Mój syn nie chodzi na religię, usłyszał, że pójdzie do piekła. Czy my żyjemy w średniowieczu?

List do redakcji
Coraz więcej rodziców decyduje o tym, by nie posyłać dziecka na religię. Wydawałoby się, że nie powinno to nikogo interesować, bo kwestie wiary to indywidualna sprawa każdej rodziny. Okazuje się jednak, że dzieci, które nie uczęszczają na religię muszą liczyć się z negatywnymi komentarzami.
Straszą syna "piekłem", bo nie chodzi na religię 123rf.com


"Choć sami byliśmy wychowywani w wierze katolickiej, to już od dawna nie chodzimy do kościoła i postanowiliśmy nie zapisywać naszego syna na religię. Jest w zdecydowanej mniejszości, bo na 18-osobową klasę tylko trzech uczniów nie uczęszcza na religię. Nikt jednak nie pytał ich dlaczego, nikt im też z tego powodu nie dokuczał” – pisze mama 9-letniego Kuby.


Pójdziesz do piekła


Jej syn jest obecnie w 3 klasie szkoły podstawowej i dzieci intensywnie przygotowują się do przyjęcia pierwszej komunii świętej.

"Nie mam pojęcia, czego się uczą i o czym im opowiada ksiądz, ale nagle to, że mój syn nie uczęszcza na religię, zaczęło przeszkadzać kilku jego kolegom. Jeden zapytał go, dlaczego nie chodzi z nimi na religię, a gdy odpowiedział, że jest niewierzący, usłyszał: ‘Pójdziesz do piekła i będziesz się tam smażyć na wieki’.

Inny dodał: 'Jak umrzesz, nic z ciebie nie zostanie'. Syn wrócił do domu przerażony i ze łzami w oczach. Czy te dzieci naprawdę w to wierzą, czy chciały po prostu mu dokuczyć lub go nastraszyć, trudno powiedzieć” – pisze mama Kuby.

Nie ukrywa, że ta sytuacja wytrąciła ją z równowagi. Do tej pory nie zetknęła się z tym, by komukolwiek przeszkadzał fakt, że jej syn nie uczęszcza na religię.

Czy my żyjemy w średniowieczu?


"Było normalnie, jak w cywilizowanym świecie. Nikt się o to nie pytał, nikogo to nie obchodziło. Co więc się nagle zmieniło, że mój syn stał się celem ataku? Skąd te okropne stwierdzenia i komentarze?

Przyznam, że sama byłam tym zszokowana i w pierwszej chwili nie wiedziałam, co odpowiedzieć czy jak pocieszyć własne dziecko. Czy my żyjemy w średniowieczu, żeby stykać się z taką nietolerancją?” – pisze mama Kuby.

Postanowiła nie tylko porozmawiać z synem, ale również z wychowawczynią. Opowiedziała całą sytuację i poprosiła, by na godzinie wychowawczej poruszyła ten temat.

"Wiem, że dzieciaki lubią sobie dokuczać, ale to my musimy ich uczyć szacunku dla wyboru innych. Teraz to są 'żarty' i straszenie piekłem, za chwilę ktoś kogoś będzie wyśmiewał, bo przychodzi inaczej ubrany lub wygląda nie tak, jak wyobraża to sobie większość.

Moim zdaniem trzeba takie zachowania dusić w zarodku i tłumaczyć dzieciakom, że robią źle. Może wtedy w końcu uda nam się wychować bardziej tolerancyjne społeczeństwo” – dodaje mama Kuby.