Pleśń w popularnych słodkich przekąskach. Na potęgę podajemy je dzieciom
Pleśń może być wszędzie
"Problemów z musami jest kilka:
- podobnie jak w innych plastikowych opakowaniach np. keczupów czy sosów do dań- w kolorowych zamkniętych opakowaniach musów PLEŚNI NIE WIDAĆ.
- NIE WYSTARCZY zdjąć/wyjąć fragment, który widać — to, że wyjmiemy spleśniały kawałek, nic nie zmieni, bo pleśń jest W CAŁYM OPAKOWANIU, mimo że tego NIE WIDAĆ
- gdy kupujemy nowy rodzaj musu, NIE WIEMY, jak powinien smakować produkt niespleśniały (uwaga na ziemisty, gorzki, dziwny smak).
Pomijam tu całe spektrum problemów dotyczących tego, że mus NIE JEST tym samym co świeży owoc i żaden mus nigdy nie zastąpi świeżych owoców i warzyw. To nie jest przedmiotem tego wpisu" – pisze Makowska.
Nie zostawiając odbiorcy z brakiem rozwiązań, edukatorka pisze dalej:
- "Jeśli po pierwszym spróbowaniu coś Wam nie pasuje, smak jest inny niż zawsze itp. - NIE JEDZCIE PRODUKTU DO KOŃCA. Po prostu zamknijcie tubkę/opakowanie i po powrocie do domu otwórzcie ostrożnie (np. nożyczkami), aby sprawdzić, czy zawartość nie zawiera pleśni.
- NIE ZMUSZAJCIE dzieci do zjedzenia czegoś, co w ich opinii smakuje 'dziwnie, inaczej niż zwykle'.
- Zgłaszajcie produkt do Głównego Inspektoratu Sanitarnego z podaniem informacji zawartych na opakowaniu (seria, data ważności itp.).
Pleśń zdarza się, jest szkodliwa, więc tam, gdzie możemy — unikajmy jedzenia szkodliwych rzeczy".
Odpuść sobie mus
Ja na podstawie szeregu badań i słów specjalistów, które już padły, dodałabym do listy problemów z musami jeszcze co najmniej dwa: potencjalne problemy z mową dziecka oraz potencjalne ubytki w ząbkach dziecka.
Pierwszym pytaniem, jakie stawia nowa stomatolog mojej córki mnie jako matce, jest: "Czy dziecko często je lizaki, tubki?".
Logopedzi nie mają wątpliwości: owoc, jego faktura, a przede wszystkim możliwość gryzienia to przestrzeń do wykształcenia aparatu mowy. Musy wyssane z nawet najbardziej kolorowej tubki niedostatecznie stymulują rozwijający się aparat mowy.
Jeżeli dodamy do tego informacje z profilu Anny Makowskiej, to mamy już chyba solidny komplet argumentów za niepodawaniem dzieciom tego typu przekąsek regularnie w zastępstwie owoców.