Wszyscy dobrze wiemy, że dzieciaki mają swoje sposoby na zmiękczenie rodzicielskiego serca, wymuszenie na nas zmiany decyzji i postawienie na swoim. Jedne będą robić słodkie oczy niczym kot ze "Shrek' a", inne będą próbowały przekonać nas obietnicami, a jeszcze inne posłużą się krzykiem i agresją. Bez względu na wybraną przez najmłodszych metodę, powinniśmy być jednak konsekwentni i nie zmieniać zdania pod wpływem ich metod - może to doprowadzić do wyrobienia w nich złych nawyków wymuszania danym sposobem. Jak jednak radzić sobie, gdy zachowanie dziecka staje się dla nas trudne i kłopotliwe? Z pewnością nie można ustępować dla świętego spokoju, trzeba jakoś zareagować, nawet jeśli zdecydujemy się na pozorny brak reakcji.
Reaguję- ignoruję
Są pewne zachowania dzieci, które najlepiej jest zignorować. Nie oznacza to jednak, że możemy wziąć sobie wolne i zostawić dzieciaki samemu sobie - nawet ignorując dane zachowanie powinniśmy pozostać uważni i kontrolować, czy nasze podejście przynosi zamierzony efekt, a gdy dziecko zachowa się poprawnie musimy podkreślić to i nagrodzić je pochwałą. Ignorowanie może być skuteczne w przypadku takich zachowań jak: marudzenie, narzekanie, wywracanie oczami, fochy, głośne wzdychanie, wykłócanie się. Łatwo nie będzie, bowiem często są to zachowania, które na dorosłych działają jak płachta na byka i które - nie ma co się oszukiwać- bywają po prostu strasznie męczące i uciążliwe. Ignorować absolutnie nie należy bicia, niszczenia przedmiotów, przezywania, lekceważenie obowiązków i niewykonywania ich - tutaj potrzebne będą inne metody i zupełnie inna reakcja.
Liczę do trzech! Dyskusja, dąsy, fochy i obrażanie się, zwlekanie z wykonaniem naszego polecenia albo próby wymuszenia w sklepie to momenty, w których można zastosować metodę wyliczania do trzech. Liczymy i pokazujemy na palcach, a gdy doliczymy do trzech wyciągamy konsekwencję, o której wcześniej poinformowaliśmy dziecko (np. opuszczamy sklep, wyłączmy telewizor). Czas odliczania jest dla dzieci czasem na otrzeźwienie i przypomnienie sobie zasady. Sprawdza się szczególnie u młodszych dzieci. (więcej o tej metodzie tutaj)
Fantazjowanie
Gdy maluch usilnie się czegoś domaga, krzyczy i złości, zamiast tłumaczenia, dlaczego nie może czegoś mieć lub czegoś dostać, warto posłużyć się fantazją. Ta metoda pomoże mu uporać się z jego uczuciami, zapewni go, że rozumiemy, co czuje, a dzięki wykorzystaniu żartu i humoru uczyni bieżącą sytuację bardziej znośną. Przykładowo, jeśli dziecko krzyczy, że chce ciastko, a my uparcie kolejny raz tłumaczymy mu, że w domu żadnego nie ma, spróbujmy na jego żądanie odpowiedzieć "chciałabym mieć wielkie pudło czekoladowych ciastek z kolorową posypką. Na pewno byłyby pyszne. A ty jakie chciałbyś mieć?". Albo gdy dziecko znowu prosi nas o coś, czego nie możemy mu kupić, zamiast wykładu na temat cen powiedzmy "gdybym miał worek pełen pieniędzy kupiłbym ci to i jeszcze tamto, a potem wybralibyśmy się w podróż. Gdzie byśmy pojechali?".
Złość kontrolowana
Najlepiej, gdy rozpoznajemy okoliczności i sygnały świadczące o zbliżającym się wybuchu złości - taka wiedza pozwala nam na szybką reakcję i podjęcie działań zapobiegających wybuchowi. Gdy widzimy niepokojące sygnały możemy zaoferować dziecku inną aktywność, poprosić je o pomoc, przytulić, rozpocząć rozmowę na interesujący go temat, zapytać o coś innego, zaproponować jakąś przyjemność, zażartować lub odwrócić jego uwagę w inny sposób, który powstrzyma rosnącą frustrację i zbliżający się wybuch wściekłości. Istnieją też sposoby na rozminowanie małego złośnika i poradzenie sobie z wybuchem uczuć.
Złości nie można w sobie tłumić, ale nie można też wyładowywać jej na innych, wyrządzać krzywdy komuś lub sobie, obrażać słownie lub niszczyć cudzą i swoją własność. Co zatem można robić, gdy jest się wściekłym? Można powiedzieć głośno, że jest się złym, porozmawiać na temat swoich uczuć, narysować swoją złość, podrzeć lub pognieść gazetę, tupać nogami, wypłakać się, odejść na chwilę w odosobnione miejsce, posiedzieć samotnie przez pewien czas, rzucać piłką, pobiegać, gnieść woreczek, plastelinę lub specjalną piłeczkę. Chodzi o to, by ukierunkować agresję dziecka na zachowania bardziej akceptowane i takie, które nikogo nie zranią i by nauczyć je radzenia sobie ze swoimi trudnymi uczuciami. Złości nie można w sobie tłumić!
Konsekwencje
Aby wyciągać konsekwencję z zachowania dziecka, najpierw musimy ustalić zasady, których powinno ono przestrzegać i w jasny, przystępny sposób wyjaśnić je dziecku. Konsekwencja musi być zaplanowana, następować zaraz po niewłaściwym zachowaniu i być dostosowana do przewinienia. To niełatwe zadanie dla rodziców, bo z pewnością dziecko odczuwać będzie dyskomfort, frustrację i niezadowolenie. O jakich konsekwencjach mowa? Na przykład, gdy dziecko próbuje wymusić jakiś zakup w sklepie, konsekwencją jego rzucenia się na ziemię będzie przerwanie zakupów i powrót do domu. Gdy zaczyna na nas krzyczeć konsekwencją jest przerwanie rozmowy. Gdy w złości zniszczy jakiś przedmiot, naturalną konsekwencją będzie jego naprawienie lub odkupienie. A gdy zachowa się agresywnie podczas zabawy z kolegą, musi przerwać ją na określony czas lub zakończyć.
Przy wyciąganiu konsekwencji nie chodzi o rozkazywanie, ale o pokazanie dzieciom, że każde ich zachowanie niesie ze sobą pewne następstwa. Niektóre konsekwencje są naturalne, na przykład wysypanie cukierków na ziemię skutkuje brakiem słodyczy do zjedzenia, a gdy wyrządzimy komuś krzywdę należy przeprosić i zadośćuczynić. Inne zaś wynikają ze złamania lub niedotrzymania ustalonych wcześniej zasad - np. nieodrobienie zadania domowego skutkuje brakiem czasu na grę komputerową (zasada: w gry komputerowe można grać dopiero po odrobieniu zadania do szkoły); mówienie "daj" albo "chcę" skutkuje nieotrzymaniem danej rzeczy (zasada: mówimy "proszę" gdy czegoś chcemy).