Tłumiony gniew jest źródłem stanów zapalnych w ciele. Oto cena za bycie "miłą"

Magdalena Woźniak
20 lutego 2025, 11:47 • 1 minuta czytania
"Taka ładna dziewczynka, a tak się brzydko złości". "Taka ładna, młoda kobieta, a tak brzydko się odzywa". Do wszystkich, którzy kiedykolwiek tak do mnie powiedzieli: poczujcie, proszę i zwizualizujcie sobie w tym momencie, jak pokazuję wam siłą umysłu środkowy palec.
Kolejne publikacje naukowe udowadniają, że kobiety są bardziej narażone na powstawanie w ich ciałach stanów zapalnych, a jednym z powodów ma być właśnie tłumienie gniewu. Fot. Pexels.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Poczuj ten gniew

Pardon my French, ale o tym właśnie jest ten tekst. Kolejne publikacje naukowe udowadniają, że kobiety są bardziej narażone na powstawanie w ich ciałach stanów zapalnych, a jednym z powodów ma być właśnie tłumienie gniewu*.


I ta teza sprawia, że aż we mnie bulgoce. Ja akurat osobiście z okazywaniem gniewu problemu nie mam, wręcz przeciwnie. Zawsze raczej byłam "czarną owcą", która mówi co myśli, niż "grzeczną dziewczynką, która wszystkim służy". Są jednak i w mojej historii takie części, kiedy odzywać się nie mogłam, z różnych, ważnych powodów i wszystko we mnie musiało się gdzieś podziać, gdzieś się wtopić, wejść we mnie i tam niewidziane i niewyrażone pozostać.

Tylko że to nie znika. Wyparcie, czy odgórny nakaz, czy zakaz, nie sprawiają, że te emocje, uczucia, myśli rozpływają się w nicości. One gdzieś muszą się podziać, "coś ze sobą zrobić". Odkładają się, mówiąc więc potocznie, w naszych ciałach, w ich zakamarkach, we wnętrzach. Mówi się powszechnie, że wątroba jest takim narządem, który skupia w sobie złe emocje, gniew, złość, wstręt, strach, napięcie, agresję.

Nie wiem, jaka jest prawda, ale w nią wierzę. W te wszystkie teorie o tym, że ta złość gdzieś musi się schować, gdzieś skolonizować. I co się dzieje, z nami, kobietami, kiedy tak milczymy i odkładamy te wszystkie środkowe palce w sobie? Niemalże namacalnie i dosłownie zaczynamy się rozpadać. Bo ileż, na litość boską, można tego przyjąć?

Dr Nicole Le Pera, terapeutka, autorka książek mówi o tym w jednym z ostatnich postów:

"Bądź grzeczna"

Darzę szczerą nienawiścią to zdanie, które jak w swoistej pętli pokoleniowej pada z ust każdego dorosłego, choć raz w życiu. Szczególnie w stronę dziewczynek, oczywiście. To zawsze są dziewczynki, chłopcom od początku wolno więcej. W końcu ta męska pierwotna energia musi się gdzieś zamanifestować, uwolnić.

Pierwiastki męskie, czyli wiadomo: większa skłonność do agresji, podniesionego głosu, niesubordynacji, to wszystko jest wyjaśnione, "zawsze tak było", daj spokój babo, nie czepiaj się.

Dziewczynki? Och nie, tu nie ma miejsca na mrok i bunt, tu odkrywamy cząstki subtelne, dziewczęce, łagodne, kobiece, piękne, delikatne, opiekuńcze, empatyczne, czułe.

Wsadźcie sobie drodzy państwo ten bełkot gdzieś. Poważnie, przez taką właśnie stereotypizację kobiety były uciskane przez patriarchat przez stulecia. A teraz są narażone na wyższe ryzyko wystąpienia chorób autoimmunologicznych, tylko dlatego, że miały być cicho?

W imię czego i dla kogo tak się poświęciłyśmy?

*Sciencedirect.com

Czytaj także: https://mamadu.pl/183083,budujemy-swiat-naszych-dzieci-wokol-ich-plci-czas-by-sie-temu-przyjrzec