"To było moje ostatnie zebranie klasowe. Nie zgadzam się na takie traktowanie rodziców"
Szkolne zebrania wzbudzają wiele emocji – zarówno wśród nauczycieli, rodziców, jak i uczniów. Wychowawcy podsumowują osiągnięcia, rozmawiają o postępach i trudnościach, a także opowiadają o celach wyznaczonych na kolejny semestr. Szczere i przepełnione emocjami rozmowy często przybierają zawrotnego tempa i przemieniają się w burzliwą dyskusję. No i wtedy trudno utrzymać nerwy na wodzy.
Zebrania klasowe
Dziennik elektroniczny jest dla rodziców ogromnym ułatwieniem. To z niego dowiadują się o ocenach, postępach i zachowaniu ucznia. Mają wgląd do przerabianego materiału, nieobecności czy wiadomości wysłanych przez nauczycieli. Współcześni rodzice na zebranie klasowe idą poniekąd przygotowani. Nie ma aż tak dużego elementu zaskoczenia, bo przecież dziennik elektroniczny uchyla rąbka tajemnicy. No, chyba że sprawy zaczną nabierać rozpędu, a nauczyciel zamiast na uczniach, koncentruje się na rodzicach.
– Byłam wczoraj na wywiadówce u córki. Myślałam, że będzie to normalne zebranie, takie jak na początku roku. Myliłam się, bo spotkanie zboczyło na mroczną ścieżkę. Wychowawczyni pokrótce omówiła postępy w nauce, poruszyła temat zaplanowanych wycieczek i jakichś wydarzeń szkolnych, a potem skoncentrowała się na nas. Na rodzicach.
Zarzuciła nam za małe zaangażowanie, wspomniała, że wcale nie interesujemy się naszymi dziećmi i niepoważnie podchodzimy do tematu. A co ją tak rozwścieczyło? A no fakt, że podczas ostatniego dnia otwartego, żaden z rodziców nie przyszedł porozmawiać o postępach uczniów. Wychowawczyni siedziała przez 1,5 godziny w klasie sama jak palec i czekała, aż ktoś z nas się zjawi.
Nie przyszedł nikt, ale czy to wystarczający powód do takich oskarżeń? Pamiętam, że spotkanie było zaplanowane od 16.00 do 17.30. Większość rodziców o 17 kończy pracę, no i trudno na taką rozmowę przecież zdążyć.
Wychowawczyni wylała na nas wiadro pomyj, ja to tak odebrałam. Jej podejście bardzo mi się nie spodobało, to było przekroczenie granic. Póki co jestem tak wściekła, że postanowiłam, że więcej w takich spotkaniach udziału brać nie będę – tak mniej więcej opowiedziała mi Monika.
I choć chciałabym stanąć w obronie nauczycielki i ostudzić emocje Moniki, to jakoś nie potrafię. Bo czy fakt, że rodzice nie pojawili się na dniu otwartym, daje wychowawczyni przyzwolenie na takie traktowanie?