Jeden z najtrudniejszych powrotów w życiu kobiety. Historie pokazują, z czym zmagają się mamy
Wyniki badania Parenting Index przeprowadzonego na zlecenie Nestlé pokazują, że nieco ponad połowa rodziców w Polsce (54 procent) odczuwa silną presję społeczną dotyczącą sposobu, w jaki wychowują swoje dzieci. W obliczu takich nacisków trudno jest nam podjąć decyzję, która nie spotka się z krytyką. Kwestia powrótu do pracy jest jedną z tych, gdzie rodzina czy znajomi "wiedzą lepiej", kiedy powinnyśmy to zrobić i jak przygotować na to nasze dzieci. Jak sobie z taką presją poradzić?
Poznajcie historie mam.
"Stracę więź z dzieckiem, a otoczenie naciska"
- Było mi niezwykle ciężko wrócić do pracy, mimo że miałam bardzo sprzyjające warunki, wspierające kobiety w roli przełożonych. Tylko temu zawdzięczam to, że teraz, dopiero po prawie trzech latach rozstań i powrotów, czuję się osadzona na swoim stanowisku i miejscu w życiu - wspomina Magda, mama 4-letniej Marysi.
Najtrudniejsze dla mnie było rozstanie z dzieckiem. To coś, czego nie byłam w stanie unieść, czułam, że coś się kończy, że moja więź z córką zostaje bezpowrotnie naruszona. Tak się nie dzieje i tak się nie stało. W tym momencie naszego życia jesteśmy blisko, w innym wymiarze bliskości. Już nie tak fizycznej, ale wciąż niezwykle ważnej. Ta więź ewoluuje, zmienia się, tak jak dojrzewa moja córka.
Choć była to moja decyzja, by pozostać 3 lata z córką, odczuwalam naciski ze strony otoczenia i nie raz padały pytania, czy to już nie pora posłać dziecko do przedszkola i iść do pracy. Miałam wrażenie, że osoby z mojego otoczenia dały sobie prawo oceniać moje decyzje wychowawcze i zawodowe. Jakby to oni byli ekspertami od wychowania mojego dziecka i wiedzieli lepiej, co dla nas dobre. Kobiety, które odkładają dezycję o prowrocie do pracy lub z niej rezygnują, narażone są naciski i presję otoczenia.
Wróciłam do pracy i dzięki temu córka zyskała coś bezcennego: widzi, że kobieta może i powinna być niezależna, stanowić o sobie, w każdej kwestii, również finansowej. Było mi ciężko, ale cierpliwość i dobro kobiet wokół mnie sprawiły, że teraz mogę powiedzieć: jestem szczęśliwa i spełniona. Ja i moje dziecko.
"Będę gorszą mamą"
- To jakby ktoś zabierał mi powietrze. Tak się czułam, myśląc, że za chwilę mam zostawić mojego rocznego synka i wrócić do pracy - wspomina Julia. I choć wracając do tych wspomnień widać, że na jej ciele pojawia się dreszcz świadczący, z jak wieloma obawami wiązała się podjęta wtedy decyzja, zapytana, czy by ją zmieniła, wybucha śmiechem.
- W życiu! Kocham moje dziecko, ale moja praca nakręca mnie do działania - i dodaje szeptem - i w sumie to w niej odpoczywam od marudzenia i jęku dziecka.
Julia jest mamą dwuletniego Karola, prezeską firmy. Awansowała dość szybko po powrocie z urlopu macierzyńskiego. Jak sama podkreśla, dzięki organizacji czasu, jakiej nauczyło jej dziecko, jej praca stała się bardziej efektywna.
- Teraz się śmieję, ale uwierz mi, że wtedy nie było mi do śmiechu. Pamiętam, jak tygodniami dręczyłam sama siebie myślą o tym, czy powinnam wrócić do pracy. Pewnie, gdyby nie sytuacja finansowa, odłożyłabym tę decyzję. Karol jest moim pierwszym dzieckiem i pewnie jednym, dlatego chciałam nacieszyć się każdym spędzonym z nim dniem.
Czułam, że coś tracę, że jestem niewystarczająca, bo przecież dobra mama jest zawsze przy dziecku. Tak, wiem, że tak nie jest, ale miałam to gdzieś głęboko zakodowane w głowie i nie mogłam się pozbyć tego uczucia. Może dlatego, że moja mama zrezygnowała z kariery na rzecz wychowania mnie i rodzeństwa, ja czułam się gorszą mamą. Wiesz, to jest taki moment, gdy twój umysł odtrąca racjonalne argumenty, władanie nim przejmują emocje.
