Podwójne standardy w przedszkolu. Rodzice przed Dniem Nauczyciela zachowują się skandalicznie

Prezentów nie będzie

"30 września jest Dzień Chłopaka i w przedszkolu mojego syna wszyscy chłopcy świętują. W tym roku obchody święta są nieco inne, bo dyrektorka wydała rozporządzenie dotyczące różnych świąt w naszej placówce. Synek chodzi do publicznego przedszkola, w którym zawsze rodzice robili składkę na początku roku szkolnego i z puli tych pieniędzy kupowaliśmy dzieciakom jakieś drobiazgi na Dzień Chłopaka, Dzień Kobiet czy Dzień Dziecka" – zaczyna swoją wiadomość mama 5-letniego chłopca.

"Z tej kwoty kupowaliśmy też prezenty na mikołajki i Dzień Nauczyciela. W tym roku dostaliśmy na zebraniu informację o odgórnym zarządzeniu, że żadnych składek nie możemy robić. Prezentów w przedszkolu dzieci nie będą dostawały, bo wielu rodziców kłóciło się o to, że różne grupy mają różne wysokości składek i rozbieżność w kwotach prezentów była zbyt duża.

Postanowiono więc, że rodzice będą robili prezenty dzieciom indywidualnie, a w przedszkolu będą wręczane symboliczne upominki. Było też jasno powiedziane, że mają to być drobiazgi, które dzieci wykonają ręcznie z pomocą nauczycielek, czyli np. zakładki do książek, podkładki pod kubek, breloczki czy magnesy. Z okazji Dnia Chłopaka dziewczynki przygotowały więc dla chłopców ręcznie robione magnesy z koralików do prasowania. Fajny upominek, który każda z dziewczynek zrobiła indywidualnie i to jest fajne".

Podwójne standardy

Mama przedszkolaka opowiada, że rodzice nie do końca wzięli sobie nowe zasady do serca: "Uważam, że to zarządzenie może faktycznie dzieci bardziej nauczyć doceniania gestów, zamiast pochwały konsumpcjonizmu. Wszystko byłoby super, gdyby nie jeden drobiazg. Zabroniono kupowania prezentów dzieciom, ale rodzice nie widzą problemu i mimo to chcą robić składkę na Dzień Nauczyciela.

Dlaczego w przedszkolu mają obowiązywać podwójne standardy? Jeśli nie robimy prezentów, to nie robimy. Teraz będzie tak, że dzieci będą dostawały jakieś ręcznie robione rzeczy, ale równocześnie będą widziały, że panie dostają kupione, drogie prezenty ze sklepu. Gdzie tu nauka dla kilkulatków? Myślę, że nauczycielki same też byłyby przeciwne, ale oczywiście nikt ich o zdanie nie spyta. Każdy uważa, że nie wypada, że rodzice mogą to zrobić za plecami dyrekcji.

Podsumowując, zmiany w obchodach świąt w przedszkolu mojego syna mają potencjał. Dzieci mogłyby nauczyć się doceniać gesty, współpracę i wkład w tworzenie ręcznie robionych upominków. Niestety, jak w wielu innych przypadkach, problemem okazują się rodzice. Nadgorliwość jest naprawdę okropnym nawykiem, a tu jeszcze może zaszkodzić dodatkowo. Jeśli wprowadzamy zmiany, powinniśmy trzymać się ich konsekwentnie.

Nie mówię już o tym, jak zareaguje dyrektorka, kiedy się dowie, że rodzice i tak coś paniom kupili, mimo zakazów. Nauka o docenianiu gestów powinna obejmować wszystkich, także nauczycieli, którzy prawdopodobnie równie mocno ucieszyliby się z własnoręcznie wykonanych prezentów od swoich podopiecznych" – kończy swój list mama przedszkolaka.