Czy wiecie, że w niektórych szkołach na terenie Stanów Zjednoczonych dzieciaki uczą się w szkole nie przez pięć, a przez cztery dni w tygodniu? Na takie rozwiązanie zdecydowało się 2/3 placówek w stanie Kolorado, a ich śladem idą szkoły z innych części kraju.
Czy uczniowie coś na tym tracą? W końcu mniej dni w szkole oznacza mniej dostarczanych informacji. To tylko nasze wyobrażenia, bo jak mówią badania przeprowadzone przez naukowców z Georgia State University i Montana State University, skrócenie tygodnia szkolnego i wydłużenie pozostałych dni nauki, zadziałało wręcz odwrotnie.
Mniej czasu w szkole - lepsze wyniki testów
Badacze wzięli pod lupę testy przeprowadzone wśród uczniów czwartej i piątej klasy szkoły podstawowej. Analizowano ich umiejętności związane z czytaniem oraz kompetencjami matematycznymi i stwierdzono, że wyniki związane ze zdolnościami językowymi nie zmieniły się pod wpływem wprowadzenia czterodniowego tygodnia nauki, ale w tekstach matematycznych dzieciaki odnotowały znaczący wzrost. Eksperci byli nieco zdziwieni takimi rezultatami badań, spodziewali się raczej, że wydłużenie weekendu i przerwy od szkoły spowoduje, że uczniowie szybciej i łatwiej zapomną o zdobytej wiedzy. Dane te pochodzą z małych okręgów szkolnych na terenach bardziej wiejskich, kolejnym etapem badań będzie więc porównanie ich z wynikami uzyskanymi ze szkół miejskich.
Po przedstawieniu rezultatów badań pojawiły się hipotezy, mówiące o lepszej pracy nauczycieli, którzy dzięki skróceniu szkolnego tygodnia podchodzą do zajęć z większym zaangażowaniem i entuzjazmem. Coraz częściej słyszy się także o zmniejszeniu czasu pracy w innych branżach - za takim rozwiązaniem są szefowie Google, urzędnicy w Göteborgu już pracują sześć zamiast siedmiu godzin, a niedawno niektóre szwedzkie firmy zdecydowały się na trzydziestogodzinny tydzień pracy. Wszyscy jednogłośnie podkreślają, że takie zmiany służyć mają lepszej wydajności i produktywności pracowników, poprawie ich samopoczucia oraz zdrowia, a co za tym idzie ograniczeniu zwolnień chorobowych. Zmęczony pracownik to zły pracownik i obciążenie dla firmy, przekonują zwolennicy takich pomysłów.
Koniec wyścigu szczurów i korporacyjnego Mordoru?
Czy w końcu zaczniemy doceniać wolny czas i płynące z niego korzyści nie tylko dla pojedynczego człowieka, ale też i dla jego środowiska (w tym zawodowego)? Czy era wyścigu szczurów i korporacyjnego Mordoru chyli się ku upadkowi? Zmęczenie i życie w stresie to zabójstwo dla kreatywności, energii życiowej i najwięksi wrogowie dobrego humoru, zatem aby tryskać dobrą energią i ciekawymi pomysłami, nie dać się wypaleniu i depresji, musimy odpoczywać - bez względu na wiek i rodzaj wykonywanych obowiązków. Zwolnienie tempa i poświęcenie się zabawie, aktywności fizycznej, osobistym pasjom czy życiu rodzinnemu sprawi, że naładujemy nasze wewnętrzne baterie i do działań naukowych lub zawodowych przystąpimy z nowymi siłami, zwarci i w pełni gotowi, ku chwale naszej firmy i radości pracodawcy.
Gorąco kibicuję pomysłowi wydłużenia weekendów lub skrócenia godzin pracy i szkoły. Oby tylko pamiętano o tym, że pomysły te należy wprowadzać razem, w pakiecie, bo przecież dzieciakami ktoś w dnie wolne zajmować się musi.