Lepszy niż wakacyjny wyjazd bez dzieci. Ten zwyczaj uratował nasze małżeństwo
"Jesteśmy rodzicami 365 dni w roku, 7 dni w tygodniu, 24 godziny na dobę. To najpiękniejsza, a zarazem najbardziej odpowiedzialna i najcięższa praca, jaką przyszło mi wykonywać. Kocham dzieci nad życie, ale z chwilą narodzin starszego nie przestałam być kobietą, żoną czy też sobą. Czasem w tym rodzinnym wariactwie łatwo o tym zapomnieć. Dlatego uważam, że rodzice nie tylko powinni, ale muszą brać sobie wolne.
Bez względu czy to czytanie książki w wannie, wyjście na siłownię, wyjazd na weekend czy tygodniowy urlop w Egipcie, każdy z nas ma do tego prawo. Początkowo uskuteczniliśmy małe wypady do hotelu pod miastem, potem zagraniczne wakacje bez dzieci. Trzy lata temu przypadkiem postąpiliśmy inaczej i już nie powróciliśmy do naszych wyjazdowych zwyczajów.
Wyszło przypadkiem
Sytuację trochę wymusiła szkoła i dłuższe wakacje, które trzeba jakoś zorganizować starszemu dziecku. W końcu urlop nie jest z gumy. Dziadkowie się zadeklarowali, że zabiorą dzieciaki na dwa tygodnie, my w tym czasie normalne będziemy chodzili do pracy. I okazało się, że to najlepszy urlop ever!
Nie silimy się już na wydawanie kasy na jakieś wyjazdy i atrakcje. Nawet nie bierzemy wolnego. Wystarcza, że wrócimy po pracy do domu (bez pośpiechu, bo nie muszę przecież odbierać dzieci) i nie mamy na głowie tej całej masy obowiązków. Lenimy się, oglądamy seriale, śpimy, wychodzimy wieczorem na spacer czy do knajpy. Po prostu robimy to, na co mamy ochotę, bez wielkiego planowania, organizowania zajęcia dzieciom lub uwzględniania atrakcji dla nich. Działamy spontanicznie.
Do tego można się przyzwyczaić
Pierwszy taki 'urlop od dzieci' był bardzo odkrywczym doświadczeniem. Najpierw nie wiedzieliśmy, co zrobić ze sobą i tym całym wolnym czasem. Intensywne popołudnia i wieczory nagle ostro wyhamowały i się rozciągnęły.
Jako rodzice jesteśmy w ciągłym trybie gotowości, ciągle coś planujemy i przetwarzamy. Nawet jeśli dzieci nie ma w pobliżu, to nie przestajemy działać i analizować. Zdaliśmy sobie sprawę, że nie potrzebujemy jacuzzi, sauny i wykwintnego jedzenia w restauracji, alkoholu w cenie czy wyjścia do kina, by odpocząć. Dzięki wyjazdowi dzieci zrozumieliśmy, że tak naprawdę, by odpocząć, potrzeba nam trochę luzu i dużej dawki snu.
To nie o jacuzzi chodziło
Takie urlopy w domu to świetny reset dla głowy, który pozwala nam ponownie poukładać sobie priorytety, zauważyć siebie na nowo. I zadać sobie pytanie, na co dziś mam ochotę i bez wyrzutów sumienia postawić siebie na pierwszym miejscu.
To także dobry moment dla związku, by pobyć ze sobą jako para, a nie tylko jak przyjaciele i partnerzy w wychowywaniu dzieci. Żyjemy w takim pędzie, że niezwykle łatwo się pogubić. Wystarczy poprzytulać się na kanapie czy razem coś ugotować. Porobić to, co zawsze razem lubiliśmy robić, a teraz na to trochę brakuje czasu. Wyjść na spacer nocą, napić się wina na balkonie, wziąć wspólną kąpiel... Tu nie trzeba jakichś wymyślnych atrakcji, a uważności na siebie i czułości. To nagłe zwolnienie tempa pozwala się w sobie znowu zakochać i przypomnieć, sobie, że przecież mamy siebie.
Dzieciaki świetnie się bawią u dziadków, a my po takim 'urlopie' mamy dużo energii i siły, by być lepszymi dla samych siebie, dla siebie nawzajem i dla naszych dzieci".
Czytaj także: https://mamadu.pl/153393,samotny-wyjazd-bez-dzieci-dlaczego-kazda-mama-powinna-to-zrobic