"Rzeczy, które czynimy z miłości". Wzruszająca i pouczająca opowieść o sile macierzyństwa


Wydana ponownie książka Kristin Hannah opowiada historię dwóch kobiet, z których jedna ma to, czego nie ma druga, i na odwrót. Pierwsza z nich, 38-letnia Angela DeSaria Malone, bezskutecznie stara się z mężem o dziecko. Z powodu niespełnionego marzenia o macierzyństwie pracująca w branży reklamowej kobieta postanawia wrócić do rodzinnego miasteczka West End, gdzie dołącza do swojej kochającej, lekko zwariowanej rodziny. Najmłodsza z trzech sióstr liczy, że poukłada tam na nowo swoje życie.
W miejscowości niedaleko Seattle mieszka też 17-letnia Lauren Ribido. Zdolna nastolatka jest prymuską liceum, marzącą o stypendium na studia w miejscu, gdzie będzie mogła utrzymywać bliski kontakt ze swoim chłopakiem, Davidem. Niestety, nie może liczyć na wsparcie matki, którą od jej przyszłości bardziej interesuje to, czy będzie miała czym napełnić kieliszek. Spotkanie kobiety, która nigdy nie miała córki, z dziewczyną spragnioną matczynej miłości, odmieni ich życie, a relacje między nimi zostaną poddane wielkiej próbie.Spoglądała przez okno samochodu na rodzinne miasto. Nie była tutaj od wielu miesięcy. Pomimo że West End leżał jedynie około stu dziewięćdziesięciu kilometrów od Seattle, odległość ta wydawała jej się ostatnio coraz większa. Chociaż tak mocno kochała rodzinę, nie lubiła opuszczać domu, drażniły ją dzieci bawiące się na dworze.
W przypadku powieści Kristin Hannah, która jak mało która pisarka potrafi swoimi opowieściami uderzać w najczulsze struny ludzkiego serca, recenzent ma ochotę rozpisywać się o fabule książek jej autorstwa. Skąd ten trudny do opanowania pociąg do streszczania? Bo chyba tylko tak można w pełnej krasie ukazać, jak duży ładunek emocji niosą w sobie utwory tej amerykańskiej pisarki. Przyzwoitość nakazuje jednak zachować szczegóły dla siebie, aby zawczasu nie rozbrajać dramaturgicznych min, jakie zastawia ona na czytelników.Coś pacnęło o przednią szybę. Otworzyła oczy. Dostrzegła różową ulotkę na szybie o treści: "Szukam pracy. Solidna. Niezawodna". Zanim zdołała przeczytać do końca, litery pisane tuszem rozpłynęły się w deszczu. Angie przechyliła się nad siedzeniem pasażera i opuściła szybę w oknie. Rudowłosa dziewczyna mocowała ulotki. Ubrana w wytarty płaszcz i spłowiałe dżinsy, nie bacząc na padający deszcz, przesuwała się od samochodu do samochodu. Angie zareagowała bez zastanowienia.
I wtedy zobaczyła tę dziewczynę z długimi rudymi włosami o niemożliwym do określenia odcieniu. Weszła frontowymi drzwiami. Wyglądała jak zmokła kura; woda kapała jej z nosa, włosów, ubrania. Miała cerę bladą niczym Nicole Kidman i ogromne piwne oczy o nieprzeniknionym spojrzeniu, nieproporcjonalnie duże w stosunku do twarzy, co nadawało jej wygląd małej dziewczynki. Nos i policzki usiane były piegami.
Lauren nawet nie zauważyła, kiedy kobieta się pojawiła, i teraz stały zwrócone ku sobie twarzą w twarz. Wyższa od dziewczyny nie więcej niż trzy centymetry, ale jakże inna! Była piękna, o urodzie gwiazdy filmowej, z czarnymi włosami, brązowymi oczami i zniewalającym uśmiechu. Ubrana jak z żurnala. Czarne spodnie z rozszerzanymi nogawkami, botki na wysokich obcasach i jasnożółty sweter z golfem. Wydawało się, że jest niezwykle serdeczna.
Najbezpieczniej będzie więc powiedzieć tylko tyle, że centralnym motywem tej wzruszającej powieści jest macierzyństwo, zarówno to niespełnione, jak i to nieoczekiwane. Autorka uwidacznia, jak wiele barw i odcieni ma ta strona kobiecego życia i jak bardzo dalekim uproszczeniem jest sprowadzanie tejże kwestii jedynie do jej biologicznych aspektów. Fundamentalne pytanie, jakie tutaj stawia, brzmi: "Co to znaczy zostać matką"?".
Tak jak w zasadzie z każdą książką Kristin Hannah, i z tą przykro się rozstawać, bo gdy lektura dobiega końca, czytelnik jest już tak zżyty z bohaterami czy bohaterkami i "zadomowiony" w ich codziennym życiu, że bardzo chętnie zostałby z nimi i obserwowałby ich dalsze perypetie. Zwłaszcza że mającą włoskie korzenie rodzinkę DeSaria, która stara się podźwignąć podupadającą restaurację w West End, trudno nie polubić.Zaczęła przełykać łzy, żeby nad nimi zapanować. Zapomniała, że w ciągu ostatnich lat Conlan też miał swoje marzenia o zostaniu ojcem, równie ważne jak jej o macierzyństwie. A jakoś tak się stało po drodze, że liczyły się tylko odczucia Angie. Tak bardzo skupiła się na własnym żalu, że jego smutek wydawał się nieistotny. Prześladowało ją to. Od zawsze była skazana na sukces – co rodzina nazywała obsesją – a dziecko zdawało się jeszcze jednym celem do osiągnięcia. Powinna pamiętać, że rodzicielstwo jest sportem drużynowym.
Gotowi na poruszającą podróż do sedna tego, co oznacza bycie rodziną? Jeśli tak, to niniejszą lekturę macie już na wyciągnięcie ręki. Nowe wydanie książki "Rzeczy, które czynimy z miłości" można już bowiem znaleźć na półkach księgarni w całej Polsce lub zamówić przez strony ich internetowych odpowiedników. Wznowiona powieść mistrzyni pióra tzw. "życiowej literatury" ukazała się w rodzimym przekładzie nakładem Wydawnictwa Świat Książki w dniu 10 listopada 2021.
Artykuł powstał we współpracy z Wydawnictwem Świat Książki