Awantura po przedszkolnych urodzinach. Zdębiałam przez zachowanie tej matki
Przedszkolne urodzinowe przekąski
"Jestem mamą 5-letniej Niny. Córka teraz na początku miesiąca miała urodziny, na które co roku czeka z niecierpliwością. Zawsze bardzo cieszy się na imprezę rodzinną czy możliwość zaproszenia do siebie rówieśników z przedszkola. Najbardziej ekscytuje się jednak obchodami urodzin w przedszkolu, bo każde dziecko z jej placówki w dniu swoich urodzin przygotowuje z rodzicami dla kolegów i nauczycieli poczęstunek, a grupa przedszkolna jubilatowi wręcza jakiś upominek" – zaczyna swój list Agata, mama 5-latki.
"Zwykle jest to jakaś gra planszowa, akcesoria plastyczne, jakieś łamigłówki itp. Chodzi ogólnie o to, że to dla jubilata bardzo miły dzień w przedszkolu, dlatego Nina tak bardzo na niego czeka. Każde dziecko przynosi dla kolegów przekąski, ale zasada, którą ustaliliśmy z rodzicami na zebraniu, jest taka, że muszą to być zdrowsze odpowiedniki.
Oczywiście mogą być jakieś cukierki z czekoladą, ale lepiej, żeby były to owoce, batony zbożowe albo chrupki kukurydziane. Na szczęście nie mamy w grupie alergików, bo to trochę by utrudniło zadanie, ale po prostu chodzi o to, by nie dawać maluchom tego dnia tony prostego cukru z najtańszych słodkich produktów".
Co roku staję na głowie
Mama dziewczynki opowiedziała o organizacji urodzin córki: "Każdego roku przygotowuję w domu tort dla przedszkolaków: taki domowy ze śmietaną i owocami, bez dodatku cukru. Do tego staram się urozmaicić przekąski i kupuję np. jakieś orzechy, liofilizowane owoce, robię też domowe ciastka owsiane. Zawsze staram się, żeby było smacznie i zdrowo, bo chciałabym, żeby wszyscy rodzice byli zadowoleni i nie zarzucali mi, że truję ich dzieci.
W tym roku jednak dość mocno się zdenerwowałam. Jak co roku stawałam na głowie, żeby przedszkolne urodziny Niny były fajne, smaczne i zadowoliły nie tylko córkę, ale i rówieśników z grupy. Zaniosłam cały poczęstunek do nauczycielek, które w ciągu dnia z dziećmi świętowały urodziny. Wszyscy byli zadowoleni, chociaż ledwo widziałam na oczy ze zmęczenia.
Minął tydzień i urodziny miała inna dziewczynka z grupy córki. Kiedy odbierałam Ninę po południu z przedszkola, zaczęła opowiadać mi, że dziś były urodziny Lenki. Córka mówiła o słodkościach, cieszyła się ze świętowania urodzin koleżanki. Potem wieczorem nauczycielki na grupie dla rodziców udostępniły zdjęcia (zawsze tak robią, jeśli danego dnia była okazja do wykonania fotografii), a mnie zmroziło".
Poszła na totalną łatwiznę
"Dzieciaki zostały poczęstowane najtańszymi lizakami, żelkami i cukierkami pełnymi cukru. Wkurzyło mnie to, bo chodzi przecież o to, że ustaliliśmy, że nie będziemy dawać takich rzeczy naszym przedszkolakom. A gdyby któryś maluch naprawdę z powodu takiej dawki cukru miał problemy zdrowotne? Druga rzecz jest taka, ze inni rodzice naprawdę się starają: ja piekłam po nocy tort, inne mamy robią wymyślne muffinki i ciasteczka bez cukru i niezdrowych dodatków.
A ta mama poszła po linii najmniejszego oporu i kupiła w spożywczaku najtańsze słodycze. Rozumiem, że kogoś może nie stać na ekologiczne żelki czy drogi tort bezglutenowy z piekarni. Ale za tyle, co zapłaciła za kilkanaście lizaków, cukierki i żelki, mogłaby spokojnie przygotować dla dzieci domowe ciasto czy owsiane ciasteczka. Wkurzyłam się, bo to pokazuje, jak niektórzy rodzice mają totalnie gdzieś stosowanie się do wytycznych. A te przecież są ustalone dla dobra i zdrowia naszych pociech, na Boga..." – kończy list mama 5-latki.