Powiem wam, dlaczego wolna Wigilia to doskonały pomysł. Matki przyznają mi rację
Sklepy, przychodnie lekarskie, apteki, firmy produkcyjne, a nawet i biura dotychczas w Wigilię były otwarte. Krócej, nie do wieczora, ale jednak w pracy trzeba było się pojawić. Matki, które miały wyrozumiałą szefową/szefa i które mogły sobie na to pozwolić, wykorzystywały urlop. Niestety nie wszystkie. Niektóre nie miały wyjścia i musiały pracować, a tym samym stawiały czoła wyzwaniu pt. "Kto zajmie się moim dzieckiem?".
Trudny orzech do zgryzienia
Osoby zatrudnione w sektorach, które nie wymagały pracy w Wigilię, najczęściej unikały stresu, bo miały wolne. Wykorzystywały dzień urlopu i spędzały czas z rodziną. Jednak te pracujące np. w galeriach handlowych o wolnym 24 grudnia mogły zapomnieć. Jedną z takich pracownic jest moja koleżanka z lat szkolnych. Iga, managerka sklepu z zabawkami, od lat w Wigilię "stoi" na posterunku.
Od kiedy została mamą, w naszych przedświątecznych rozmowach zawsze porusza ten sam temat: opieki nad dzieckiem. Żali się, że nie ma z kim zostawić syna, bo ona i mąż muszą w Wigilię pojawić się w pracy. Rodzice nie żyją, teściowie mieszkają daleko i zazwyczaj to oni odwiedzają ich w drugi dzień świąt.
– Szkoła jest zamknięta, samego nie chcę go zostawiać w domu, a na urlop nie mam co liczyć – powtarza od kilku lat.
Kiedy jestem na miejscu, pomagam jej w opiece nad synem, ale kiedy wyjeżdżam, podobnie jak inne koleżanki, sprawa się komplikuje. Niejeden raz Iga płakała mi w rękaw i wściekała się, że w naszym kraju Wigilia nie jest dniem wolnym.
Mądre decyzje
Kiedy Sejm uchwalił ustawę, zgodnie z którą już od przyszłego roku Wigilia będzie wolna, Iga, podobnie jak inni rodzice, odetchnęła z ulgą. Jedni cieszą się, że tego dnia będą w pełni mogli skupić się na świątecznych przygotowaniach, inni skaczą z radości, że nie będą musieli stawać na rzęsach i kombinować, z kim zostawić dziecko. Triumfują, że nie będą musieli niemalże na kolanach prosić o urlop, którego z różnych przyczyn nie dostaną.
I często nawet nie chodzi o to, że szef tak zadecydował, że to była jego fanaberia. Niekiedy po prostu nie ma innego wyjścia, bo dany sklep, instytucja czy przychodnia tego dnia musi być otwarta. I choćby matka wylała morze łez, to i tak to niczego nie zmieni. No, chyba że właściciel sam zdecyduje się stanąć za kasą, na recepcji czy przy taśmie produkcyjnej (w co wątpię).
O polityce nie lubię dyskutować i staram się nie poruszać zbyt często tego tematu. Jednak zrobiłam wyjątek od reguły, bo tę decyzję akurat uważam za słuszną. Oby takich jak najwięcej. Z myślą o społeczeństwie i o nas, zapracowanych, zmęczonych i niekiedy postawionych w trudnych sytuacjach matkach.
Źródło: gov.pl
Czytaj także: https://mamadu.pl/157191,dlaczego-pary-kloca-sie-o-to-z-ktora-rodzina-spedza-swieta-i-wigilie