Nauczycielka z 20-letnim stażem zdradza smutną prawdę o rodzicach przedszkolaków. Zgadzacie się?

List czytelniczki
10 maja 2022, 12:08 • 1 minuta czytania
Przez dwa lata pandemicznej rzeczywistości wycieczki, warsztaty czy wyjścia do kina w wielu placówkach były zawieszone. Dzieci powoli zaczynają korzystać z tego, co przez ten czas je ominęło. Aneta od 20 lat jest wychowawcą w przedszkolu, obecnie ma pod opieką grupę 5-latków i jak przyznaje, przez dwie dekady pracy zawodowej obserwuje rodziców i nic, absolutnie nic się nie zmieniło od początku XXI wieku.
Warsztaty, wycieczki - na forum rodzice chcą wszystko, w prywatnych rozmowach odmawiają płacenia za dzieci. Fot. Rashid Sadykov na Unsplash
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Sami wybrali 

"Przez ostatnie dwa lata prawie udało mi się zapomnieć, jak niezadowoleni potrafią być rodzice. Kontakt przez pandemię był utrudniony, ale nie ukrywam, że dla nas, nauczycieli, ta sytuacja pod pewnymi względami była komfortowa. Rozmowy z rodzicami odbywały się głównie drogą elektroniczną, dzieci odbierałyśmy przy wejściu do przedszkola i przy drzwiach oddawałyśmy je rodzicom na koniec dnia" - wspomina Aneta.

Przyznaje, że żal jej było patrzeć na dzieci zamknięte w czterech ścianach, jedyne wyjścia organizowano na przedszkolny plac zabaw i do pobliskiego parku. "Pewnego dnia drzwi przedszkola znów otwarto. Zorganizowaliśmy zebranie z rodzicami, opowiadałam, jakie wycieczki zwykle organizujemy dla pięciolatków i poprosiłam rodziców o zaznaczenie, co z tych propozycji chcieliby zafundować dzieciom w tym roku. To było pod koniec marca" - wspomina Aneta.

Nauczycielka uważa, że chyba dla nikogo nie jest zaskoczeniem, że każda wycieczka czy warsztaty wiążą się z pewnymi kosztami, jak choćby przejazd, bilety do kina czy materiały na warsztaty. Mimo to większość rodziców zaznaczyła wiele z jej propozycji.

Za dużo, za mało, zawsze coś jest nie tak

"Usiadłyśmy razem z drugą nauczycielką i przedstawicielem rady rodziców i wybraliśmy kilka z tych propozycji, docelowo miało być jedno płatne wyjście na dwa tygodnie, a do tego kilka atrakcji w pobliskim domu kultury, który realizuje je z własnych funduszy" - wyjaśnia kobieta. Listę z datami i kwotami do wpłaty opublikowano na forum dla rodziców.

"Wtedy się zaczęło. Jeszcze tego samego dnia, jedna z mam zapytała mnie, czy warsztaty z ceramiki są obowiązkowe i co z dziećmi, które na nie nie pójdą. Dodam, że tu akurat w grę wchodziła składka po 5 zł na prezent dla prowadzącej, bo zaprzyjaźniona artystka zgodziła się poprowadzić warsztaty i nie chciała nawet zwrotu kosztów" - wspomina Aneta.

Zaznacza, że po tej mamie przyszły kolejne, bo kino (10 zł) trzy razy przed wakacjami to lekka przesada i co z dziećmi, które nie pójdą, a ten teatr to nie taki konieczny, bo do sąsiedniego miasta autokar trzeba opłacić... Nauczycielka przyznaje, że była zaskoczona, bo kiedy rodzice wypełniali ankiety, godzili się na wszystko, ale kiedy zaplanowano wybrane przez nich zajęcia, zrobił się problem. 

"Kiedy poruszyłam ponownie temat na forum, pytając, czy rodzice chcą jeszcze raz przemyśleć wycieczki, posypały się odpowiedzi, że z niczego nie chcą rezygnować. W niektórych przypadkach również od tych, którzy narzekali, że za dużo jest wyjść" - czytamy w liście.

Przestańcie się wstydzić

"Po 20 latach pracy w zawodzie mam kilka wniosków. Po pierwsze nie ma takiej możliwości, aby wszyscy rodzice w grupie byli zadowoleni z liczby wyjść. Zawsze jest tak, że to, co dla jednego jest za dużo, dla drugiego będzie za mało. Ale to, co zawsze łączy tych ludzi, to wstyd, obawa, że ktoś na forum pomyśli, że ich na coś nie stać" - zauważa nauczycielka."

"Co zabawne, to najbardziej te 10-15 zł na wyjście do kina dla dzieci ciąży tym, którym na pierwszy rzut oka pieniędzy nie brakuje. Drogie auto, modne ubrania, egzotyczne wakacje, ale wycieczka z przedszkola to: oj, czemu tak dużo, czemu tak drogo?" - podsumowuje Aneta.

Zdaniem nauczycielki, niestety to jej i innym koleżankom po fachu obrywa się za tę próżność rodziców. "Bo jak mama woli kupić pięćdziesiątą torebkę do kolekcji, zamiast posłać dziecko do teatru, to nie powie tego przecież na głos, tylko przyjdzie do mnie. Szczerze szkoda mi tych dzieci, nie wszystkich oczywiście, bo wielu rodziców woli dać dziecku niż sobie, ale zawsze w każdej grupie znajdą się przynajmniej 3-4 takie osoby, które psują klimat swoim niezadowoleniem. Taka ich natura" - kończy list Aneta.

Dla dobra grupy

Mówi się, że jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził. I rzeczywiście czytając list Anety, tylko utwierdzamy się w tym przekonaniu. Nie raz nauczycielki piszą do nas, że grupa czy klasa świetna, tylko rodzice wszystko psują. Wchodząc w relację, w której siłą rzeczy będziemy musieli być przez kilka następnych lat, warto postawić na szczerość.

Szkoła czy przedszkole to nie zawsze grupa, z którą doskonale się spasujemy. To normalne, jak w rodzinie - jesteśmy zdani na ślepy los. Jednych rodziców będziemy lubić mniej, innych bardziej, z nauczycielami naszych dzieci też nie zawsze musimy się zgadzać.

Jednak warto pamiętać, że te grupy, to trochę lekcja demokracji. Możemy zgłosić swój sprzeciw i nie musimy się tym krępować. W wielu kwestiach będziemy zmuszeni zaakceptować wybór większości. Ale to, co uderza, to fakt, że na forum nie ma żadnego sprzeciwu, a potem połowa rodziców zgłasza je indywidualnie.

Może gdyby znalazł się jeden odważny, reszcie łatwiej byłoby podnieść ręce, by go poprzeć? A wtedy okazałoby się, że jednak większość myśli inaczej?

Czytaj także: https://mamadu.pl/150739,rodzice-na-czatach-szkolnych-przedszkolanka-ujawnia-co-tam-wypisuja