Szczepienie na COVID-19 zaburza płodność? Dr Grzesiowski nie pozostawia wątpliwości

Iza Orlicz
Szczepienia przeciw COVID-19 nadal wywołują sprzeciw sceptyków, krytyków czy jawnych antyszczepionkowców. Mitów związanych ze szczepieniami przeciw COVID-19 jest wiele, ale większość z nich, jak choćby ten o zmianie DNA, traktowana jest z dystansem. Niestety jeden z nich trzyma się mocno, bo jest oparty na autentycznym lęku. Czy szczepionka na koronawirusa może wpłynąć na płodność?
Czy szczepionka na COVID-19 wpływa na płodność? unsplash.com


Nie ma żadnych badań potwierdzających tę teorię, ale w prywatnych rozmowach i na forach internetowych wciąż powraca ten wątek: "A jeśli szczepionka rzeczywiście wywołuje bezpłodność?”, "Zaszczepię córkę nastolatkę i nie będzie mogła zajść w ciążę?”, "Boję się, że po szczepieniu będę miała jeszcze większy problem z zajściem w ciążę”.


Szczepionka przeciw COVID-19 a płodność


Od czasu do czasu media społecznościowe zalewa fala nowych "informacji”: że szczepionka może gromadzić się w jajnikach lub jądrach, co wpływa negatywnie na płodność, że uniemożliwia zajście w ciążę, bo zmienia białko w tworzącym się łożysku, że częściej zdarzają się poronienia u kobiet zaszczepionych.

Prawda jest taka, że raz zasiany lęk łatwo wzniecać ponownie kolejnymi antyszczepionkowymi hasłami, dlatego postanowiliśmy przyjrzeć się faktom.

Skąd wziął się mit o wpływie szczepionki na COVID-19 na płodność? Od stwierdzenia naukowca Michaela Yeadona, który doszedł do wniosku, że kodowane przez mRNA białko koronawirusa zawarte w szczepionkach Pfizer i Moderna jest podobne do białka zwanego syncytin-1, które bierze udział w tworzeniu łożyska. Na tej podstawie wysnuł teorię, że wytworzone po szczepieniu przeciwciała zaatakują również rozwijającą się ciążę.

Tak zaczęła się fala dezinformacji, że szczepionka może wpływać na bezpłodność, choć teoria Yeadona została szybko obalona. Okazało się, że w rzeczywistości syncytyna-1 i białko koronawirusa są tak samo podobne jak dowolne dwa losowe białka. Białko koronawirusa składa się z 1273 aminokwasów, syncytyna z 538.

Badacze znaleźli tylko jedną sekwencję z pięciu aminokwasów, która jest podobna w obu białkach. Nie jest jednak identyczna.

Szczepienie przeciw COVID-19 nie ma wpływu na plemniki


Naukowcy podkreślają przy tym, że jeśli przyjmiemy założenie, że odpowiedź immunologiczna wywołana szczepionką może powodować bezpłodność, to przede wszystkim samo zachorowanie na COVID-19 musiałoby prowadzić do bezpłodności.

Pisali o tym Udo Markert z Kliniki Uniwersyteckiej w Jenie, wiceprzewodniczący European Society for Reproductive Immunology oraz Ekkehard Schleussner, dyrektor Uniwersyteckiej Kliniki Położnictwa w Jenie i wiceprzewodniczący Niemieckiego Towarzystwa Medycyny Prenatalnej.

Do podobnych wniosków doszedł inny naukowiec, Ranjith Ramasamy, profesor urologii na Uniwersytecie w Miami, który z kolei brał udział w badaniach męskiego nasienia przed i po podaniu szczepionki przeciw koronawirusowi (nie stwierdzono żadnego wpływu szczepionki na plemniki).

Wzrasta ryzyko poronienia po szczepieniu na COVID-19?


W artykule na łamach „The Conversation" prof. Ramasamy podkreślał, że szczepienia na COVID-19 nie są przyczyną ani zaburzeń erekcji, ani bezpłodności, za to może je powodować zachorowanie, zwłaszcza cięższy przebieg infekcji. Dlatego tym bardziej naukowcy zalecają szczepienia.

