Upominanie kończy się awanturą? Ta drobna zmiana sprawi, że będzie mniej nerwowo

Dominika Bielas
10 maja 2024, 10:43 • 1 minuta czytania
Jedną z sytuacji, która maksymalnie wkurza chyba każdego rodzica, jest ten moment, gdy prosisz swoją pociechę po raz enty, by coś zrobiła, a ona przewraca oczami i mówi: "No przecież wiem". Choć twoje polecenie nadal nie jest wykonane, to nagle się okazuje, że to twoje dziecko jest na ciebie złe, a napięcie tylko narasta. Jeśli takie sytuacje u was w domu zdarzają się często, koniecznie posłuchaj rady certyfikowanej trenerki rodzinnej Liomarys Reyes.
Taka reakcja dziecka może irytować, ale warto się zastanowić nad tym, dlaczego tak się dzieje. fot. Hunter Johnson/unsplash
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Jako mama sama świetnie wiem, że w przypadku dzieci mało co dzieje się od razu. Każda prośba musi być powtórzona kilka razy, a następnie trzeba swoje odczekać i jakby musiała jeszcze nabrać mocy prawnej. Co ciekawe nie tyczy się to sytuacji, że mówisz, by pociecha pooglądała sobie telewizję lub zjadła coś słodkiego. W każdym razie to wymaga od nas, matek, ogromu wytrwałości i cierpliwości.


"No, przecież wiem!"

Najtrudniejszy jest jednak moment, gdy starasz się po raz kolejny spokojnie przypomnieć, że twoja pociecha o czymś chyba zapomniała (lub ewentualnie gdy jednak tracisz cierpliwość) i nagle dochodzi do wybuchu, tyle że u dziecka. Szok i niedowierzanie! Okazuje się, że syn lub córka przecież świetnie wie, co ma zrobić i wcale nie trzeba mu lub jej ciągle powtarzać. Emocje sięgają zenitu.

Jeśli twoje dziecko reaguje zdenerwowaniem na kolejne przypomnienia, Liomarys Reyes ma dla ciebie świetną radę. Trenerka zachęca do zastosowania pewnej metody dobrze znanej w świecie biznesu. W końcu jako rodzice jesteśmy liderami tego zespołu!

Nie potrzebuje już więcej wytycznych

"Przecież ja wiem, co mam zrobić" to jasny sygnał, że nasze dziecko ma dość naszego mikrozarządzania. Jest to styl zarządzania cechujący się wysokim stopniem obserwacji i kontroli pracy podwładnych. Zwykle jest postrzegany negatywnie, gdyż mocno ogranicza wolność pracowników. Liomarys zachęca do tego, by postawić się na miejscu dziecka i chwilę się zastanowić nad tym, co ono czuje w takiej sytuacji.

Nasze dziecko jest każdego dnia zasypywane całą masą komunikatów, próśb i poleceń do wykonania, które kierują do niego dorośli. (Fakt, zdarza się, że czasem odczuwam, że strzelam jednym poleceniem za drugim, niczym karabin maszynowy, nie masz tak czasem?). To naturalne, że twoja pociecha chce przestrzeni, by móc wreszcie o czymś samodzielnie zadecydować, przekonuje Liomarys.

Zamiast więc skupiać się na sobie i na tym, że twoje polecenia są niewykonane, pomyśl o potrzebach swojego dziecka. Ekspertka zapewnia, że nie chodzi o odpuszczanie, a o zmianę sposobu komunikacji. Zamiast wydawać kolejne polecania i przypomnienia, następnym razem, gdy dostrzegasz irytację, spróbuj zdać pytanie: "O, cieszę się, że pamiętasz, co masz zrobić, to, co chcesz zrobić najpierw?".

Taka niewielka zmiana da dziecku poczucie, że samo zarządza sobą oraz swoim czasem. To świetna lekcja na przyszłość.

Czytaj także: https://mamadu.pl/121915,prosisz-o-cos-raz-drugi-i-trzeci-7-sposobow-jak-mowic-zeby-dzieci-nas-sluchaly