Nauczycielka: "Muszę robić show. Inaczej uczniowie nie zwracają na mnie uwagi"

Klaudia Kierzkowska
18 lutego 2025, 10:19 • 1 minuta czytania
Szkoła stawia przed nauczycielami coraz większe wyzwania. Uczniowie są bardziej wymagający, niecierpliwi i przyzwyczajeni do ciągłej, hmmm... stymulacji. W świecie pełnym bodźców, mediów społecznościowych i błyskawicznie zmieniających się trendów, tradycyjne metody nauczania niekiedy okazują się niewystarczające.
Czy obawy nauczycielki są słuszne? fot. dasha11/123rf
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Przypadek? Zapewne. Na moją skrzynkę mailową trafiła wiadomość od nauczycielki chemii. A to właśnie chemia była moim ulubionym przedmiotem. Ale to nie tekst o mnie, a o uczniach, nauczycielach i wymaganiach. Zapowiada się ciekawie.


Jesteśmy w cyrku?

"Czasami czuję się jak cyrkowa artystka, a nie nauczycielka chemii. Zamiast spokojnie prowadzić lekcje, muszę robić show – wzbudzać zachwyt, zaskakiwać, podtrzymywać napięcie. Jeśli nie zadbam o odpowiednią dawkę emocji i widowiskowe efekty, moi uczniowie natychmiast tracą zainteresowanie. Klasyczne tłumaczenie reakcji chemicznych? Ziewanie. Rozpisywanie równań na tablicy? Zerkanie na telefon pod ławką. Ale jeśli coś wybucha, dymi, zmienia kolor – nagle cała klasa patrzy z zachwytem, jakbym co najmniej wyczarowała ogień gołymi rękami.

Nie zrozumcie mnie źle – kocham swoją pracę. Chemia to moja pasja, a eksperymenty są fantastycznym sposobem na przekazywanie wiedzy. Cieszę się, gdy mogę pokazać coś fascynującego i gdy widzę błysk w oczach uczniów. Ale mam wrażenie, że coraz częściej nie chodzi już o zrozumienie nauki, tylko o dobrą zabawę. Liczy się widowisko, a nie to, co za nim stoi. Jeśli lekcja nie przypomina pokazu iluzji, natychmiast słyszę: 'Ale dzisiaj nudno!'.

Mam wrażenie, że uczniowie oczekują ode mnie, bym była nie tylko nauczycielką, ale też konferansjerką, komikiem i influencerką w jednym. Muszę mówić barwnie, gestykulować, używać efektów specjalnych, bo inaczej ich myśli szybują gdzieś daleko. Gdy raz spróbowałam przeprowadzić spokojniejszą lekcję – bez fajerwerków, ale z analizą problemu – zobaczyłam na twarzach całkowity brak zainteresowania. Jeden z uczniów zapytał wręcz, czy: 'Dziś będzie coś ciekawego, czy tylko teoria?'.

Zastanawiam się, dokąd to wszystko zmierza? Czy szkoła naprawdę powinna być miejscem, w którym każda lekcja to spektakl? Czy wszystko musi być super ciekawe, żeby zasługiwało na uwagę? Nauka wymaga skupienia, cierpliwości i czasem po prostu pracy z tekstem, wzorem czy równaniem. Nie wszystko w życiu można podać w formie ekscytującego widowiska.

Martwię się, bo jeśli uczniowie już teraz nie potrafią skupić się na czymś, co nie jest podane w 'rozrywkowej formie', jak poradzą sobie później? Czy na studiach ktoś będzie dla nich organizował codzienne pokazy? Czy w pracy szef też będzie starał się ich zaciekawić? Życie nie zawsze jest ekscytujące – czasem wymaga po prostu rzetelnej pracy. Nie mam gotowej odpowiedzi na to, jak to zmienić. Ale czuję, że coś jest nie tak".

Czytaj także: https://mamadu.pl/170819,nadzwyczajna-kartkowka-z-chemii-nobel-dla-nauczyciela-i-kupa-smiechu