Budziłam się nocami i myślałam o tym, kto będzie przytulał mojego synka, gdy się przewróci, kto będzie go pocieszał, gdy będzie mu smutno. Choć miałam go zostawić z własną mamą, która doskonale zna Karola i wiedziałam, że właściwie się nim zaopiekuje, a co ważniejsze, obdarzy miłością, obawy nie zanikały.
Dopiero spotkanie z moimi przyjaciółkami, które miały już ten etap życia za sobą, pomogło mi zrozumieć, że to właśnie jest tylko przejście na kolejny etap, że macierzyństwo to też pozwalanie dziecku na „odchodzenie”, a co najważniejsze, że nie stanę się gorszą mamą, bo wróciłam do pracy. Moje dziecko potrzebuje mojej miłości, a nie poświęcenia wszystkiego, by przy nim być.
Już widzę siebie za 20 lat, gdybym zrezygnowała z pracy, sfrustrowaną i zgorzkniałą. Rozumiem, że są kobiety, dla których rolą życia jest wyłącznie wychowywanie dzieci, ale zrozumiałam, że to nie jestem ja. A po kilku pierwszych tygodniach od pozostawienia Karola z babcią, okazało się, że strach miał wielkie oczy.
Teraz wracam do synka z nową energią po tych kilku godzinach rozstania. Zabawa z nim nie męczy mnie, a wręcz czekam na te chwile, gdy będziemy mogli turlać się wieczorami po dywanie i czytać bajki.
Każdej mamie, która stoi przed podjęciem decyzji o powrocie do pracy, powiedziałabym: „Jesteś najlepszą mamą dla swojego dziecka! Nie daj się wpędzić w poczucie winy!”.
A może zostać w domu?
Historie mam pokazują, z jak wieloma obawami przychodzi zmierzyć się kobietom w chwili podjęcia decyzji o powrocie do pracy. One zmierzyły się z lękiem, choć Magda potrzebowała kilku prób powrotu, zanim ostatecznie zdecydowała się być pracującą mamą. Ja nie miałam w sobie tej odwagi.
Kiedy urodziłam pierwszą córkę, byłam świeżo po studiach. Gdy Alicja skończyła roczek, zaczęłam myśleć o rozpoczęciu pracy. Wysłałam CV i chwilę później zaproszono mnie na rozmowę. To był piątek, doskonale pamiętam ten dzień, choć minęło od niego 17 lat, odebrałam telefon: "Gratulacje, dostała Pani pracę. Zapraszamy w poniedziałek".
Radość trwała krótką chwilę, bo zaraz zaczęłam obliczać i wyszło mi, że za 3 dni muszę rozstać się z moją córką. Nie miałam opiekunki, żłobka. Stanowisko, które otrzymałam, było zaskakująco wysokie jak na osobę bez doświadczenia, w dużej firmie. Wiedziałam, że mogłabym tam zdobyć doświadczenie i rozwinąć skrzydła, ale nie byłam w stanie rozstać się córeczką. Choć nie karmiłam jej już piersią, nie spała z nami w łóżku, więź między nami była niezwykle silna. Podjęłam decyzję o pozostaniu z nią w domu jeszcze rok.
Z roku zrobiło się kolejne 6 lat, w międzyczasie urodziłam bliźniaczki. W trakcie "siedzenia w domu" zaczęłam pisać teksty na zlecenia, organizować warsztaty dla innych mam bliźniąt, prowadzić blog. Swoją etatową pracę zawodową rozpoczęłam dopiero 7 lat po studiach. Po kilku latach zmieniłam firmę, awansowałam i dziś jestem redaktor naczelną Mamadu.pl. Moja kariera zawodowa potoczyła się w innym kierunku, niż planowałam, będąc na studiach. Stanowisko, z którego zrezygnowałam, gdy Alicja była mała, było z zupełnie innej branży. Inaczej potoczyłoby się moje życie, gdybym podjęła tamtą pracę, ale widać tak miało być. Trzy lata temu urodziłam kolejne dziecko, synka i po roku wróciłam do pracy. Tym razem wiedziałam, że muszę wrócić, choć lęk był bardzo podobny do tego przy pierwszym dziecku. Skorzystałam z pomocy psycholog, która pomogła mi przejść przez etap odstawienia synka od piersi i powrotu na ścieżkę zawodową.
Pamiętajcie, że choć to dla wielu kobiet bardzo trudny moment i ważna decyzja, nie warto obawiać się na wyrost. To kolejny etap w naszym życiu, który może okazać się fascynującą przygodą.