Nauczycielka z przedszkola: “Rodzice podrzucają nam chore dzieci. Czy ja pracuję w przychodni?”

List do redakcji
Sezon jesienno-zimowy to dla wielu rodziców przedszkolaków ogromne wyzwanie. Czasem dziecko "łapie” infekcje za infekcją, przez co tydzień chodzi do przedszkola, by następne dwa spędzić w domu. "Niestety nadal jest wiele dzieci, które przyprowadzane są do przedszkola z gorączką, kaszlem, zielonym katarem, a rodzice przekonują mnie, że to nic takiego” – pisze nauczycielka wychowania przedszkolnego.
Rodzice przyprowadzają chore dzieci do przedszkola 123rf.com


"Piszę, bo mam już tego dość. Jest sezon zachorowań na wszelkiego rodzaju infekcje jesienno-zimowe, ale nadal zdarzają się rodzice, którzy z premedytacją ‘podrzucają’ nam do przedszkola chore dzieci. I ja nie mówię o jakimś niewielkim katarze, bo ten zawsze może się zdarzyć i nie jest wyznacznikiem choroby, ale o dzieciach ze stanem podgorączkowym czy duszącym kaszlem” – pisze Magdalena.


Czy ja pracuję w przychodni


Dodaje, że zwykle już od progu sali widzi, czy dziecko jest zdrowe czy z infekcją, bo łatwo rozpoznać, które z nich tak naprawdę powinny zostać w domu.

"Czasem czuję się, jakbym pracowała w przychodni pediatrycznej, a nie w przedszkolu. Jedno dziecku nieustannie wydmuchuje katar albo leci mu on z nosa, inne ma taki mokry kaszel, że słyszę jak mu się odrywa wydzielina.

Ostatnio jedno dziecko było markotne przez dwa dni, zwróciłam uwagę rodzicowi, by przyjrzał się dziecku, ale mama twierdziła, że się nie wysypia. W końcu kolejnego dnia zmierzyłam mu gorączkę, miało 38 stopni C. Rodzice, opamiętajcie się. Nie posyłajcie chorych dzieci do przedszkola” – pisze Magdalena.

Przyznaje, że wśród nauczycielek wychowania przedszkolnego krąży wiele opowieści o nieodpowiedzialnych rodzicach. Jedna z jej koleżanek zauważyła, że w szatni, przed wejściem na salę rodzic podawał dziecku syrop przeciwgorączkowy. Inna zadzwoniła do mamy, by odebrała dziecko z gorączką, ale ta i tak pojawiła się tuż przed zamknięciem przedszkola.

Też nie chcę być ciągle chora


"Rozumiem, że rodzicom może być trudno, gdy dziecko często ma infekcje, bo ciężko zorganizować opiekę do niego. Mało jest pewnie tak wyrozumiałych pracodawców, którzy pozwalaliby na zwolnienia na dziecko raz na dwa czy trzy tygodnie. Z drugiej strony te chore dzieci zarażają kolejne i przedszkole w sezonie jesienno-zimowym staje się po prostu wylęgarnią wirusów i bakterii” – pisze Magdalena.

Dodaje, że złości ją też przyprowadzanie chorych dzieci ze względu na jej własne zdrowie i zdrowie jej rodziny.

"Ja nie mam jakieś nadludzkiej odporności. Jeśli w grupie mam 25 dzieci, z czego 1/3 ma objawy infekcji, to w końcu i ja zachoruję. A również mam dziecko i chcę dbać o jego zdrowie. Po prostu myślmy o sobie wzajemnie i nie obarczajmy naszym chorym dzieckiem innych. Gdy kaszle, ma gorączkę lub infekcyjny katar – niech zostanie w domu. Nie przyprowadzajcie takich dzieci do przedszkola" – pisze Magdalena.