kto, kiedy, kogo napastuje...
Anna Mucha
04 kwietnia 2015, 00:10·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 04 kwietnia 2015, 00:10przyznałam się do jednej sytuacji, o której niewiele powiedziałam i o której niewiele wiadomo.
napisaliście ponad dwa tysiące obraźliwych komentarzy tylko na jednym portalu...
wlasnie przeczytałam w sieci, że byłam ofiarą molestowania seksualnego w dzieciństwie.
zanim odniosę się do faktów pragnę zauważyc dwie zatrważające mnie rzeczy:
1. że z długiej i ciekawej rozmowy z Magdą Mołek wycięto tylko jeden, akurat ten fragment i zdecydowano się oprzeć promocję właśnie o aspekt molestowania...
2. że najbardziej przerażające są komentarze pod tym tekstem...
pominę milczeniem fakt, że promocję wokół programu zrobiono na bazie mojej prywatnej, bardzo intymnej i wyjątkowo nieprzyjemnej historii...
o której zresztą niespecjalnie chciałam mówić - co pewnie będzie widać w pełnej rozmowie...
nigdy też nie uważałam się za ofiarę.
ani molestowania seksualnego, ani też żadną inną...
co nie znaczy, że nie byłam napastowana seksualnie w swoim życiu. otóż byłam.
co najmniej dwukrotnie...
jedną z sytuacji opisałam w programie Magdy.
Magda dostała to pytanie na "ucho". nie planowała go zadawać, niemniej rozmowa była zbyt "lajtowa", więc ktoś w reżyserce zaryzykował. Magda nie spodziewała się takiej odpowiedzi. ja nie spodziewałam się takiego pytania.
ale skoro ktoś pyta wprost...
czasy liceum. korepetycje z chemii, które odbywały się u przypadkowego - znalezionego przez ogłoszenie nauczyciela. pamiętam - rozwiązywałam zadanie, on pochylał się nade mną i gdy okazało się, że wpisałam prawidłową odpowiedz położył mi ręce na ramionach i zaczął masować... przy kolejnej prawidłowej odpowiedzi pocałował mnie w kark...
zesztywniałam.
grzecznie podziękowałam za lekcje, wyszłam z tego mieszkania i nigdy już nie wróciłam.
chemię oblałam...
o drugiej sytuacji nie mam zamiaru wiele mówić.
byłam dzieckiem.
sprawa dotyczyła mojego znajomego z planu filmowego.
nie jest to nikt powszechnie znany - więc domysły i oskarżenia proszę sobie darować.
tym bardziej, że rzuca to niepotrzebny cień na osoby prawe i krzywdzi nie tylko bliskich czy dobrych ludzi, ale przede wszystkim moją Rodzinę.
to nie była jednorazowa sytuacja...
ta historia trwała przez jakiś czas,
niemniej jeszcze raz podkreślam - nigdy nie czułam się ofiarą!
w swojej naiwności myślałam, że się przyjaźnimy,
a kiedy oczekiwania wobec mnie wzrosły - stanowczo odmówiłam
i zerwałam znajomość
dopiero po latach dotarła do mnie niestosowność jego zachowania!
oczywiście, że pamiętam kto to był!
i mam nadzieję, że ty - mój drogi, czytając to zamieszanie wywołane tabloidowym zainteresowaniem wokół mnie oblewasz się teraz zimnym potem...
rozmawiałam dziś też z Mamą...
powiedziałam:
-Mamo, muszę Ci coś powiedzieć, zanim dowiesz się z gazet... były w moim życiu dwa epizody związane z molestowaniem ...
wtedy Mama mi przerwała pytając:
-czy to był Ygrekowski? (tu oczywiście padło właściwe nazwisko)
-skąd wiesz...?!
otóż okazało się, że nie tylko ja wykazałam się wtedy nadzwyczajną dojrzałością i asertywnością.
okazało się, że w tym samym czasie moja Mama i moja Babcia, bez mojej wiedzy przeprowadziły działania prowadzące do ochronienia mnie i zerwania tej znajomości...
nie dlatego, że się skarżyłam,
nie dlatego, że miały dowody,
ale jedynie dlatego, że intuicja im podpowiadała, że sytuacja jest nieczysta...
i choć nigdy o tym nie rozmawiałyśmy, okazuje się, że wszystkie wiedziałyśmy...
i zrobiłyśmy wszystko co w naszej mocy, żeby mnie chronić
chciałabym podziękować Mamie, za to, że miałam siłę i odwagę powiedzieć "nie"
że potrafiłam odmówić, gdy coś mi się nie podobało.
że potrafiłam zakończyć tę znajomość
dlatego nie czuję się ofiarą.
i z szacunku dla Ofiar proszę nie wycierać sobie gęby moją historią
a wracając do tego, co znalazłam w sieci...
najdelikatniejsze określenie to "celebrytka, której zależy na rozgłosie coś sobie wymyśliła"
a może będzie lepiej jeśli przekleje kilka opinii
oto one:
to niezwykłe, że pod tą informacją - niusem (?!) jest aktualnie prawie dwa tysiące komentarzy, przy czym zdecydowana większość w w/w duchu...
abstrachuje od tego, że nikt nie moderuje tych komentarzy...
niewiarygodne dla mnie jest, że albo mam parcie na szkło (naprawdę???!??)
albo sobie coś wymyśliłam (....)
albo to była moja wina (!!!!)
albo "szkoda, że mnie nikt nie molestował"
albo "też bym pomolestował!"
przyznałam się do jednej sytuacji, o której niewiele powiedziałam i o której niewiele wiadomo.
napisaliście ponad dwa tysiące obraźliwych komentarzy tylko na jednym portalu...
skoro wszystko tak doskonale wiecie - napiszcie poproszę, jak mają się czuć ofiary gwałtów, ofiary molestowania, którym nikt nie pomógł, jak mają się czuć ofiary pedofilii???
sami są sobie winni?
wymyślili coś sobie?
chcą zabłysnąć w towarzystwie!??
czy może mieli szczęście, że w ogóle byli dla kogoś atrakcyjni?!
czy to samo powiesz swojej Córce jak przyjdzie do ciebie ze skargą...?
a ja będę wychowywać swoje dzieci tak, żeby miały odwagę mówić NIE.