Otwierają się kolejne całodobowe przedszkole. Rodzice mają możliwość zostawiania dzieci na noc w placówce. Komentarze i opinie na ten temat są podzielone - jedni uważają, że to świetne rozwiązanie i wielkie ułatwienie dla rodziców pracujących na zmianę, inni stanowczo sprzeciwiają się takim pomysłom i "porzucaniu" dzieci dla własnej wygody. Ja jestem w szoku. Jako nauczyciel i jako człowiek nie wyobrażam sobie, by zostawić małe dziecko na noc w placówce. Co będzie następnym krokiem - przedszkole z internatem i bursy dla trzylatków?
Przedszkole jest instytucją opiekuńczo - wychowawczą, która została powołana do życia po to, by odpowiednio przygotować maluchy do dalszej nauki szkolnej, samodzielności i życia w społeczeństwie. W ramach wyrównywania szans edukacyjnych, dla zaspokojenia potrzeb rozwojowych dzieci i zapewnienia opieki specjalistów, w Polsce zwiększono dostępność do wychowania przedszkolnego i upowszechniono je tak, by docelowo korzystać z niego mogło każde dziecko, które ukończyło trzeci rok życia. Przedszkole ma wspierać rodziców w wychowaniu ich dzieci. Wspierać, nie wyręczać i zastępować w ich obowiązkach, ale wspomagać w ich realizacji. Z doświadczenia wiem, że zdarzają się rodzice, którzy najchętniej odebraliby dziecko wybawione, nauczone, wyspane, najedzone, wywietrzone i gotowe do tego, by zawieźć je do domu, dać mu kolację i położyć spać. I obawiam się, że to właśnie tacy rodzice będą potencjalnymi klientami przedszkoli całodobowych.
Współczesne realia zawodowe nie są łaskawe ani dla rodziców, ani tym bardziej dla ich dzieci. Pracujemy dużo, długo i często nie potrafimy postawić wyraźniej granicy między życiem domowym a zawodowym, co kończy się pracą po godzinach, w domu, w weekendy. Czasu na wychowanie, wspólne aktywności z dziećmi, spokojne rozmowy i wzajemne poznanie jest niewiele, a często to zaledwie kilka godzin popołudniowo - wieczornych, które trzeba poświęcić także i na obowiązki domowe, bycie z partnerem i - dla swojego zdrowia psychicznego - zaspokojenie własnych potrzeb i przyjemności. Wieczorne czytanie przed snem, kąpiel, wspólnie jedzona kolacja to czasami wszystko, co udaje się dzieciakom "wyrwać" od ich zabieganych rodziców. Żaden nauczyciel, żadna przedszkolna ciocia (chociażby była najlepsza na świecie, najsympatyczniejsza i najlepiej wykształcona) nie jest w stanie zastąpić rodzica w jego roli i dać dziecku tyle samo miłości, czułości i wsparcia.
Dzieci w czasie swojego rozwoju przechodzą przez różne stany lękowe, również i te związane z rozłąką i nieobecnością bliskich. Dla dwulatka źródłem niepokoju jest wyjazd mamy i jej nieobecność w porze zasypiania. Trzy- i czterolatki odczuwają lęk, gdy rodzice wychodzą gdzieś wieczorem, a pięciolatek może bać się tego, że ukochana mama i tata do domu w ogóle nie wrócą. Przedszkolaki bardzo często boją się też ciemności. Znajome łóżko, własna poduszka i oswojone już cienie na ścianie rzucane przez nocną lampkę, świadomość, że mama i tata (babcia, dziadek, ciocia lub znajoma opiekunka) są tuż obok, gotowi śpieszyć z pomocą, gdy przyśni się coś złego - to daje dziecku poczucie bezpieczeństwa, które jest fundamentalną potrzebą każdego człowieka i pomoże pokonać ewentualny lęk.
Bardzo dobrze, że powstają inicjatywy mające wspierać rodziców i wychodzące naprzeciw ich oczekiwaniom. Świetnie, że przedszkola zatrudniają wykwalifikowanych ludzi, dla których dobro dziecka jest najważniejsze i którzy gotowi są na pracę 24 godziny na dobę. A jednak uważam, że całodobowe przedszkola i nocowanie dziecka w placówce to posunięcie się o krok za daleko i nie w tę stronę, co trzeba. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że nie znajdzie się zbyt wielu chętnych by podążać tą właśnie drogą.