Czy szczepionka na COVID-19 może zwiększać ryzyko poronień? Tym danym przyglądali się z kolei brytyjscy badacze. Rzeczywiście w bazach danych odnotowano poronienia, bo były one zgłaszane do brytyjskiego systemu monitorowania szczepień. Okazało się jednak, że wskaźnik poronień wśród zaszczepionych kobiet był zgodny z przewidywanym wskaźnikiem w populacji ogólnej, czyli 12,5 proc. Nie zaobserwowano żadnych odchyleń od normy.

Rozmawiamy z doktorem Pawłem Grzesiowskim, ekspertem Naczelnej Rady Lekarskiej ds. walki z COVID-19

Skąd wzięła się ta informacja, że szczepienia przeciw COVID-19 mogą powodować bezpłodność?
To niestety propaganda osób, które nie chcą się szczepić. Nie ma żadnych badań, ani na zwierzętach, ani na ludziach, potwierdzających tezę, że szczepionka przeciw COVID-19 mogłaby wpłynąć na płodność kobiet.

Nie mamy żadnych sygnałów, że z aktywnością hormonalną po szczepieniu dzieje się coś niepokojącego, podobnie jak szczepionka nie uszkadza fragmentów komórek rozrodczych, bo i z takim stwierdzeniem się spotkałem. Co więcej, są badania, że u zaszczepionych mężczyzn żywotność plemników nie spadła, a u niektórych nawet wzrosła. Niestety walka z tego typu "fake newsami” nie ma większego sensu.

Dlaczego? Chyba warto informować o nieprawdziwych stwierdzeniach, które krążą np. w mediach społecznościowych?
Z jednej strony tak, ale z drugiej, gdy jako lekarze i naukowcy mówimy, że nie ma sygnałów, by szczepionka na COVID-19 powodowała zaburzenia rozrodu, "antyszczepionkowcy” żądają od nas dowodów naukowych. A takich nie ma, bo potrzeba byłoby kilkunastu lat, by je przeprowadzić.

Podobnie było, gdy rzucone zostało oskarżenie, szybko podchwycone zresztą przez grupy antyszczepionkowe, że szczepionka podawana dzieciom wywołuje autyzm. Potrzeba było 20 lat, by udowodnić, że to nieprawda. Teraz jest podobnie. Ktoś, kto nie chce się zaszczepić, uwierzy w każdy, nawet absurdalny argument, byleby tego nie robić.

Takich doniesień, że szczepionka może negatywnie wpływać na płodność, boją się nie tylko kobiety, które marzą o dziecku, ale też mamy nastolatek.
Ja to rozumiem i staram się przekonywać ludzi do tego, by patrzyli na naukowe fakty. A one są takie, że nie ma żadnych przesłanek, by sądzić, że szczepionka COVID-19 wpływa na płodność.

Są natomiast opisane przypadki, że np. szczepionka może czasowo zaburzyć cykl miesiączkowania. Dlaczego? Bo działa ogólnoustrojowo, w organizmie krąży substancja aktywna, która aktywuje komórki immunologiczne. Naprawdę, proszę mi uwierzyć, naukowcy nie zatajają faktów, informują o wszelkich zaobserwowanych zmianach, które mogą wystąpić w wyniku szczepienia.

Jak więc miałabym przekonać koleżankę, która boi się, że nie zajdzie w ciążę, gdy się zaszczepi?
Pewnie jej pani nie przekona, bo pani używa racjonalnych argumentów, a ona opiera się swoje przekonania na emocjach. Rozmawiacie ze sobą na różnych poziomach. Kluczowe jest tu słowo, że boi się. Większość antyszczepionkowych osób to ludzie o osobowości lękowej.

Oczywiście powinniśmy próbować to nich dotrzeć, ale ich racjonalne, naukowe podejście nie przekona, bo zawsze, gdy obali się jeden argument, na jego miejsce pojawiają się kolejne. Najpierw trzeba dotrzeć do źródła ich lęku, a potem rozmawiać o naukowych faktach.