Czy istnieje terapia dostępna dla każdego? Okazuje się, że tak. I jest wyjątkowo piękna…

Magdalena Woźniak
08 listopada 2024, 15:57 • 1 minuta czytania
Zamykam oczy i pozwalam sobie na krok w przeszłość. Siedzę przy pachnącym drewnem biurku, a przede mną leży kartka papieru. Czysta, biała kartka papieru, na której mogę stworzyć niemal wszystko. Nic i nikt mnie nie ogranicza. To właśnie jedno z moich najbardziej intensywnych wspomnień dzieciństwa.
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Zjawiskowo piękna terapia

Ponad dwie dekady później mogę je przywołać i zachować na dłużej. Starsza, bardziej świadoma mogę skierować tę nostalgię w stronę… arteterapii. Czym jest ta tajemnicza forma terapii?

Arteterapia, czyli terapia przez sztukę, to przestrzeń, w której każdy – niezależnie od talentu – może za pomocą sztuki wyrazić swoje emocje i rozwiązać wewnętrzne dylematy. To proces, w którym ważny jest sam akt tworzenia, a nie końcowy efekt, pozwalając na bezpieczne i głębokie odkrywanie siebie. Kolory, kształty, a nawet sama dynamika ruchów pędzla – wszystko to ma znaczenie i oddaje nasze aktualne emocje oraz potrzeby.

Czyż ta definicja nie jest zachwycająca? W świecie, w którym tylko efekt ma znaczenie, mamy szansę doświadczyć czegoś, w czym nie istnieje pierwiastek oceny. Doświadczenia, w którym możemy zwolnić i znowu usiąść jak dzieci przed czystą kartką papieru.

Doświadczenia, które dzięki wykorzystaniu współczesnej technologii, może nabrać innych kształtów, innych form. Kształtu intuicyjnego, satynowego, pięknego tabletu Huawei MatePad Pro 12.2”.

Dlaczego, zapytacie państwo, arteterapia na tablecie Huawei MatePad Pro 12.2” a nie formą tradycyjną?

Autoarteterapia

Doświadczenie arteterapii i wykorzystanie jej jako autoarteterapii jest niemal sensualne. Tablet nie odbiera nam doznań z żadnego ze zmysłów, wręcz przeciwnie, sprawia, że mamy możliwość całkowicie zatracić się w tworzonej pracy. Nie wymaga od nas niczego, jest dla nas, a nie my dla niego.

Zawsze dostępny i gotowy do użycia, bez konieczności przygotowania skomplikowanych rytuałów, procesów przygotowawczych, materiałów i narzędzi.

Nie jestem twórczynią sztuki, ale nie muszę nią być, żeby docenić to złotko. Jego wykończenie, możliwości, narzędzia, rysik, lekkość i intuicyjność. Przez tych kilkadziesiąt minut tworzenia, świat wokół jakby się zatrzymywał.

Arteterapia jest naprawdę dla każdego, nie wymaga od nas niczego, ani ona ani terapeutka. Jeżeli nie czujemy potrzeby prowadzenia na tej drodze przez profesjonalistę, możemy absolutnie samodzielnie korzystać z jej dobrodziejstw.

Po prostu tworzyć. Tylko tyle i aż tyle.

Być z odcieniami, z myślami o tym, co próbowaliśmy wyrazić, albo zupełnie nie być z myślami. I to jest chyba właśnie najfajniejsze! W czasie tworzenia niezwykle łatwo odpuścić, nie myśleć, skupić całą swoją uwagę na tym, co przed naszymi oczami. Jak trudno o taki stan w dzisiejszym przebodźcowanym otoczeniu?

Myślę sobie, że to właśnie jest o tym. O odpuszczeniu, o zatrzymaniu się, o głębszym oddechu. Technologia w tym przypadku służy nam, nie odwrotnie. Służy nam, by zrobić dla siebie coś naprawdę wartościowego, wyciszyć zewnętrzne bodźce i przez moment, może nawet dłuższy, pobyć tylko ze sobą i ze swoimi emocjami.

Bez krytyki, bez oceny, dokładnie z takimi, jakie one się pojawią. Jeżeli to nie jest współczesna technologia w służbie człowiekowi, to nie wiem, co nią jest…