"A niech to gęś kopnie!". Głupia zabawka zrujnowała nam urlop
Wakacyjne wyjazdy oznaczają wydatki, to wiadomo. Oprócz noclegów i dojazdu trzeba liczyć się z wydatkami na jedzenie i przyjemności, których na co dzień nie mamy. Bo jak to tak, być nad morzem i nie zjeść gofra? Pojechać do Zakopanego i nie objadać się oscypkami?
Jest jednak jeszcze jedna, wcale nie taka mała, pułapka, która czyha na nasz portfel: pamiątki z wakacji. A te, jeśli masz małe dziecko, mogą zrujnować ci nie tylko wakacyjny budżet, ale i cały urlop. Przekonała się o tym Agnieszka, która napisała do nas o najnowszej modzie w wakacyjnych miejscówkach.
Gęsi są wszędzie!
"Pojechaliśmy w tym roku nad morze. Jak zawsze, zresztą, to nasz stały punkt latem. My, czyli mój mąż, ja, pięciolatka i trzylatek. Co mogło pójść nie tak? Okazało się, że wszystko. I to przez te głupie gęsi, niech je szlag trafi.
W tym roku jest jakieś szaleństwo z pluszowymi gęsiami. Są wszędzie. Na każdym cholernym straganie. Duże, małe, wielkie. Prawdziwe gęsie szaleństwo, jakbyśmy przerzucili się na produkcję pluszowego foie gras!
Już podczas pierwszego spaceru zauważyłam, że w tym roku jest inaczej. Zamiast stert pokemonów i potwornych Huggy Wuggy, z każdego straganu wylewała się gęsina. Mała, średnia, duża i bardzo duża. Deptakiem i chodnikami przesuwały się hordy dzieci z gęsiami w objęciach. ‘Co jest?’, pomyślałam. Święto Marcina w Poznaniu, czy jak?
Okazało się, że to jakaś nowa, idiotyczna moda. Gęś Pipa. Czujecie? Polskie dzieci oszalały na punkcie pluszowej gęsi! I nie byłoby może w tym nic złego, gdyby to badziewie tyle nie kosztowało. A wytłumacz małemu dziecku, że co prawda wszyscy mają takie pluszaki, ale jemu nie kupisz. No nie da się.
Już pierwszego dnia moje dzieci zażyczyły sobie tej maskotki. Kupiliśmy im po małej gęsi. 30 zł za każdą. Kolejnego dnia moja córka za kieszonkowe od babci kupiła nieco większą. 50 zł. Syn w ryk, więc jemu też trzeba było kupić. I tak powstała drobiowa rodzina: mama gęś i dziecko gęś. Ale gdzie tata gęś? Tata doszedł kolejnego dnia. Jeszcze większy, jeszcze droższy.
Nie powiem, dzieci super bawiły się tymi gęsiami. Co więcej, zamiast normalnych kłótni, między nimi zapanowała nagła miłość, bawiły się razem. Wymyślały scenki z życia rodziny, było to urocze. Do czasu.
Okazało się, że gęsi – teraz już sześć sztuk różnych rozmiarów – muszą z nami chodzić wszędzie. Na plażę. Na spacer do lasu. Do restauracji (a tam muszą siedzieć na krzesłach lub leżeć na stołach). Muszą spać z dziećmi w łóżkach. Kąpać się z nimi pod prysznicem.
I wiecie co? Te gęsi są białe. Łatwo można sobie wyobrazić, jak wyglądały po kąpieli w Bałtyku i harcach na piasku. Ale przecież do restauracji nadal musiały z nami iść. I do łóżeczka na noc też. Koszmar, mówię wam. Tyle płaczu, co te gęsi wygenerowały u moich dzieci, to jeszcze żadnej zabawce się nie udało.
A już szczytem było, kiedy syn zgubił tę najmniejszą. Ryk na całe wybrzeże! Nie było rady, trzeba było kupić kolejną, żeby inni urlopowicze nas nie zamordowali za zakłócanie odpoczynku. Ale wtedy ta nowa była biała, a inne już nie. Więc córka też chciała nową. Tylko wtedy miałaby dwie małe, a on tylko jedną...
Serio, całe wakacje obracały się wokół tych głupich gęsi! Na dodatek one... gęgały. Serio. Moje dzieci się uwsteczniły, bo cały czas porozumiewały się za pomocą 'gę gę'! Wróciłam wymęczona i pełna złych emocji. Za rok pojedziemy gdzieś w głuszę, na wieś, gdzie nie będzie żadnego sklepu. Żadnego!".
O co chodzi z gęsią Pipą?
Gęś Pipa istnieje naprawdę i mieszka nad jeziorem Tarnobrzeskim w ośrodku wypoczynkowym. Podbiła TikToka za sprawą tiktokera Kamila, którego szczególnie sobie upodobała. Internauci oszaleli na jej punkcie.
Szybko podchwycili to przedsiębiorcy i tak powstała pluszowa gęś Pipa, którą w tym roku można kupić w wakacyjnych miejscowościach w całej Polsce. W Zakopanem cieszy się większą popularnością niż owce, w Krakowie ma nawet własny kiosk, tuż przy wejściu na Mały Rynek (patrz: zdjęcie główne). Ceny gęsi Pipy wahają się od 30 do 150 zł.