Byłam na all inclusive w Turcji. Po otwarciu walizki rozpłakałam się, żądam zwrotu kosztów
"Dzień dobry, wiem, że sezon wakacyjny ma się ku końcowi, ale na pewno jeszcze niektóre rodzinki wypoczywają gdzieś na wywczasie albo jadą dopiero we wrześniu, bo wtedy troszkę taniej. Chciałabym ostrzec wszystkich, bo żałuję, że nikt mnie nie ostrzegł. Albo inaczej, widziałam ostrzeżenia, ale nic sobie z nich nie robiłam.
Nic nie wskazywało, że znajdę taką "pamiątkę"
Byliśmy w niezłym hotelu, takim właściwie resorcie. Może nie miał rewelacyjnych opinii, bo to jednak nie były wakacje full wypas z pięciu gwiazdkach za 10 tysięcy od osoby, tylko takie normalne z biura podróży, standard dobry po prostu. Wydawało mi się, że hotel jest czysty, że wszystko jest okej. Pościel pachniała, ręczniki bielusieńkie były.
Wróciliśmy wypoczęci i zadowoleni. Przyznaję, że mam bardzo nieładny nawyk nierozpakowywania się od razu. O ile walizkę z ciuszkami dzieci od razu ogarnęłam, to tak ta walizka moja i męża stała prawie że tydzień. W końcu się za to zabrałam, otwieram walizkę, a tam na moich białych lnianych spodniach takie kropeczki czarne zobaczyłam. Te spodnie były tak w rogu, przy szwach walizki. Aż mi łzy pociekły z wściekłości, jak to zobaczyłam.
Od razu wygooglałam, co to może być, no i prawdopodobnie przywieźliśmy z wakacji pluskwy. Wszystkie te ciuchy zaczęłam przegrzebywać, kieszenie sprawdzać, wpakowałam do pralki w końcu, żeby je wygotować. Nie znalazłam pluskiew, a nawet rozcięłam ten materiał w walizce. To oznacza, że albo zdążyły się wydostać, albo gdzieś były w tych ubraniach, ale ich nie znalazłam. Aż mnie swędzi wszystko, jak to teraz opisuję.
Znajomi potwierdzili moje przypuszczenia
Boję się, że już zdążyły się gdzieś przemieścić i np. są w naszym łóżku albo, co gorsza, w pokoiku dzieci. Obserwuję nas, obserwuję moje dziewczyny, czy nie mają jakichś ugryzień i jestem naprawdę przerażona. Czuję się tak, jakbym w ogóle nie jechała na wakacje. Ja widziałam te filmiki i zdjęcia, żeby bagaż wkładać do wanny, ale szczerze mówiąc, olałam to po prostu. Teraz już wiem, że to był błąd.
Napisałam do biura podróży, wysłałam im zdjęcia, skontaktowałam się też z taką rodziną, z którą się zaprzyjaźniliśmy i u nich ich syn 5-letni miał ślady ugryzień już po powrocie. Więc pięknie, chyba czeka mnie totalny remont albo wzywanie jakiejś ekipy odkażającej. Więc lepiej uważajcie, bo to all inclusive może okazać się koszmarną pomyłką. Mam nadzieję, że wywalczę zwrot choć części kosztów, bo aż boję się myśleć, ile zapłacę za pozbywanie się tego cholerstwa".