Ot, jedne z wielu książek do nauki czytania? Nie, seria "Czytam sobie" to coś znacznie więcej!
Po pierwsze: to bardzo przemyślany program edukacyjny
Serię "Czytam sobie" podzielono na trzy poziomy, dzięki czemu rodzic lub opiekun – uwzględniając poziom zaawansowania dziecka – może dobrać książkę idealnie pod kątem potrzeb młodego człowieka; niezależnie od tego, czy mowa o pięcio-, czy też dziewięciolatku.
Wszystko zaczyna się od książeczek z serii "Składam słowa". Aby sprawdzić, na czym polega ich wyjątkowość, przyjrzyjmy się uważnie dwóm nowościom – "Jabłku Newtona" Anny Czerwińskiej-Rydel oraz "Przygodzie w Himalajach" Katarzyny Majgier.
W pozycjach owych znajdziemy krótkie (150-200 wyrazów) teksty, złożone z krótkich, łatwych do zrozumienia zdań. Do tego dochodzą, podane w przystępny sposób, ćwiczenie głoskowania (uwzględniające 23 podstawowe głoski i ramki z wybranymi słowami).
Na końcu każdej z książeczek znalazły się pytania, dzięki którym młody adept czytelnictwa może sprawdzić, co zapamiętał z lektury (np. "Jak się nazywało miasto, w którym studiował Isaac Newton"?, "Co daje ludziom jak"?). W razie problemów znajdzie tam również informacje, na jakiej stronie powinien szukać podpowiedzi.
Dodajmy do tego zestaw atrakcyjnych naklejek oraz "Dyplom sukcesu" (który można wyciąć, a następnie postawić lub powiesić w honorowym miejscu), a otrzymamy idealny przepis na to, w jaki sposób nasza pociecha powinna rozpocząć wielką przygodę ze słowem pisanym.
Poziom drugi – "Składam zdania" – zawiera teksty składające się z 800-900 wyrazów. Gdy weźmiemy w ręce kolejne z premierowych tytułów (to "Fafik i kogut" Doroty Łoskot-Cichockiej oraz "Kartofel i Werka Blogerka" Joanny Olech), zauważymy, iż pojawiają się tutaj dłuższe, złożone zdania.
Są także elementy dialogu i ćwiczenie sylabizowania, a do dwudziestu trzech zgłosek podstawowych dochodzi "h". Dodajmy, że i tutaj nie zabrakło przydatnych ramek ze słowami do czytania głoskami, pytań sprawdzających, dyplomu oraz zabawnych naklejek.
Dziecko jest gotowe do przejścia na kolejny poziom? W tym momencie wystarczy sięgnąć po książki "Połykam strony". Takie jak napisana przez Wojciecha Widłaka "Tajemnica zielonej butelki".
Co rzuca się w oczy jako pierwsze? Otóż umieszczono tutaj znacznie dłuższy tekst (historyjki z trzeciego poziomu serii zawierają od 2500 do 2800 wyrazów).
Zastosowano w nim nie tylko wszystkie głoski i dłuższe, złożone zdania, lecz także alfabetyczny słownik trudnych wyrazów (w opisywanym tytule są to: dżin, flanela, galeon, glon, luneta, odcyfrować i szyfr". Również tutaj, a jakże, nie zabrakło atrakcyjnych nagród dla dziecka, takich jak naklejki oraz dyplom.
Po drugie: te książki są naprawdę wciągające
W jaki sposób podbijać skutecznie serca kilkuletnich czytelników? Metoda jest taka sama, co w przypadku dorosłych miłośników książek: oferując im naprawdę dobrą lekturę – wciągającą tak, że wywołuje wypieki na twarzy.
To właśnie dlatego wydawnictwo HarperCollins Polska do współtworzenia cyklu "Czytam sobie" zaprasza najwybitniejszych polskich autorów. Od Justyny Bednarek i Rafała Witka, poprzez Grzegorza Kasdepke, Wojciecha Widłaka oraz Zofię Stanecką, aż po Ewę Nowak, Joannę Olech czy też Małgorzatę Strzałkowską. Oto zaledwie część utalentowanych ludzi pióra, którzy współtworzyli ów cykl, sprawiając, że od niemal dziesięciu lat fascynuje rzesze dziewcząt i chłopców.
Dodajmy, iż w ramach serii "Czytam sobie" ukazało się już ponad 100 tytułów, zawierających jednocześnie mądre i zabawne historyjki. Ekologia, nauka, fakty i mity, piłka nożna, balet, podróże oraz zwierzęta i... wiele, wiele innych tematów, które można dopasować do zainteresowań naszej pociechy.
Po trzecie: treść to nie wszystko – liczy się także forma
Jak wiadomo, atrakcyjna szata graficzna książki jest czymś, co w pierwszym momencie przykuwa naszą uwagę, aby następnie podtrzymać zainteresowanie. Zgodnie z ową zasadą twórcy cyklu "Czytam sobie" zadbali o naprawdę wysoki poziom artystyczny każdej z książek.
Niebanalne ilustracje, za którymi stoją nazwiska takie, jak m. in. Joanna Rusinek, Jona Jung, Daniel de Latour, Tomek Kozłowski, Magda Kozieł-Nowak oraz Ewa Poklewska-Koziełło nie tylko uatrakcyjniają naukę czytania, bawiąc i wzmacniając więź z tekstem, lecz również kształtują poczucie estetyki.
No a skoro o warstwie wizualnej mowa, warto również napomknąć o przemyślanym układzie graficznym powyższych książek. Mowa tutaj np. o wyraźnej numeracji stron (pozwala nie tylko śledzić postępy w czytaniu, lecz także wspierać naukę liczenia) oraz odpowiednich – dostosowanych do poziomu zaawansowania – proporcjach pomiędzy wielkością ilustracji a tekstem.
Co jeszcze? W książeczkach "Składam słowa" tekst umieszczony został na dole stron, dzięki czemu początkujący czytelnik może znacznie łatwiej pomagać sobie palcem w składaniu poszczególnych słów. Natomiast w "Połykam strony" kolorowe ilustracje zastąpione zostały czarno-białymi, dzięki czemu zapewniają dziecku poczucie obcowania z książką "poważną", "dorosłą".
Po czwarte: wartości dodane
Warto zaznaczyć, że "Czytam sobie" to nie tylko omówione powyżej książki. Mamy tutaj do czynienia z zaawansowanym programem wspierającym naukę czytania, w skład którego wchodzi również zestaw edukacyjny "Pierwsze słowa", po który zdecydowanie warto sięgnąć, jeżeli chcemy w przyjazny sposób wesprzeć dziecko podczas poznawania liter oraz konstruowania pierwszych wyrazów i zdań.
Pudełko zawiera książkę "Doktor Ola", sześćdziesiąt kart edukacyjnych (inspirowanych metodą Montessori), ruchomy alfabet oraz dużą kartę z alfabetem.
Nie zapomniano także o przekazaniu odpowiedniej dawki wiedzy rodzicom – ci mogą skorzystać z dołączonego do zestawu poradnika "Od pierwszej litery do pierwszego zdania".
"Czytam sobie" to również promujące czytelnictwo kampanie społeczne, programy dla bibliotek i szkół, a także system dystrybucyjny, dzięki któremu można docierać do jak największej grupy odbiorców, dzięki czemu przyszłość polskiego czytelnictwa rysuje się w naprawdę jasnych barwach.
Materiał powstał we współpracy z wydawnictwem HarperCollins.