"Ta idiotka stawia jedynki, bo syn 'brzydko' pisze. Pożaliłam się i wyszłam z płaczem"

Hanna Szczesiak
13 lutego 2024, 14:42 • 1 minuta czytania
Dominik (imię zmienione) ma 11 lat. Chłopiec jest w trakcie diagnozy dysgrafii i dysleksji, w szkole radzi sobie raczej nieźle – większość nauczycieli stara się go wspierać, dostosowywać formę sprawdzianów czy kartkówek do jego możliwości. Większość, bo polonistka "nie będzie tolerować takich fanaberii". Problem jest na tyle poważny, że mama Dominika rozważa przeniesienie go do innej szkoły.
Nauczyciele powinni dostosowywać wymagania do indywidualnych możliwości uczniów. Fot. 123rf.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Międzynarodowa Klasyfikacja Chorób ICD-10 określa dysgrafię, dysleksję, dysortografię i dyskalkulię jako "trudności w uczeniu się". Zgodnie z rozporządzeniem MEN w sprawie organizacji udzielania pomocy psychologiczno-pedagogicznej z 9 sierpnia 2017 roku nauczyciele są zobowiązani do dostosowania wymagań edukacyjnych do indywidualnych potrzeb uczniów, o ile ci posiadają opinię z poradni psychologiczno-pedagogicznej. Co w sytuacji, kiedy dziecko jeszcze nie ma opinii z poradni i jest w trakcie diagnozy, ale jego objawy wskazują na wymienione wyżej trudności?


Przeczytajcie wiadomość, którą napisała do nas Anna, mama 11-letniego Dominika.

Syn wraca ze szkoły z płaczem

"Mój syn jest w piątej klasie. Już jak był w zerówce, to widziałam, że rozwija się trochę inaczej niż inne dzieci. Nie ciągnęło go do pisania, rysowania, strasznie płakał, jak się uczył literek, jak ćwiczył szlaczki, nic mu nie wychodziło, denerwował się przeokrutnie. Jesteśmy pod opieką poradni psychologiczno-pedagogicznej, w trakcie diagnozy, ale jeszcze nie mamy tego oficjalnego papierka. Nauczyciele i dyrekcja o wszystkim wiedzą.

Wiadomo, on chodzi do państwowej placówki i to nie jest tak, że wszyscy wokół niego skaczą, ale zdarza się, że może coś zdawać ustnie, a nie musi pisać. Problem mamy z matematyką, bo tu jednak trzeba pisać, ale nauczycielka ma anielską cierpliwość, pomaga synowi, zapisaliśmy go też z mężem na korepetycje. No i drugi problem to polski. Polonistka, taka nauczycielka starej daty, ewidentnie ma problem z synem. Rozmawiałam już z wychowawcą syna, nawet z dyrektorką, wiedzą o problemie, ale w sumie to niewiele mogą zrobić. Tak mówią.

Ostatnio Dominik wrócił ze szkoły niemal z płaczem, bo baba od polskiego dała mu pałę za wypracowanie z komentarzem, że takiego bazgrolenia nawet nie będzie czytać. Syn się stresuje tymi lekcjami, a to mu nie ułatwia, jeszcze gorzej przez to pisze, jeszcze mniej wyraźnie. On się naprawdę stara, to zdolny chłopak, ale to nie jego wina, że ma te trudności. Ta polonistka się non stop o coś przywala do niego. Że niestarannie zeszyt prowadzi, że duka, a już pierwszoklasiści płynnie czytają. Straszy go, że nie zda egzaminu ósmoklasisty.

Twierdzi, że to wymysł

Byłam u niej na konsultacjach z rodzicami, żeby to obgadać, powiedziałam jej, że my czekamy na opinię z poradni, że syn się naprawdę stara, a ona mi powiedziała, że uczy od ponad 30 lat i nigdy tak rodzice nie wymyślali jak teraz. I że to fanaberia i nie będzie nic ułatwiać synowi, dopóki nie zobaczy tej opinii. Mnie tam szczęka opadła, płakać mi się chciało. Uważam, że za takie słowa to powinni ją zwolnić, ale trzymają ją, bo jej uczniowie bardzo dobrze sobie radzą na egzaminach i to podwyższa miejsce szkoły w rankingach.

Biję się z myślami, nie wiem, powinnam przepisać syna do innej szkoły? Zgłosić to gdzieś dalej? Mnie serce pęka, jak widzę, jak on się męczy, jak on cierpi. Co ja mam robić? Proszę o rady".

Od redakcji:

Opinia to dokument wydawany przez poradnie psychologiczno-pedagogiczne, który przedstawia stanowisko poradni wraz z uzasadnieniem w zgłaszanej przez rodziców lub opiekunów prawnych sprawie. Orzeczenie to dokument zawierający w sprawie dziecka decyzję administracyjną.

Opinie i orzeczenia wydawane przez poradnie (zarówno publiczne, jak i niepubliczne) są wiążące dla szkoły i placówki mają obowiązek dostosować się do zawartych w nich zaleceń. Co zrobić, gdy tego nie robią?

"Opinię/orzeczenie zanieść osobiście do szkoły lub w przypadku braku możliwości osobistego kontaktu ze szkołą poinformować telefonicznie lub poprzez e-dziennik, że taki dokument zostanie dostarczony do szkoły pocztą.

Umówić się na spotkanie z wychowawcą, pedagogiem/psychologiem szkolnym, a w przypadku orzeczenia na spotkanie zespołu ds. IPET w celu omówienia możliwości, potrzeb psychofizycznych dziecka, jego mocnych i słabych stron, zaleceń dotyczących pracy z dzieckiem, form wsparcia ze strony szkoły i domu" – czytamy na stronie poradni w Pszczynie.

Każde dziecko realizujące obowiązek szkolny ma prawo do uzyskania wsparcia, stosownie do swoich potrzeb rozwojowych i edukacyjnych.

źródła: epedagogika.pl, pped.pl

Czytaj także: https://mamadu.pl/181733,rodzice-zatruwaja-nauczycielom-zycie-potrafia-miec-pretensje-o-wszystko