Większość z nas tak robi. Ekspert wyjaśnia, dlaczego nie należy suszyć ubrań na kaloryferze

Martyna Pstrąg-Jaworska
28 listopada 2022, 14:46 • 1 minuta czytania
Suszenie prania na kaloryferach ma zaoszczędzić czas i energię, bo i tak grzejniki są w sezonie grzewczym włączone. Okazuje się jednak, że ten sposób ma ogromne wady - szkodzi zdrowiu, ale też sprawia, że pranie paradoksalnie dłużej będzie schło. Oto powód.
Większość z nas zimą na kaloryferach suszy mokre pranie. fot. TOMASZ RYTYCH/REPORTER/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Kaloryfery w zimie – idealne miejsce do suszenia bielizny?

Sezon grzewczy rozpoczęty - kaloryfery wreszcie są ciepłe, a w domu jest przyjemnie. Większość z nas korzysta z grzejników nie tylko do ogrzewania mieszkań, ale także jako dodatkowe miejsce do suszenia prania. Na kaloryferach szczególnie dobrze suszy nam się bieliznę, bo jest nieduża, więc łatwo ją tam powiesić i szybko wysuszyć. Zimą niektórzy traktują też ciepłe kaloryfery jako alternatywę dla suszarki bębnowej – zamiast korzystać ze sprzętu, który czerpie prąd, rozkładamy pranie na kaloryferze, który i tak musi ogrzać mieszkanie.

Eksperci są jednak zdania, że taka metoda suszenia prania może wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Dlaczego, skoro wszyscy tak robią od lat i można przy tym zaoszczędzić czas, nie rozkładając wielkiej wolnostojącej suszarki, tylko susząc szybciej ubrania na ciepłych grzejnikach?

Nie susz na gorących grzejnikach

Według ekspertów z brytyjskiego NetVoucherCodes suszenie prania na kaloryferach jest nie do końca bezpieczne dla zdrowia domowników, mieszkania i suszącego się prania. Kiedy kładziemy na ciepłe (lub gorące) kaloryfery mokre ubrania, wilgoć z nich zaczyna szybko parować i unosić się w pomieszczeniu. Jeśli nie wietrzymy pomieszczeń, unosząca się wilgoć sprawi, że pranie paradoksalnie będzie suszyć się jeszcze dłużej.

Zamiast tego najlepiej włączyć w pralce na dodatkowe wirowanie po praniu, a następnie rozwiesić na wolnostojącej suszarce w pomieszczeniu, w którym jest dobra cyrkulacja powietrza i dostęp do naturalnego światła. Istnieje też sposób, o którym pisaliśmy zeszłej zimy – do dodatkowego wirowania można włożyć suchy ręcznik, który zaabsorbuje część wody z upranych ubrań. Po dodatkowym wirowaniu ich wysuszenie nie zajmie dużo czasu.

Wilgoć w domu jest niebezpieczna

Dodatkowo proces suszenia prania na gorących grzejnikach prowadzi do większej wilgoci w powietrzu, co znacznie wydłuża czas suszenia. Zbyt duża wilgoć w mieszkaniu nie tylko sprawia, że w efekcie pranie dłużej schnie. Wysoka wilgotność powietrza sprawia też, że w pomieszczeniach, które są rzadko wietrzone, zwiększa się ryzyko rozwoju pleśni lub grzybów ściennych. Jego następstwem może być obniżona odporność i wiele chorób układu oddechowego.

Dobrym pomysłem na uniknięcie zbyt dużej wilgoci w domu jest też zakup urządzenia, czyli osuszacz powietrza. Działa on na zasadzie przeciwieństwa do nawilżacza powietrza – absorbuje z powietrza w pomieszczeniu nadmiar wilgoci i pomaga w wysuszeniu m.in. prania.

Czytaj także: https://mamadu.pl/125205,grzyb-i-plesn-w-starannie-mytym-bidonie-dzieciecym-ojciec-przestrzega-innych-rodzicow