"Nigdzie" to nie jest odpowiedź. Rodzice nie chodzą na randki, a potem dziwią, że się rozwiedli

Aneta Zabłocka
23 sierpnia 2022, 14:28 • 1 minuta czytania
Mówi się o tym, że w związku najważniejsze jest stawianie partnera na pierwszym miejscu (no, może drugim, za sobą samym). Jednak, gdy w relacji pojawiają się dzieci, trudno zachować jakikolwiek balans. A niemożność pobycia sam na sam tylko pogłębia kryzys pomiędzy rodzicami.
"Nigdzie" to nie jest odpowiedź. Rodzice nie chodzą na randki Fot. 123rf
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

1/3 małżeństw i związków się rozpada. Skąd macie wiedzieć, że padnie na was? To zależy, jakiej odpowiedzi udzielicie na pytanie: "Gdzie i kiedy ostatnio byliście na randce?".


Niestety większość młodych rodziców odpowiada: w supermarkecie, na placu zabaw, nigdzie. To żadna odpowiedź, ponieważ nie wskazuje, że udało im się spędzić czas razem i tylko we dwoje.

Kryzys w związku nie wydarza się nagle i nie błyska jak piorun. To zwykle powoli pełznąca wzajemna niechęć podbudowana pretensjami o nieodpowiednią partycypację w obowiązkach domowych. Tylko pozornie może się wydawać, że przychodzi moment, gdy "nie można już więcej" albo dochodzi do zdrady, jednak początki końca mogą pojawić się dość wcześnie. Chodzi o to, aby ich nie przeoczyć.

Co więcej, dokładnie wiadomo, kiedy przychodzi pierwszy kryzysowy moment u małżeństw, które świętowały niedawno narodziny pierwszego dziecka.

67 proc. par biorących udział w badaniu psychoterapeuty par Johna Gottama zgłosiło spadek satysfakcji ze związku po narodzinach pierwszego dziecka. Kryzys zwykle pojawiał się między sześcioma miesiącami (w przypadku kobiet) a dziewięcioma miesiącami (w przypadku mężczyzn) po pojawieniu się dziecka w domu.

Szybko, prawda?

Co zrobić, by uniknąć kryzysu w związku?

Wyjść na randkę i ze sobą porozmawiać. Rodzice rezygnują ze spędzania czasu razem, bo czasem brakuje im pomysłów na idealną randkę. Tymczasem clou ich spotkania bez dziecka nie powinno być zapychanie się dodatkowymi atrakcjami a rozmową.

Irvin David Yalom w "Mama i sens życia. Opowieści psychoterapeutyczne" pisał: "Dawno temu nauczyłem się, że jeżeli dwoje ludzi ma jakiś problem i nie rozmawia o tym, to nie jest w stanie rozmawiać o żadnych innych ważnych rzeczach. To miejsce tutaj - wskazałem na przestrzeń między nami - musi być wolne od wszelkich niedomówień".

Trudno przejść do rozmów o wielkiej miłości, a jeszcze trudniej ją pokazać, jeśli pomiędzy dwójką ludzi poniewierają się pretensje wyniesione z domu. Zmiana otoczenia, zmienia utarty sposób myślenia, który panuje w czterech kątach, ale wychodząc na randkę, warto zabrać ze sobą garść problemów, które dotyczą relacji, by spokojnie je omówić.

Bo randka to nie ma być zostawienie niezgodności za sobą i świetna zabawa tylko po to, aby po kilku godzinach wrócić do tego samego bajzlu, który się zostawiło. Każda randka powinna być pracą.

I właśnie Marta Niedźwiecka w podcaście "O zmierzchu" w odcinku o związkach tłumaczy, że relacja powinna być zawiązywana na podobieństwo umowy o pracę, Co jakiś czas oboje pracowników rozmawia ze sobą, przechodzi ewaluację i aktualizuje swoje potrzeby, nagradza się "podwyżką" lub "karze" potrzebą terapii.

Takim spotkaniem powinny być randki, odbywające się częściej niż raz w roku, by dokonać podsumowania. Fajnie byłoby, aby spotkania partnerów wydarzały się po każdym dużym evencie w firmie - wakacjach, narodzinach kolejnego dziecka, zakupie nowej kanapy. Każde z tych zdarzeń jest szansą na zastanowienie się, gdzie jesteśmy jako para i dokąd zmierzamy.

Gdy zapytałam znajome pary, kiedy ostatnio udało im się wyjść na randkę i gdzie poszli, mówiły, że chodzą czasem do kina (gdzie się nie rozmawia), do supermarketu (z dziećmi lub po to, aby kupić produkty dla dzieci), nigdzie albo wychodzą oddzielnie z grupą znajomych.

Nic dziwnego, że potem na siebie narzekają, jeśli głównym celem ich odpoczynku jest zdystansowanie się od siebie. "Nigdzie" to z góry fałszywa odpowiedź, ponieważ satysfakcjonującą randkę można przeżyć w swoim domu, na swojej kanapie i z dziećmi śpiącymi w pokoju obok.

Kwestią jest świadome wybranie bliskości z drugim człowiekiem, zamiast wmawianie sobie, że przyjdzie lepszy czas na rozmowę/randkę/seks. Bo jeśli przepaść pomiędzy rodzicami zaczyna pojawiać się już pół roku po narodzinach pierwszego dziecka, jak duża będzie, gdy maluch skończy przedszkole? Prawdopodobnie nie do zasypania.

Czytaj także: https://mamadu.pl/145947,brak-pomyslow-na-wspolne-spedzanie-czasu-mozliwe-przedawkowanie-zwiazku