"Całe osiedle zazdrości mojej 3-letniej córce włosków. Tylko teściowa wierzy w durne przesądy"

Redakcja MamaDu
24 maja 2023, 11:12 • 1 minuta czytania
Czerwona kokardka przy wózku ma chronić dziecko przed "zauroczeniem". Żeby uniknąć nieszczęścia, nie można malucha ubierać na czarno. Lepiej też nie czesać jego włosków, a o fryzjerze przed 1. urodzinami to już w ogóle trzeba zapomnieć! Znacie te przesądy? Napisała do nas Agnieszka, która ma dość, że teściowa kwestionuje jej wybory tylko dlatego, że wierzy w zabobony i boi się o wnuczkę.
Kiedy powinno się pójść z dzieckiem po raz pierwszy do fryzjera? Fot. 123rf.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Córka zachwyca włosami

"Czasem sama się zastanawiam, po kim to moje dziecko ma takie piękne, gęste i grube włosy. Na pewno nie po tatusiu, mój mąż to typ księcia Williama, co łysieć zaczął jeszcze przed dwudziestką. Mnie do pań z reklam szamponów też dużo brakuje, zwłaszcza w ostatnich latach – po ciąży włosy zaczęły lecieć mi garściami, zostało kilka smętnych mysich ogonków... Może nie powinnam jednak podśmiechiwać się z męża, bo sama upodabniam się do następcy brytyjskiego tronu.


Nasza Igunia urodziła się jednak z bujną, ciemną czupryną. Wyglądała jak te bobasy, nad którymi czasem wszyscy się tak zachwycają. Oczywiście słyszałam, że nie mam co się cieszyć, że włoski jej się wytrą i będzie jeszcze łysa jak kolano. A tu proszę, nic się nie wytarło! Mała niedługo skończy 3 lata, ma włosy prawie do pasa i nigdy nie była nawet u fryzjera. I właśnie o tego fryzjera się rozchodzi. Ile ja się nasłuchałam...

Gdy Iga miała kilka miesięcy, naczytałam się w jakichś przedpotopowych poradnikach, że włoski trzeba dziecku podcinać, to będą zdrowsze. Gdy usłyszała to moja teściowa, myślałam, że mnie prześwięci. Od razu powiedziała o moim 'szalonym' pomyśle mojej mamie i mojej starszej siostrze (matce trzech dziewczynek!), a potem wszystkie zaczęły trajkotać, żebym przypadkiem nie zabierała małej do fryzjera, że przecież w pierwszym roku życia dziecka to absolutnie zabronione. Okazało się, że to jakieś głupie zabobony, ale posłuchałam. Bałam się, że pierwsza wizyta u fryzjera może być dla takiego maluszka stresująca, więc uznałam, że może rzeczywiście nie ma co się spieszyć.

Kto wierzy w takie bzdury?!

Trajkotanie wróciło jakoś przed rokiem. Akurat czesałam Igę, była u nas w odwiedzinach teściowa. Zapytała, czy zatrzymałam na pamiątkę pierwsze włoski Iguni. Zdziwiłam się, powiedziałam, że przecież nie byłyśmy jeszcze u fryzjera. Jak ona na mnie naskoczyła! Że chyba zwariowałam, że przecież po pierwszych urodzinach to już konieczność, że małej będzie niewygodnie, co ludzie powiedzą, a poza tym ona słyszała od koleżanki, że jak się po pierwszych urodzinkach włosków nie zetnie, to dziecko może mieć potem duże problemy w rozwoju, bo całe witaminki pójdą w te włoski... Aż mnie ścięło z nóg, kto jej nagadał takich głupot?!

Od tamtego czasu temat włosów Igi wraca regularnie, a ja sama się dziwię, o co to całe halo. Igunia ma piękne włosy, czasem nawet zaczepiają nas na ulicy i podziwiają, panie w sklepach komplementują... Zdarzyło się nawet, że na placu zabaw zaczepiały mnie inne matki i dopytywały, czym myję Iguni włoski, jakich odżywek używamy, co wcieramy, jakie ziółka jej daję... Jedna to nawet na mnie naskoczyła, kiedy powiedziałam, że myję jej włosy zwykłym szamponem dla dzieci i tyle. Jaka była oburzona! Że jestem zakłamana i nie chcę zdradzić sekretu. Jeszcze brakowało, żeby jakąś klątwę na mnie rzuciła... Aż sobie przypomniałam ten zabobon z czerwoną kokardką przy wózku.

Może popełniam błąd?

Ten temat wraca tak często, że sama zaczynam już głupieć. Nie wierzę w przesądy, nie boję się o rozwój córki – to mądra, pogodna, śliczna dziewczynka. Ale może jednak popełniam błąd z tymi włoskami? Może powinnam w końcu iść do fryzjera? Nie dlatego, że moją córkę spotka jakieś nieszczęście, jeśli tego nie zrobię... Ale może w jakiś sposób ją krzywdzę? Sama już nie wiem.

Iga uwielbia swoje długie włosy, często mówi, że czuje się jak księżniczka, że nigdy ich nie obetnie i będą takie długie jak u Roszpunki (to jej ulubiona postać z bajki). A może to źle, że zwracam na to taką uwagę? Że tak chwalę te włoski i się nimi zachwycam? Nie chcę, żeby moja córka wyrosła na płytką osobę skupioną tylko na wyglądzie, w końcu nie on jest najważniejszy, ale z drugiej strony... Te włoski są tak piękne, że naprawdę trzeba być z kamienia, żeby się nimi nie zachwycić! Co powinnam zrobić? We wrześniu mała pójdzie do przedszkola, może to będzie dobry moment na wizytę u fryzjera?".

Czytaj także: https://mamadu.pl/166864,matka-pofarbowala-wlosy-5-latce-internauci-nie-widza-w-tym-nic-zlego