"Uczą nas dodawania, hymnu i pacierza, a tego nie". Szczere wyznanie matki 4 dzieci

Marta Kabulska
26 maja 2023, 05:27 • 1 minuta czytania
Możesz przygotowywać się do niego latami, przeczytać tyle poradników, ile mieści Biblioteka Watykańska, a i tak będzie jednym wielkim zaskoczeniem. Macierzyństwo, bo o nim mowa, to najpiękniejsze, ale i najtrudniejsze wyzwanie, jakie postawiono przed nami.
Wyzwania macierzyństwa Fot. 123rf.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

– Jeszcze jeden skurcz i będzie po wszystkim – słyszysz słowa położnej, by za chwilę usłyszeć krzyk swojego dziecka. Właśnie stałaś się matką i będziesz nią już zawsze, do ostatnich swych dni. Zdecydowanie nie jest po wszystkim, jest to początek lekcji zwanej "macierzyństwem", która będzie trwała całe lata.


Uczą nas dodawania i tabliczki mnożenia, hymnu i pacierza, ale nikt nie uczy nas bycia matką. Jakby ta rola wymagała od nas znacznie mniej umiejętności niż jakikolwiek zawód.

Dostajesz na ręce swoje kilkukilogramowe maleństwo i zastanawiasz się, co właściwie powinnaś z nim zrobić. Chcesz powiedzieć: "Zapomnieliście dodać instrukcję obsługi", ale nie wiesz, kogo właściwie obwiniać za jej brak.

Wracasz ze swoim zawiniątkiem do domu, stajesz w progu, patrzysz na swoje mieszkanie, na niemowlę, na własne odbicie w lustrze i wiesz, że już nic nie będzie takie samo. To jakby ktoś podczas twojej nieobecności, krótkiego pobytu w szpitalu, poprzestawiał wszystkie meble w pokoju zwanym "twoje życie". Od dziś przylepiono do Ciebie najpiękniejszą etykietkę "mama", a Tobie pozostaje wypełnić jej opis swoim życiem.

– Jaką będę matką? Lepszą od własnej? Jak sobie poradzę? – większość z nas zadaje sobie te pytania, choć na odpowiedź przyjdzie nam poczekać lata.

Ja powiedziałabym Ci: "Wystarczająco dobrą dla własnego dziecka". Nie idealną, bo takich nie ma. Wystarczającą.

Doświadczysz skrajnego zmęczenia i niewyspania, jakiego wcześniej nie znałaś, odkryjesz w sobie takie pokłady cierpliwości, o jakie się nie podejrzewałaś, pewnie nie raz zapłaczesz w poduszkę z bezsilności, pewnie nie raz krzykniesz, przeklniesz, gdy dziecko wkroczy w bunt dwulatka. Jednak całe twoje zmęczenie, cała złość, znikną w sekundę, jak za dotknięciem magicznej różdżki, wraz z jednym spojrzeniem i uśmiechem Twojego dziecka.

Wystarczą trzy słowa: "Mamo, kocham Cię", byś zapomniała o całym porodowym bólu, wszystkich nieprzespanych nocach, o obolałych piersiach w nawale, o "ciągnięciu" zszytego krocza, o bólu pleców od noszenia dziecka. Te trzy słowa to najpiękniejsze, najdoskonalsze zaklęcie, które zna każde dziecko.

Życzę Ci, abyś je dziś usłyszała.