"All inclusive jest be? Sami jesteście burakami, wychodzą z was najgorsze cechy, zawistnicy"
"Polacy to naprawdę są okropni. Co chwilę czytam, że jeżdżą za granicę na te wszystkie all inclusive i przynoszą nam wstyd. A to jedzą jak świnie, a to brudzą, a to chleją na umór, porzucają dzieci na cały dzień, obrażają obsługę… No takie buraki-cebulaki z tych Polaków na all inclusive, że nie wiem!
Tylko powiem wam jedno, to nie ci Polacy, których z taką radością i poczuciem wyższości opisujecie w tych swoich listach do redakcji, są żenujący, tylko wy. Serio, że wam się chce obsmarowywać innych! Jest lato, może i leje, ale zajęlibyście się sobą i rodziną, a nie pisali pełne jadu liściki! Żal mi was.
Też jeżdżę co roku na all inclusive. To mi odpowiada, jestem wygodna. Nie jestem typem Martyny Wojciechowskiej, wolę smażyć się w jednym miejscu, na leżaku, w dłoni drink, na głowie kapelusz słomkowy – oto moja definicja relaksu. Uwiera cię to? Przecież nie każę ci odpoczywać ze mną, nie przykładam ci lufy do skroni i nie zmuszam do nicnierobienia. Ależ rób, rób, co chcesz, nic mi do tego. Dlaczego ty masz kłopot ze mną i moją definicją udanego odpoczynku?
To jedno. Ale druga sprawa to poczucie wyższości, o którym już wspomniałam. Jeździcie na te 'olinklusiwy' i wydaje się wam, że jesteście lepsi od innych uczestników wycieczki. Bo wy to sobie ewentualnie marcheweczkę na obiad schrupiecie, na deser arbuzika byście przegryźli (gdyby pazerni rodacy nie rozchwycili owoców, zanim wasze wypedikiurowane stópki dotknęły posadzki w restauracji). Po kolacji posprzątacie, żeby okazać szacunek obsłudze – podłogę zamieciecie, obrus odniesiecie do pralni, a najchętniej wbilibyście jeszcze na zmywak, żeby po sobie umyć talerze.
A te dzieciątka wasze takie śliczne, takie wysmarowane kremami z filtrem od stóp po końcówki włosów, grzeczne są takie i ułożone. Nie krzyczą, nie płaczą, nie brudzą. Siedzą sobie tylko cichutko i pozują do waszych instagramowych zdjątek. Klubik? Animator? Ależ wykluczone, nie dla Iwo i Blanki takie rozrywki, chcecie im oszczędzić przebywania z przypadkowymi dziećmi tych buraczanych rodziców. Poza tym, od czego mają swoich doskonałych, kulturalnych i obytych w świecie rodziców, jeśli nie od spędzania razem czasu na wakacjach?
I jeszcze to picie, rodacy nawaleni i głośni od świtu do nocy, a wy to elegancko proseczko lub aperolka przy zachodzie słońca i finito. Nie chcecie przecież, żeby obsługa hotelowa was oceniała, zrównała z resztą tej prostackiej bandy, która (niestety!) przyleciała z wami tym samym samolotem.
Sorry, ale ulało mi się. Nie mogę już słuchać o tym, jacy to Polacy są fatalni na wyjazdach. Jeśli jest wam z tym tak nie po drodze, to po prostu nie wyjeżdżajcie z biurami podróży. Albo jedźcie z jakimś zagranicznym, tylko dobrze dobierzcie narodowość, żeby potem nie narzekać. Polecam Japończyków, bo o Skandynawach, Niemcach i Anglików też krążą złe opinie…
A jeśli jednak pojedziecie znowu na all inclusive z biurem podróży z Polski, zróbcie sobie i mnie przysługę: zajmijcie się sobą i swoim nosem, a nie prowadźcie obserwacji socjologicznej. Wszystkim nam to wyjdzie na korzyść.
(Nie) pozdrawiam,
Kamila
PS A może wy tak naprawdę zazdrościcie innym luzu? Wbici w te ciasne gorseciki dobrego wychowania, w głowach wciąż obracacie jak mantrę 'to nie wypada', a w skrytości ducha marzycie o tym, żeby choć na chwilę odpuścić? Nawalić się w barze, leczyć kaca nad basenem i w końcu zjeść obfity posiłek. Krótko mówiąc: cieszyć się wakacjami".
Czytaj także: https://mamadu.pl/175862,polacy-na-all-inclusive-mysla-ze-nikt-ich-nie-rozumie-ich-slowa-rania