Muzyczna podróż do świata księżniczek? Warto się w nią wybrać całą rodziną!
Z miłości do księżniczek Disneya
Starsza córka nie miała jeszcze 2 lat, gdy zakochała się w Elsie. Co ciekawe, nie znała bajki, bo była jeszcze za mała, mimo to biegała po pokoju, dośpiewując głównie same końcówki słów. Co jakiś czas rzucała "Moc", "Moc", naśladując ruchy Elsy. To była pierwsza księżniczka, którą pokochała, ale nie ostatnia. Gdy podrosła, zaczęła oglądać bajki i zakochiwała się w każdej z nich, jedna po drugiej, bez wyjątków.
Poza animacjami, lalkami, książeczkami, kolorowankami i ubraniami z wizerunkiem księżniczek, na stałe w samochodzie zagościła składanka z piosenkami z bajek. Nie muszę chyba dodawać, że wszyscy znamy je na pamięć. I choć czasem wzdycham, że dzieci znowu nie dają nam posłuchać radia, to po chwili każde z nas zaczyna nucić (ostatecznie wszyscy śpiewamy je na cały głos). Dlatego koncert Księżniczki Disneya to było coś, co po prostu musieliśmy nie tyle zobaczyć, czy usłyszeć, ile przeżyć całą rodziną!
Wystarczy zaśpiewać
W księżniczkach Disneya bez wątpienia jest coś magicznego. By stać się jedną z nich, nie trzeba się przebierać (choć kocha to chyba każda dziewczynka), a żeby się wczuć w jej historie, nie trzeba oglądać bajki. To niesamowite, ale małym fankom wystarczy tylko piosenka, by stać się Elsą, Anną, Bellą, Pocahontas czy każdą inną księżniczką.
Młodsza córka ma mikrofon, a tam wgrane wszystkie piosenki śpiewane przez księżniczki (już nie jeden koncert za nami ;)). Starsza córka ma już 9 lat i lubi słuchać "poważniejszej" muzyki, ale Disney ma coś takiego w sobie, że nie powiesz, że to piosenki dla maluchów. W sobotę w drodze na koncert praktycznie od razu usłyszeliśmy: "Poprosimy o nasze piosenki". Utwory te kochają zarówno małe, duże (jak i te całkiem już dorosłe ;)) księżniczki.
Już na parkingu było czuć klimat Disneya. Gdzie nie sięgnąć wzrokiem, stały podekscytowane małe księżniczki w koronach i pięknych kreacjach, ale na warszawskim Torwarze nie brakowało też chłopców czy tatusiów!
Oczekując na rozpoczęcie koncertu, można było nie tylko wyposażyć się w przekąski, ale i sprawdzić swoją wiedzę o animacjach Disneya. Na ekranie wyświetlały się pytania na temat księżniczek i niektóre były naprawdę podchwytliwe. Koncert rozpoczęło kultowe intro, które można zobaczyć przed każdą animacją Disneya. Momentalnie wywołało ono uśmiech na dziecięcych buziach. Następnie na scenę wkroczył Magiczny Dyrektor Muzyczny – Marcin "Sosna" Sosiński, który pełnił rolę nie tylko konferansjera, ale i akompaniatora (grał na fortepianie).
Koncert rozpoczął utwór "Każda z nas", którego część dzieci mogła nie kojarzyć, gdyż nie jest to piosenka z bajki. To niezależny utwór – międzynarodowy hymn, który powstał z okazji Wielkiego Święta Księżniczek Disneya. Zaśpiewało ją 15 wokalistek z całego świata. Polską wersję w 2021 roku nagrała Alicja Szemlińska.
Na Torwarze w role księżniczek wcieliły się: Sylwia Przetak, Paulina Grochowska, Zofia Nowakowska i Justyna Bojczuk. Natomiast w rolę księcia – Maciej Pawlak. Oczywiście nie zabrakło najpiękniejszych i świetnie znanych nie tylko dzieciakom piosenek z "Krainy Lodu", "Pocahontas", "Zaplątanych", "Aladyna", "Pięknej i Bestii" i wielu innych bajek Disneya.
Podczas genialnych wykonów w tle dzieci mogły zobaczyć fragmenty animacji. Gdy usłyszeliśmy pierwsze dźwięki "Naprawdę chcę" z Małej Syrenki, w stronę publiczności poleciały bańki mydlane, które zachwyciły dzieci. Nie zabrakło klimatycznej mgły i wielu efektów świetlnych, które dopełniły wokalny występ i zauroczyły nie tylko tę najmłodszą publikę. Pojawiło się także trochę humorystycznych przerywników wrzucanych co jakiś czas przez Marcina "Sosnę" Sosińskiego. Piękny koncert zakończył utwór "Mam tę moc".
Była moc
Małe księżniczki pod sceną łapały bańki i mgłę, inne tańczyły, wszyscy śpiewali. Całość naprawdę godna polecenia i to nie tylko ze względu na piękny wykon. Czuć było, że w tym wydarzeniu chodzi o coś więcej niż tylko o lubiane przez dzieci piosenki.
Muszę się przyznać, że rozczula mnie, gdy widzę starszą córkę (już prawie nastolatkę), w której nadal drzemie ta dziecięca radość. Bardzo bym chciała, by nigdy jej nie zatraciła. Łza kręciła mi się w oku na widok mojej 3-latki, która dopiero zaczyna swoją przygodę z takimi dużymi wydarzeniami i chłonie to, co dzieje się na scenie z dużą przyjemnością i uwagą.
Nie mogę powstrzymać się od uśmiechu, gdy widzę ten błysk w oku, gdy po jednej nutce wiedzą, jaka to piosenka, a potem śpiewają ją na cały głos. Ta ekscytacja i radość to jest coś, co warto zafundować i dziecku, i sobie. A zapewniam, że jako dorosła też się świetnie bawiłam. Z przyjemnością odbyłam sentymentalną podróż do beztroskich lat swojego dzieciństwa. Czuję, że powinnam robić to znacznie częściej i polecam to także wam.
PS. Gdy piszę ten tekst, zza ściany słyszę "Pokaż się" w wykonany pewnej kilkulatki... no cóż, to najlepszy dowód na to, że piosenek w wykonaniu księżniczek nigdy za wiele.