Chciałam dać dziecku nauczkę, ale to ja się czegoś nauczyłam. To była cenna lekcja
Wychowanie to proces, w którym nie tylko kształtujemy własną pociechę, ale także sami wiele się uczymy zarówno o swoim dziecku, jak i o sobie. Poradniki może i pomagają, ale najwięcej zależy jednak od nas samych i od naszego nastawienia. Dla mnie najtrudniejsze było zrozumienie, że moje starsze dziecko jest zupełnie inne niż ja. Jestem chorobliwą pedantką, która uwielbia ład, schematy i harmonogramy. Jestem także osobą, która lubi być przygotowana na każdą ewentualność. Podczas gdy młodsza córka od małego staje w poprzek wszystkiego, tupie nogą i krzyczy, gdy coś jej nie pasuje, starsza nigdy tak nie robiła. Przyzwyczaiła mnie, że grzecznie wykonuje wszystkie polecenia i podporządkowuje się do planu, który ja nakreśliłam. Przez to nawet nigdy nie pomyślałam, że może być inna niż ja.
Ile można powtarzać?
Gdy poszła do szkoły, początkowo pokazałam wieczorne rytuały i nowy poranny schemat. Niewiele różnią się od przedszkolnych, jednak oczekiwałam od 7-latki nieco więcej samodzielności, tym bardziej że na pokładzie pojawiło się niemowlę. Za nami bite 2 lata ględzenia, gderania, marudzenia, płaczu, sprzeczek i awantur o pakowanie plecaka, szykowanie ubrania, mycie zębów itp.
Nie było absolutnie żadnego dnia, by wszystko było gotowe na czas i by pamiętała, co ma zrobić. Nie pomagały listy zadań i wielokrotne upominanie. Rano snuła się jak zombie, miałam wrażenie, że czasem nawet zapomina, że ma przeżuwać kanapkę. Szczerze nienawidziłam tego, ale przecież chciałam, by w końcu była samodzielna. Zastanawiałam się, ile można razy powtarzać to samo, skąd brać więcej cierpliwości i jak wreszcie dotrzeć do mojego dziecka.
Ależ byłam głupia
Myślałam, może musi dorosnąć, ale we wrześniu była powtórka z rozrywki. Postanowiłam więc dać własnemu dziecku nauczkę. Zarządziłam nastawianie budzika córki 15 minut wcześniej, jeszcze przed wszystkimi. Jeśli nie będzie miała naszykowanego ubrania i plecaka, będzie miała czas, by to ogarnąć. Zobaczy, że to niefajne. A co, jeśli o czymś zapomni? Dzięki naturalnym konsekwencjom może w końcu zapamięta, że do szkoły trzeba szykować się wcześniej. To była cenna lekcja, ale okazało się, że nie dla niej, a dla mnie. Córka jak nie szykowała się wieczorem, tak nadal się nie szykuje. Za to okazało się, że rano zakłada ubranie dostosowane do pogody i jej nastroju, starannie pakuje plecak. Jak zrobi to szybko, to zaczyna sama szykować sobie śniadanie. Je jakoś szybciej i pamięta o pozostałych czynnościach i obowiązkach, o niczym nie trzeba przypominać i popędzać. Szok!
Ja szykuję wszystko wieczorem, bo dla mnie każde 5 minut snu jest na wagę złota. Potem się zrywam i działam. Dla mojej pociechy wieczorne pakowanie to absurd, bo woli poczytać książkę. Za to dla niej wcześniejsza pobudka to nie problem, a spokojniejszy poranek pozwala jej się obudzić i lepiej funkcjonować.
I tak oto okazało się, że 15 minut i brak ingerencji dorosłego, zrobiło więcej niż 2 lata mojego gderania. Ale najważniejsze jednak jest to, że nareszcie zrozumiałam, że moja córka jest zupełnie innym człowiekiem niż ja i nie mogę wiecznie oczekiwać, że wskoczy w moje schematy, nawet jeśli do tej pory chętnie to robiła.