród tysiąca wymówek. A ty i tak wiesz, że jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Zresztą, co się dziwić. Kto by się chciał użerać z obcym dzieckiem?
Sprawa kończy się tak, że ani przyjaciela, ani niańki.
Nauczeni doświadczeniem wiemy, że znajomi zostają wykluczeni z grona potencjalnych nianiek. Szukamy dalej. No tak! Rodzina! Babcia, siostra, ciocia. Ile bab w rodzinie, tyle opiekunek. A ile opiekunek tyle poglądów na temat wychowania.
Tu jest miejsce na nazwijmy to - pozwalanie sobie na za dużo. Bo to moja wnuczka, bo to siostrzenica - mam do tego dziecka prawo. A bzdura jakich mało!
To my, rodzice decydujemy o naszym dziecku. Postępowanie wobec malucha wbrew naszej woli kończy się "wypowiedzeniem" ze stanowiska niania.
Szukamy dalej. Pozostaje ktoś zupełnie obcy. Jak znaleźć nianię? Gdzie szukać? Jak powierzyć dziecko komuś obcemu? Nie jestem ufna jeśli chodzi o moje dziecię.

Wnioski wyciągnięte dwa:
1. Wszystko rozbija się o pieniądze.
2. Przyjaciele kończą się tam, gdzie zaczynają się pieniądze (czyt. pkt 1)