Nauczycielka: "Zapytałam ucznia o zadanie domowe. Odpowiedział tak, że zamilkła cała klasa"

Anna Borkowska
14 kwietnia 2025, 10:01 • 1 minuta czytania
"To było zwykłe pytanie – zapytałam tylko ucznia, czy odrobił zadanie domowe. Spodziewałam się standardowego 'zapomniałem' albo 'nie zdążyłem', ale to, co usłyszałam, kompletnie zbiło mnie z tropu. Mój uczeń odpowiedział tak bezczelnie, że w klasie zapadła cisza – nawet najbardziej rozgadani zaniemówili" – napisała do nas Ilona.
Chciałabym wierzyć, że to nie był znak czasów. Że to tylko pojedynczy przypadek. fot. 123rf.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Zwykłe pytanie, jakich codziennie zadaję dziesiątki

"Weszłam do klasy jak zawsze – uśmiech, kilka słów na rozgrzewkę. To była ósma rano, więc wszyscy byli jeszcze trochę zaspani. Poprzedniego dnia zadałam uczniom proste, krótkie ćwiczenie z języka polskiego. Nic wielkiego, wystarczyło poświęcić na to kwadrans. Kiedy wszyscy usiedli, zwróciłam się do jednego z uczniów z pierwszej ławki – Kuby, czy odrobił zadanie domowe. Uczeń przeciętny, zazwyczaj spokojny. Zapytałam zwyczajnie:


'Kuba, masz pracę domową?'.

I wtedy to się stało. Nie doczekałam się klasycznego: 'nie zrobiłem, przepraszam', albo 'zapomniałem zeszytu'.

'A co pani zrobi, jak nie mam?' – odparł Kuba.

Powiedział to z pełną powagą, patrząc mi prosto w oczy. Ani krzty żalu, skruchy, żadnej próby wytłumaczenia. Tylko bezczelność.

W klasie zapadła cisza. Dosłownie. Nikt się nie śmiał. Nikt nie szeptał. Nawet ci, co zwykle podśmiewają się z takich sytuacji – milczeli. Czułam, jak temperatura w pomieszczeniu rośnie.

Gdzie się podział szacunek?

Przez chwilę miałam ochotę zareagować impulsywnie. Podnieść głos. Powiedzieć coś dosadnego. Ale wzięłam głęboki oddech. Popatrzyłam na niego spokojnie i odparłam:

'Nic nie muszę robić, Kuba. Ale ty właśnie zrobiłeś coś, co będzie miało swoje konsekwencje'.

I wróciłam do prowadzenia lekcji. Ale w głowie wciąż mi dudniło. Bo to już nie chodziło o brak pracy domowej. To chodziło o postawę. O to, że młody człowiek poczuł się na tyle pewnie, by potraktować mnie jak przeciwnika. Jak kogoś, z kim można się licytować. Z kim można pograć. Próbować go ośmieszyć.

Zaczęłam się zastanawiać: kto pozwolił mu myśleć, że taka odpowiedź jest w porządku? Czy to kwestia wychowania wyniesionego z domu? Społecznych wzorców? A może szkoła po prostu przestała już być miejscem, w którym nauczyciel ma jakikolwiek autorytet?

Ale przecież my też jesteśmy ludźmi. I mamy prawo oczekiwać szacunku. Nie adoracji. Nie pokłonów. Ale zwykłego, ludzkiego szacunku".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Czytaj także: https://mamadu.pl/195578,zapytala-o-zadanie-domowe-po-odpowiedzi-ucznia-musialam-wyjsc-z-klasy